Na ostatnim spotkaniu Klubu Miłośników Fantastyki „Sagitta” mieliśmy okazję zagrać w dwie gry planszowe z naszym regionem w tle. Było to „Odkryj Łódzkie”, promujące nasze województwo oraz „Miasto Dwóch Herbów”, związane tematycznie ze Zduńską Wolą. Planszówki stworzone dla różnorakich organizacji samorządowych, zwykle podporządkowane są dość mocno spełnieniu dwóch funkcji – mają przy rozgrywce przekazać graczowi nieco wiedzy o regionie oraz zachęcić tegoż do odwiedzenia go – czyli niejako edukacja i promocja przez rozrywkę. Właśnie aspekt rozrywkowy niestety jest tu najczęściej traktowany po macoszemu i nierzadko otrzymujemy coś, co jest udziwnionym przewodnikiem turystycznym, a nie grą. Czy tak też jest tym razem? W moim odczuciu trochę tak. Przyjrzyjmy się tym grom bliżej, zestawimy je też z wydaną ponad rok temu grą „Źródło”, której wykonanie zlecił Urząd Miasta Sieradza.
„Odkryj Łódzkie” czyli Monopoly po łódzku

No tak, podtytuł trochę krzywdzący, ale nie da się ukryć że bazą i punktem wyjścia był ten właśnie klasyk. Gracze poruszają się po planszy podzielonej na dwa tory (wewnętrzny i zewnętrzny) i dokonują po drodze zakupów, bądź też wykonują polecenia z odpowiednich pól. Przesuwamy się o tyle pól, ile wyrzucimy na dwóch sześciościennych kościach, jednak zanim wykonamy ruch, musimy odpowiedzieć na pytanie testowe z wiedzy o województwie łódzkim. Niepoprawna odpowiedź sprawia, że możemy przemieścić pionek tylko o połowę wyrzuconego rezultatu. Pytania umieszczone są w instrukcji i jest to moim zdaniem kiepskie rozwiązanie. O wiele wygodniej byłoby, gdyby zawarte były na osobnych kartach, które łatwo można by przetasować i później losowo wyciągać. Byłoby to też rozwiązanie szybsze, bo na kartkowanie książeczki i wybieranie pytania tracimy dosyć dużo czasu. Samych pytań nie ma też zbyt wiele, przydałaby się ich większa ilość, może ich nie starczyć przy dłuższej grze.
Choć sam nie wiem, czy taka jest możliwa, bowiem w samej instrukcji napisano, że to gracze ustalają, kiedy gra ma się zakończyć, brakuje tak naprawdę celu o który można rywalizować. Wielu osobom może się podobać taka luźna rozgrywka, pozbawiona w zasadzie napięć. Dla mnie jednak była zwyczajnie nudna. Od razu jednak zaznaczę, że nie przepadam za Monopoly, więc nie ma się co dziwić, że i „Odkryj Łódzkie” nie wzbudziło we mnie większych emocji. Moi współgracze narzekali jeszcze na niewielką ilość domków, którymi oznaczamy swoje nabyte nieruchomości – według mnie nie jest to jednak wielki problem, po prostu wątpię by zbyt często dochodziło do sytuacji, w której duża ilość tych znaczników będzie wykorzystana. Nie spodziewam się po prostu by komuś chciało się grać w tę grę aż tak długo.
Oprawa graficzna gry jest całkiem przyjemna, mamy sporo zdjęć i wizualizacji komputerowych z miast województwa łódzkiego, są oczywiście Sieradz oraz Zduńska Wola! Spora ilość informacji zawartych na kartach atrakcji oraz ciekawie przygotowane pytania to też niewątpliwe atuty tej produkcji, widać że położono duży nacisk na edukację. Gra jest w całości dwujęzyczna, także można w nią z powodzeniem zagrać z obcokrajowcami (o ile oczywiście znają język angielski). Tym bardziej szkoda, że sama rozgrywka jest wtórna i dosyć monotonna, można by się pokusić o wiele ciekawszych rozwiązań. Rozumiem, że wiele osób odstraszają bardziej zawiłe zasady i format „Monopoly” jest bardzo popularny i lubiany – jednak mam obawy, że mając do wyboru „Monopoly” i „Odkryj Łódzkie” – większość wybierze właśnie oryginał. Wielka szkoda, bo chętnie zobaczyłbym grę, promującą atrakcje województwa łódzkiego w ciekawszy sposób.
„Miasto Dwóch Herbów” – i do tego czterech czasów!

Według relacji kolegi, który grę nam udostępnił, mieliśmy do czynienia z prototypem. Moim zdaniem, całkiem dobrze wyglądającym, bowiem całość prezentowała się zupełnie przyzwoicie – odstawała tylko plansza, podzielona na gołe pola, które opisane były w instrukcji. Układ pól jest znowu identyczny z „Monopoly”, podstawowe reguły też brzmią znajomo, co oczywiście mnie nie ucieszyło. Pewną innowacją jest to, że gra toczy się podczas 4 epok, po przekroczeniu pola START gracz wskakuje na kolejny tor z nowymi polami, musi również dokonać rozliczenia tego co nabył przez całą poprzednią epokę. Przyznam szczerze, że czytaliśmy instrukcję dość szybko i nie byliśmy pewni, czy dotychczasowe budynki ulegają automatycznemu ulepszeniu do tych z kolejnej ery, tak jednak graliśmy. Zaowocowało to nieco większą zaciętością w kolejnych epokach i częstszym krążeniem pieniędzy (Zdunów!) pomiędzy graczami, z racji konieczności uiszczenia opłat za wkroczenie na pole należące do innego gracza.
Dzięki bilansowaniu pod koniec epoki, gracz powinien rozważyć czy warto dane pole zakupić, jest więc w tej grze jakaś decyzyjność, cel rozgrywki jest też określony, dzięki czemu gra się nie nuży tak jak „Odkryj Łódzkie”. Niemniej jednak (jak możecie się spodziewać po kimś, kto nie cierpi „Monopoly”), gra nie przypadła mi do gustu. Doceniam próby twórców na dodanie czegoś nowego, dodanie epok zgrabnie służy pokazaniu historii miasta – dla mnie to jednak dalej rozgrywka oparta w dużej mierze na losowości. Żeby być konstruktywnym – zachęcam twórców do stworzenia jakiegoś trybu gry dla zaawansowanych, gdzie o ruchu decydował zamiast rzutu kością jakiś inny czynnik. Nie wiem, może należało by dodać możliwość zakupu środka transportu z epoki i podjęcia tym samym decyzji o ile pól się mamy poruszać? Też nie jest to nic nowatorskiego, ale zwiększyło by wpływ gracza na przebieg rozgrywki.
Przydałoby się też dodanie jakiegoś innego sposobu uzyskiwania Punktów Rozwoju – bo w tej chwili to tylko z bilansu po epoce bądź z losowych kart. Dla pechowego gracza nie ma możliwości podgonienia! Trzeba by się zastanowić jak to rozwiązać. Zakup za pieniądze to jeden sposób. Może ciekawiej też by było, gdyby na początku gry, każdy z graczy miał jakąś pulę budynków na starcie? Wydaje mi się, że gra ma potencjał, jest przemyślana – problem w tym że jest nie dla mnie. Dla wielu osób będzie to całkiem ciekawa pozycja, sytuacja ciekawie potrafi się rozwinąć w późniejszych epokach. Także jak ktoś lubi gry tego typu, chyba się nie zawiedzie. Zadbałbym też o większą klarowność zasad, warto też niektóre sytuacje zobrazować przykładami – tego nigdy tak naprawdę za wiele!
„Źródło” niejasności

Gra, której powstanie zlecił Urząd Miasta Sieradza jest najbardziej złożona i najbliższa współczesnemu obliczu gier planszowych. Jest też największa objętościowo – otrzymujemy spore pudło, wypełnione dużą ilością kart i żetonów, które już na starcie mogą wiele osób przytłoczyć. Graficznie są one bardzo ładnie wykonane, choć niektóre karty (przede wszystkim te z obiektami miasta) powinny być wykonane z grubszej tektury. Całość jest utrzymana w dosyć mrocznej tonacji i kojarzy się z opowieścią z dreszczykiem, ale przeznaczoną dla dzieci – czyli dosyć dziwne połączenie.
Co jest celem gry? Gracze dzielą się na dwa obozy – poszukiwaczy i duchy. Ci pierwsi muszą odnaleźć tytułowe Źródło, dające swemu znalazcy wielką moc i zdolności, dzięki czemu może on przejść do historii jako postać wielkiego formatu. Duchy z kolei zazdrośnie strzegą tego sekretu i mają nie pozwolić pozostałym na jego odkrycie. Co ciekawe – tymi „złymi” postaciami są wielcy sieradzanie – Antoine Cierplikowski, Ary Sternfeld i Cyprian Bazylik. Przyznam, że fabularnie wygląda to dosyć dziwacznie, bowiem osoby z których miasto jest dumne i miały wkład w jego historię, tutaj są siłami nieczystymi! Do tego służy im również np. Straż Miejska! Nie mogę pozbyć się wrażenia, że otoczka fabularna stworzona była już wcześniej i do istniejącej już gry, „wpasowano” Sieradz oraz jego historię i atrakcje.
Gra jest całkiem ciekawie pomyślana. Planszę składają sami gracze, a o dostępnych akcjach decydują karty, jakie uda się graczom zdobyć w trakcie rozgrywki. Losowość oczywiście występuje, ale gracz ma nad nią pewną kontrolę, decyzji do podjęcia jest całkiem sporo. Ruchy przeciwnika trzeba cały czas kontrować, z tym że nie mogę oprzeć się wrażeniu że gra duchami nadaje ton całości – to od tego ile pułapek zostawią będzie zależeć kto wygra, poszukiwacze w zasadzie tylko reagują na ich układ na planszy. Ciekawy jest mechanizm zdobywania wskazówek dotyczących położenia Źródła, do którego zręcznie wklejono informacje o atrakcjach Sieradza. Wrażenie tylko psuje końcowe ustalenie jego położenia, mechanizm jego ustalenia jest napisany w skrajnie nieprzejrzysty sposób, a grafiki na odpowiednich kartach zamiast pomagać – dodatkowo gmatwają sytuację.
Zagmatwane sytuacje, właśnie. Jest to największy problem tej gry, wynikający z kiepsko napisanej instrukcji. Jej pierwotna wersja, która jest w pudełku – jest tragiczna. Dużo niejasnych sytuacji, chaotycznie porozrzucane informacje – naprawdę ciężko było się w tym połapać. Dosyć zabawnie wygląda też grafika przedstawiająca byłego już prezydenta – naprawdę uważam, że to rzecz zupełnie niepotrzebna i co najmniej kuriozalna (nie pamiętam by w jakiejkolwiek grze twórcy zamieszczali swoje podobizny, a co dopiero twarz zleceniodawcy!). Na szczęście dosyć szybko wypuszczono poprawioną instrukcję (jest ona dostępna na stronie UM Sieradz), która jest o niebo lepsza i wyjaśnia wiele wątpliwości. Czy jednak sama gra nie jest zbyt złożona? Według mnie nie, jednak od znajomych wiem, że zastosowane w „Źródle” mechaniki odstraszyły wiele osób. Chyba jednak większość oczekiwała czegoś prostszego i mniej wymagającego. Moim zdaniem jest to spowodowane ową nieszczęsną „instrukcją”, a sama gra po zaznajomieniu się z regułami, nie jest już taka „straszna”.
Grać? Mimo wszystko – grać!
Powyżej spisane wrażenia są oczywiście mocno subiektywne i wiele osób może mieć zupełnie odmienne wrażenia. Jednak z punktu widzenia osoby, która grała już w niejedną nowoczesną planszówkę, dwie pierwsze gry rażą trochę przestarzałymi i wtórnymi rozwiązaniami. Osobiście bardziej odpowiadał mi sposób, w jaki zaprojektowana było „Źródło” – modularna plansza, tworzenie decku kart, niesymetryczne cele graczy – nie były to mechaniki zupełnie nowatorskie, jednak o wiele mniej wyeksploatowane niż nieszczęsne „Monopoly”. Z drugiej strony, sieradzka gra, mimo złożoności, nie oferuje tak wielu wariantów rozgrywki jakby się początkowo wydawało i w dużej mierze o jej wyniku decyduje jedna strona.
Cieszę się, że powstaje coraz więcej gier związanych z naszą okolicą i promujących jej walory. I choć są to produkcje nie pozbawione wad, to warto się z nimi przy nadarzającej okazji zapoznać! Zagrajcie i oceńcie sami!
Jako jeden z twórców gry „Miasto Dwóch Herbów” pozwolę sobie odpowiedzieć na ten artykuł 🙂 Większość opisanych wad naszej gry, były naszymi założeniami. Plansza gry miała być minimalistyczna, a pola tylko opisane w instrukcji żeby „nie patrzeć” w przyszłość, punkty rozwoju miały być tylko do zdobycia, ponieważ rowoju za pieniądze sie raczej nie kupi. Dodatkowo podobienstwa z monopoly sie koncza na ksztalcie planszy i szansach (choć i w nich jest opisane kompletnie co innego). Myśleliśmy również o czymś co zastąpiłoby kostki, ale stwierdziliśmy, że nie będziemy kąbinować. W instrukcji brakowało kilku szczegółów, ale są już one uzupełniane. Dziękujemy za opinię.
Witamy i dzięki za przeczytanie! Nie wątpię że takie były założenia, bo gra jest spójna, do tego widać że ważne było przedstawienie rysu historycznego miasta i (takie odnoszę wrażenie) ten walor edukacyjny miał nie przesłonić rozrywkowego.
Z tego co pamiętam była chyba możliwość kupna punktów rozwoju na niektórych kartach – i tego typu możliwości ich zdobywania chętnie zobaczyłbym więcej – ale mogę się mylić, graliśmy tylko raz, do tego już parę dni temu 🙂 Rzuciłem luźny pomysł, mam ich oczywiście więcej (można by np. dodawać premie punktowe do ruchu za kupno niektórych pól, albo np. możliwość dwukrotnego ruchu – ale bez szans na kupienie czegokolwiek po drodze, rywalizację mogłaby też podkręcić np. premia dla gracza w punktach rozwoju który pierwszy wejdzie w nową epokę) – no ale niekoniecznie też mogłoby to zadziałać, zresztą gra jest kompletna jak sam napisałeś.
Tak czy owak – gratuluję pomysłu i wykonania, bo całkiem zgrabnie całość wyszła. Ja preferuję gry nieco inne, (lubię losowość ale którą można skontrować, modyfikować w pewnym stopniu wynik kosztem jakiegoś zasobu, bądź zagranie karty, itp.) ale w sumie zagrałbym chętnie jeszcze raz – i jak będzie okazja – zapewne zagram!
Dobry wpis a nawet bardzo dobry 🙂 Powstanie jeszcze bardziej techniczny z uwagami (gdzieś mam kartkę). Ale tak na szybko – Odkryj Łódzkie ma duży potencjał graficzny, trochę mniej dopracowana część mechaniki (dość dziwnie wmontowane quizowanie) a Miasto Dwóch Herbów z pewnością można jeszcze wizualnie ulepszyć chociaż mechanika wydaje się być lepsza od OŁ. Gra jest bardziej dynamiczna.
Świetne zestawienie i wpis, widać krytyczne i obiektywne oko doświadczonego gracza, a nie tylko zapalonego lokalnego patrioty. W każdym razie mnie namówiłeś do rozgrywki stąd pytanie – gdzie można nabyć powyższe gry?
O Miasto Dwóch Herbów najlepiej pytać w Muzeum Historii Miasta lub poprzez profil:
https://www.facebook.com/Muzeum-Historii-Miasta-Zduńska-Wola-258858204230446/?ref=ts&fref=ts
Organizowane są konkursy i grę można wygrać. Co do Odkryj Łódzkie: https://www.facebook.com/odkryjlodzkie/?ref=ts&fref=ts
Źródło natomiast było około rok temu rozdawane przez Urząd Miasta Sieradza. Były też egzemplarze do grania w Centrum Informacji Kulturalnej w Rynku, prawdopodobnie dalej można tam w grę zagrać (choć mogło coś się pozmieniać). Część miała też trafić do szkół, ale nie wiem jak to się skończyło. Myślę, że jakby ktoś się uparł, to jakiś egzemplarz by wydębił od UM, trzeba by spróbować do nich napisać lub odwiedzić.