Oszołomiające bajki urłałckie to zbiór krótszych i dłuższych form Krzysztofa Owedyka osadzony mocno w konwencji parodystycznej. Pewna część albumu to szorty z pierwszego wydania (2003 rok). Prosiak mocno pojechał po bandzie i w zasadzie nabija się ze wszystkiego!
Co zatem mamy? Klasyczne motywy literatury dla dzieci, młodzieży i dorosłych podane w sosie dziwnym, pokręconym i z lekka angielskim ze sporą domieszką czarnego humoru. Mamy także liczne easter eggi i nawiązania do polityki – niektóre mogą być już nieczytelne, inne nadal bawią.
Co ważne, jak na bajki przystało, każda opowieść kończy się puentą i morałem, często zaskakującym, ale zgodnym ze zdrowym, chłopskim rozumem :} Owedyk uruchomił całą menażerię, zarówno istot mitologicznych, jak i ludzkich przywar. Dostaje się każdemu uczciwie, obojętnie czy jest władcą, chłopkiem roztropkiem czy księdzem albo piękną niewiastą. I tak jak w oryginalnych baśniach, które zostały później wygładzone do granic obrzydzenia, mamy do czynienia ze sporą dawką brutalności. Bajki są krwawe!
Jeśli żyjecie dostatecznie długo to z pewnością pamiętacie wydawane w PRL-u różne bajki „narodów ZSRR”. Konwencja jest podobna z jednym małym ale. Po bajkach urłałckich nie sposób spodziewać się niczego poważnego. A to wielki błąd. Polecam – naprawdę warto!