Na imię mi Fandom bo jest nas wielu – tą delikatną parafrazą moglibyśmy podsumować rosnące zainteresowanie szeroko pojętą fantastyką a także towarzyszącymi jej zjawiskami jak gry, cosplaye i masa innych, pokrewnych temu zagadnieniu tematów. Skąd taki wniosek?
Cóż, można by powołać się na statystykę ukazującą rosnący odsetek fantastyki wśród bestsellerów wielkich sieci księgarskich, na stałe miejsce w popkulturze zajmowane dziś przez takie dzieła jak Gwiezdne Wojny czy twórczość Tolkiena lub nawet zwrócić uwagę na tematykę produkcji filmowych ostatnich lat lub udział wątków fantastycznych w rynku rozrywki elektronicznej, która już od dawna wyszła ze strefy garażowej i stała się jedną z najdynamiczniej rozwijających się branż ostatnich lat.
Żyjemy zatem w ciekawych czasach, w których mały nerd znajduje się w prawie każdym z nas – nie zawsze jednak jesteśmy jego istnienia świadomi. Właśnie takiemu uświadomieniu miała służyć Pierwsza Sieradzka Nerdostrada, która 29 Sierpnia, przywróciła Sieradz na konwentową mapę Polski. Uświadomieniu? Ale jak to?! – mógłby ktoś zapytać.
Faktycznie bowiem, większość konwentów (jeśli nie wszystkie) mają może i wpisane gdzieś tam pomiędzy BHP i statut członkowski organizatora mały fragment dotyczący misji propagowania fantastyki. Konwenty te, są jednak nastawione na fandom – ludzi tkwiących już w fantastyce po same uszy. Owszem, zdarzają się na tego typu imprezach „nowicjusze”, jednak znakomita ich większość przyjeżdża razem z paczką znajomych w fantastycznych bojach już zaprawioną.
Zjawisko to, ma jeszcze swoje korzenie w latach 80~w których to fanów fantastyki kojarzono, nie tak całkiem bezpodstawnie zresztą, z zamkniętą, quasi-sekciarską społecznością, przesiadującą w ciemnych piwnicach. Toteż i trudno się dziwić, że droga wejścia do fandomu pozostała w pewien sposób „wampiryczna” – takie przecież są początki naszej społeczności.
Odstawiając jednak na bok powyższą dygresję – Sieradzka Nerdostrada miała z konieczności nieco inny wymiar. Miała być imprezą otwartą, skierowaną do wszystkich i nastawioną na przysłowiowego Jana
Kowalskiego który wejdzie do środka prosto z ulicy. Jako organizatorzy mieliśmy nadzieję owego Jana oszołomić bogactwem gier bitewnych przywiezionych przez Twierdzę Wrocław i ZDWgaming, skusić planszówkami w gamesroomach, zachęcić cosplayem, zaintrygować grupą ASGInvaders i zaprosić na jedną z odbywających się prelekcji.
Czy nam się to udało? To już wiecie Wy sami 🙂
Autor relacji: Piotr Poskart.
——
Członkowie Klubu także byli na Sieradzkiej Nerdostradzie (Pokój 25!). Poniżej parę fotek dodatkowych. Oby więcej imprez promujących fantastykę, nie tylko w mieście ale i w regionie! Sieradz, Zduńska Wola, być może już niedługo coraz dalej i dalej. A wszystko ku chwale gwiezdnych szlaków i smoczysk 😉