Gry actionRPG od studia FromSoftware to już fenomen. Bloodborne było reklamowane jako exclusive na PS4 mogący sprzedać tę konsolę, i faktycznie nim było. Powstają kolejne części Dark Souls, a i inne studia inspirując się dziełami Hidetaki Miyazakiego tworzą własne gry, jak Lords of the Fallen będące owocem współpracy polskiego CI Games i niemieckiego Deck13. A wszystko to zaczęło się od gry o której wszyscy myśleli że się nie sprzeda, i nikt nawet nie myślał aby wydać ją poza Japonią. Na szczęście gracze z całego świata importowali ją tak często, że po ośmiu miesiącach od japońskiej premiery odbyła się premiera amerykańska, a po kolejnych ośmiu miesiącach grę kupić mogli Europejczycy. I tak oto Demon’s Souls podbiło świat.
Zajebisty kawałek z intra!
Nie wszyscy jednak wiedzą że Demon’s Souls wcale nie było pierwsze. Zacznijmy od początku. W grudniu 1994 roku na pierwsze Playstation zostało wydane King’s Field, mroczna gra RPG charakteryzująca się wysokim poziomem trudności i ciężką atmosferą. Po jej sukcesie powstały kolejne dwie częśći na PSXa i czwarta na PS2. Rozgrywka w serii King’s Field polegała na walce, rozwiązywaniu zagadek i eksploracji, a wszystko to gracze obserwowali z perspektywy pierwszej osoby. Niestety sam nigdy w KF nie grałem ale mam nadzieję, że kiedyś jak będę miał więcej funduszy na niszowe retro gierki to uda mi się sprawdzić dawne dzieła Fromsów.
Po premierze KF4 w 2001 nie powstała już pełnoprawna kontynuacja serii. Pojawiły się, tylko w Japonii oczywiście, dwa spin-offy na PSP, edytor poziomów na PC i gry na urządzenia mobilne. Fani dzieł Fromsów niezainteresowani walkami robotów (Armored Core) musieli czekać do 2009, kiedy to na PS3 pojawił się duchowy następca King’s Field, Demon’s Souls.
Królestwo Boletarii zostało spowite mgłą w której zostali uwięzieni wszyscy jego mieszkańcy. Utknęli tam wraz z demonami które, jak to demony, nie były zbyt przyjazne. Wielu śmiałków próbowało uwolnić królestwo od mgły, ale czy któryś podołał? Jednym z takich śmiałków jest gracz przemierzający ten świat dark fantasy, lub właściwie DARK fantasy, a nawet DARK fantasy, i polujący na arcydemony. Jeśli uda mu się pokonać wszystkie arcydemony będzie mógł z powrotem uśpić Przedwiecznego (luźne tłumaczenie z The Old One, bo Stary brzmi głupio) i wyzwolić królestwo Boletarii. Będzie mógł, ale nie będzie musiał. Nic więcej nie mówię bo spoiler. Znacie szkielet fabuły ale plot jest tutaj o wiele ciekawszy, a nad lore to w ogóle się rozpływam.
Najlepsze jest to, że wszystko trzeba wyczytać gdzieś w grze lub sobie dopowiedzieć bo nic z fabuły nie jest powiedziane wprost. Gwarantuję, że każdy kto spróbuje zagrać i zaangażować się w odkrywanie tajemnic Demonów pokocha ten świat, którego przytłaczająca mroczna atmosfera jest przecudowna. Całość inspirowana jest równie cudowną mangą zatytułowaną Berserk, o której bardzo ciekawy tekst znajdziecie tutaj.
Gameplayowo mamy tu actionRPG nastawione na uczenie się, zarówno zachowań przeciwników jak i własnych ataków. Mamy tutaj pięć światów, w każdym po kilka lokacji, a na końcu każdej lokacji czeka boss. Aby dojść do bossa trzeba oczywiście przebić się przez zastępy wrogów, co jest równie irytujące co piękne. System walki przypomina tutaj morderczy taniec, w którym jeden fałszywy krok potrafi bardzo zaboleć, ale jeśli robimy wszystko poprawnie satysfakcja spływa na nas w blasku chwały. Tylko po to, by za chwilę nadziać się na niezauważoną (choć widoczną) pułapkę lub nowy typ przeciwnika.
Gra co chwila udowadnia nam jak bardzo nas nienawidzi ale robi to całkowicie sprawiedliwie, surowo karząc nas za błędy. A śmierć boli tutaj jak w żadnej innej grze. Pokonując wroga zdobywamy dusze, które są jednocześnie expem i walutą. Gdy sami zginiemy, tracimy wszystkie dusze jakie mamy, i aby je odzyskać musimy wrócić do miejsca śmierci i dotknąć własnej plamy krwi. Jeśli po drodze znów zginiemy, zdobyte dusze przepadają na zawsze.
Aby dobrze walczyć i jak najmniej ginąć trzeba doskonale znać własne możliwości, wiedzieć jaka animacja towarzyszy atakowi naszej broni, przyjmować różne taktyki zależne od możliwości wrogów. Istotny jest również kierunek w jakim rozwijamy postać. Klasy postaci są na tyle elastyczne, że zaczynając standardowym rycerzem możemy skończyć miotając kulami ognia, a po wybraniu złodzieja bez problemu możemy przejść całą grę z wielkim toporem w rękach. Wszystko zależy od tego jak rozdamy statystyki i jaką bronią najlepiej nam się walczy. Ja osobiście zacząłem klasą wędrowca i zrobiłem sobie build rycerza z tarczą i zwykłej wielkości mieczem, do tego często używałem łuku. Buildy są tu dość ważne bo definiują sposób w jaki przechodzimy grę. Oczywiście możemy nie levelować postaci a wszystkich bossów pokonać na pięści ale do takich wyczynów zdolni są tylko wariaci i masochiści (niemniej jest to możliwe).
Nie chcę rozpisywać się o złożoności gameplayu i rzeczach takich jak tendencje świata i postaci, multiplayer w singleplayerze czy działanie poszczególnych statystyk bo to nie recenzja tylko luźny opis i nie sądzę że udało by mi się jakoś sensownie to opisać. Tutaj jest więcej szczegółowych informacji, jakby ktoś chciał wejść w Demony na poważnie.
Zajebisty kawałek z creditsów!
Nie wiem co bardziej kocham w tej grze. Świetny gameplay i game design? Nieoczywistą fabułę? Cudowną stylistykę dark fantasy? To wszystko tu jest, i jest tak bardzo dobre że aż piszę o tym bloga. Jedynym minusem gry jest chujowa optymalizacja, ale ćśś.
Umbasa.
Gra ukazała się tylko na Playstation 3 (i tak, warto wydać 400zł na konsolę żeby w to zagrać)
Tjaa Dark Soulsy też czekają na przejście. Raz do niej przysiadłem, ale jako że rzadko gram padem, trochę łajzowato mi to szło. Ale zapowiadało się intrygująco. Demon’s Souls też pewnie jest gites, tylko trzeba mieć konsolkę (mniejszy problem) i czas (to jest problem :P). Fajne masz tweety, szkoda że nie ogarniam co i jak w tym TT 😛