Nowy ulepszony Conan! Tak kiedyś zareagował mój kolega z podstawówki, gdy pożyczyłem mu stare wydania Kane’a (z Phantomu i Amberu). Coś w tym jest, bo Kane Wagnera też jest heroic fantasy, magia i miecz, i w ogóle, i w szczególe :} Poza tym Kane to taki gość, który został przeklęty i wędruje sobie przez wieki, niczym stary, dobry Nieśmiertelny (może być tylko jeden!).
Przy okazji nasz gość, nabywszy przeokrutnych doświadczeń, nudząc się jak mops, spiskuje sobie i intryguje, ale tak, żeby zachować równowagę w ówczesnych krainach (albo prawie). Czy już zostaliście zachęceni? Jeśli nie, dodam że opowieści z Kane’em są mroczne, może nie tak jak Czarna kompania, ale dużo im nie brakuje. Sarkastyczny humor, mroczne klimaty, dużo intryg i spisków oraz walka, bo Kane lubi ostre zagrywki niczym wspomniany Conan, wszystko to powoduje, że opowiadania Wagnera (dłuższe i krótsze) są typową pulpą i wspaniałym kąskiem do czytania. Jedno, co mocno odróżnia Kane’a od Conana to inteligencja. Nic nie ujmując Cymeryjczykowi, Kane jednak ma profesorski łeb nie od parady! Otacza się równie interesującymi kompanami a z Conanem łączy go… niechęć do magicznych sztuczek, chociaż podchodzi do tego pragmatycznie.
Wiedząc, że Vesper wyda Conana, jak i Kane’a w nowej odsłonie zakupiłem dwa Conany i pierwszy tom Kane’a (mają być trzy). Jak wrażenia, zapytacie? Wydanie jest miłe w dotyku i eleganckie, równocześnie wygodne do czytania na leżąco, są dodatki, teksty wprowadzające, słownik czy przybliżenie życiorysu autora (uważni czytelnicy wyłapią łącznik, tym razem z Howardem). Minusem jest dość mechata struktura okładki – szybko się wytrze i paskudnie będzie wyglądać, jak na niektórych wydaniach zbiorczych komiksów (dodatkowy krąg piekieł dla wydawców komiksowych promujących to paskudztwo!). Tłumaczenie, tak… no właśnie. Czytamy i obcujemy z popkulturą różnych rodzajów praktycznie w 100% sentymentalnie, duchologicznie i nostalgicznie. Jak zatem broni się nowe tłumaczenie względem starych? Jest z pewnością lepsze od phantomowego i prawie na pewno lepsze od amberowego, chociaż momentami miałem wątpliwości związane z samym odczuwaniem klimatu.
Z pewnością nową wersję zbiorczą Kane’a czyta się płynnie, są ciekawe zabiegi i stylizacje (wbijania zębów w podłogę nie ma). Przy okazji możemy popsioczyć na kolejność – sam autor nieźle zamerdał w kociołku, ale dobór tekstów w pierwszym tomie (jak dla mnie) jest zadowalający – wiadomo, że najdłuższa „pajęczyna utkana z ciemności” – w nowej wersji: Sploty mroku – najbardziej przyciągnie naszą uwagę, ale inne też są ciekawe. I pojawiają się nawiązania do znanych nam potworów i mitologii.
Podsumowując, brać czy nie brać? Warto, bo to nie tylko porządny kawałek fantasy, ale i rasowa pulpa. Z pewnością nie będziecie żałować żadnej godziny, którą spędzicie na lekturze przygód Kane’a!