Dziś postaramy się odpowiedzieć na pytanie, kto jest tytułowym Potworem.
Historia zaczyna się od ucieczki dyplomaty z rodziną z Niemiec Wschodnich do Zachodnich w 1986 roku – akcja trwa ponad dekadę. Spora część fabuły dzieje się w Czechach, a epizodycznie też we Francji. Kenzo Tenma, młody i ambitny lekarz pochodzenia japońskiego buntuje się przeciwko ordynatorowi ratując postrzelone w głowę dziecko. Przez tę niesubordynację jego życie wywraca się do góry nogami. Zostaje zdegradowany i zostawia go narzeczona. Jego wszystkie problemy rozwiązują się same w momencie tajemniczej śmierci wszystkich wrogów. Po latach święcenia zawodowych triumfów dowiaduje się, że chłopiec, którego wtedy uratował dziś jest seryjnym mordercą i przywódcą grupy przestępczej. Uratowany chłopiec jest również tym, który rozwiązał dawne problemy Tenmy z szefostwem. Kierowany poczuciem winy Tenma porzuca obecne życie i postanawia naprawić swój dawny błąd. Tak rozpoczyna się szalenie wielowątkowa i wciągająca manga „Monster”.
Wydanie Hanami jest raczej standardowe dla tego wydawnictwa. Klejone strony w miękkiej okładce ze skrzydełkami. Oryginalnie 18 tomów mangi było wydawane w latach 1994-2001, a w Polsce wydano ich dziewięć w formie „dwa w jednym” – w latach 2014-2017. Okładki układają się w szczególny sposób stanowiąc całość przypominającą wytapetowaną ścianę z oprawionymi w ramki zdjęciami. Ogólnie poziom tłumaczenia jest wysoki, jednak w paru miejscach litery są zbyt blisko krawędzi dymka lub na niego nachodzą, a na jednej stronie w tomie piątym zapomniano o dialogach. Naprawiono ten błąd dodając naklejki z dialogami w następnym tomie. Tomy liczą ponad 400 stron offsetowego papieru, a ostatni tom jest nieco grubszy od reszty.
Z okładki dowiadujemy się, że autorem „Monstera” jest Naoki Urasawa. Jednak dopiero z ostatniej strony końcowego tomu dowiadujemy się, że jest to tak naprawdę praca zbiorowa zespołu złożonego z kilkunastu osób. Urasawa urodził się w 1960 roku. Jest mangaką i muzykiem. Uwielbiał twórczość Osamu Tezuki do tego stopnia, że nawet unowocześnił jedną z jego mang tworząc „Pluto”. W „Monsterze” oddał on swoisty hołd „bogu mangi” nazywając jednego z bohaterów nazwiskiem konstruktora AstroBoya. Urasawa jest jednym z tych autorów, którzy nie chcieli tworzyć mang skomercjalizowanych, dzięki czemu jego dzieła mają w sobie to niepowtarzalne „coś”. Poza „Monsterem” na naszym rynku dostępne są też dwa inne tytuły jego autorstwa – „Chłopaki z dwudziestego wieku” oraz wspomniane „Pluto”. Wszystko od wydawnictwa Hanami.
Graficznie poziom jest bardzo wysoki i mowa tu zarówno o postaciach, jak i o tłach. Każdy tom zaczyna się od pastelowego rysunku na całą stronę. Podobnie początek oryginalnego tomu zaczynał się kolorowymi stronami przez co mamy takie strony na początku i w środku. Urosawa jest znany z recyklingu wizerunku postaci, przez co podobne postaci możemy znaleźć w innych komiksach jego autorstwa. Dla przykładu – Johan przypomina Epsilona z Pluto. Styl rysunku Urasawy nie odbiega znacząco od komiksu zachodniego i można polecić tę mangę każdemu przekonanemu, że każda manga oznacza wielkie oczy i marynarskie szkolne mundurki.
Kreacja postaci stanowi klasę samą dla siebie. Oczywiście czerpie z wielokrotnie ogranego motywu mrocznego bliźniaka, ale rozwija go na swój niepowtarzalny sposób. Na początek warto wspomnieć o Johanie Liebertcie. Jest to bardzo inteligentny manipulant o psychopatycznych skłonnościach. Przez długi czas znamy jego dokonania jedynie z opowieści przez co sami tworzymy w głowie wyobrażenie o nim, które przecież wcale nie musiało być zgodne z prawdą… Koniec końców Johan wyrasta na jednego z najlepszych antagonistów w światowej literaturze, a na pewno najlepszego w historii mangi. Nina Fortner chce odnaleźć brata i zakończyć falę zbrodni, jakich ten dokonuje. Dr Kenzo Tenma jest lekarzem z mocnym postanowieniem złamania przysięgi Hipokratesa i zabicia potwora, ale mimo to stale komuś pomaga. Co do dra Beckera mam własną teorię. Heinrich Lunge jest genialnym detektywem niepotrafiącym wyrazić emocji. Żyje pracą, co w konsekwencji powoduje zaniedbanie rodziny. Ciekawie przedstawiono też rodzinę Heinemannów. O ile Udo nie da się obronić w żaden sposób, ponieważ jest to kawał egoistycznego buca wykorzystującego innych dla własnej korzyści, o tyle Eva jest bardziej skomplikowana i ewolucja jej charakteru jest niesamowita. Dorastając w takiej rodzinie nie zdobyła podstawowych umiejętności społecznych. Z początku jest ona po prostu osobą, której wpojono błędny zestaw wartości. Z czasem przekształca się ona w budzącą odrazę kłótliwą alkoholiczkę. Następnie dostrzegamy, że jest ona w istocie nieprzystosowaną do życia romantyczką. Osobą bardzo wrażliwą, która nie może zapomnieć o swojej jedynej miłości i zaczynamy jej współczuć. Ostatecznie okazuje się, że jest wredna, lecz da się z nią żyć. Wątek jej upadku, a następnie powrotu do społeczeństwa jest jedną z ciekawszych w mandze. Każda z tych i wielu innych pobocznych postaci samodzielnie zdobywa różnego rodzaju informacje i umiejętności, które dopiero zebrane razem przez czytelnika oddadzą całokształt przedstawionego świata. Wiele z tych postaci chce wykorzystać Johana, ale nikt nie zastanawia się nad tym, czy Johan nie ma własnych celów… Zakłada się z góry, że ich cele oraz cele Johana są zbieżne.
Czytając „Monstera” często miałem flashbacki związane z XIX-wieczną literaturą europejską. Chociażby Johan ma poharataną psychikę niczym potwór Frankensteina. Do wielu aspektów można odnieść książki Victora Hugo i Aleksandra Dumasa. Z „Nędznikami” łączy „Monstera” bezduszny policjant obsesyjnie ścigający swoją ofiarę przez lata. Z „Człowiekiem śmiechu” – stale uśmiechnięty człowiek, nawet pomimo smutku w duszy. Inne elementy cech wspólnych widzę w „Hrabim Monte Christo”. Monster zadaje podobne pytania natury etycznej i egzystencjalnej. Czy etycznym jest ratowanie życia mordercy? Czy potwór ma prawo do zemsty? Zwłaszcza, gdy ten potwór naprawdę został skrzywdzony. Czy zemsta jest warta bólu osób postronnych? „Monster” zadaje podobne pytania natury etycznej i egzystencjalnej. Czy etycznym jest ratowanie życia mordercy? Czy taki potwór może być etyczny? A przede wszystkim, kto jest większym potworem? Seryjny morderca, bezwzględny finansista, ktoś organizujący masowy mord, ktoś przypisujący sobie cudze osiągnięcia, alkoholik zatruwający życie sobie i innym, ktoś kto zabija matkę na oczach dziecka, ktoś kto eksperymentuje na dzieciach, bezwzględny policjant, czy może ktoś usiłujący naprawić własny błąd? Stale powraca pytanie – czy każde życie warte jest tyle samo?
Autor dodał bardzo wiele smaczków czytelnych głównie dla Niemców i Czechów. Budynki da się rozpoznać po architekturze, samochody i telefony po markach, podobnie jedzenie, a w gazetach możemy czytać w języku niemieckim, bądź czeskim, ale też są tam kwestie o których oba narody nie chciałyby pamiętać. Można tu wymienić niemieckie ośrodki reedukacyjne dla dzieci. Że do dziś nie potrafią zintegrować mniejszości tureckiej w Niemczech. Że w latach 90. doszło tam do odrodzenia grup neonazistowskich. Albo wraca do pytania czy można zbudować „nowego człowieka” i rozszerza je o kolejne pytanie „co jeśli się uda?”. Podobnie Czesi nie chcą pamiętać o tym, że w latach 90. niedawni funkcjonariusze tajnej policji zasilili szeregi zwykłej policji, półświatka przestępczego oraz różnych sektorów gospodarki, a potem ze sobą współpracowali tworząc Mafię. Zresztą to samo zjawisko wystąpiło wtedy we wszystkich niedawnych demoludach.
Monster to istna mieszanka gatunkowa. W tym seinenie mamy opowieść detektywistyczną, psychologiczną, obyczajową, a także kryminał, dramat i thriller, w którym czytelnik jest równie ważny co bohaterowie. Dziesiątki wątków łączą się w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Dla niektórych może być to poważny problem. Dlatego polecam czytać wszystko naraz. Inaczej można się pogubić w tym gąszczu niuansów. Manga nie ukrywa brutalności ani seksualności, dlatego polecam „Monstera” czytelnikom powyżej 16 lat. Tym, którzy lubią się doszukiwać nietypowych powiązań w wielopoziomowych fabułach oraz tym, którzy nigdy nie mogli przekonać się do mangi. „Monster” należy nie tylko do najlepszych mang, ale też najlepszych komiksów na świecie. Jeśli szukasz czegoś nieprzeciętnego, co na długo zostanie ci w pamięci to „Monster” jest dla ciebie. Jeśli chciałbyś się rozluźnić i przeczytać coś tylko dla czystej rozrywki oraz radosnego śmiechu zdecydowanie omijaj.
Plusy:
+ grafika,
+ postacie,
+ antagonista,
+ miejsca,
+ aluzje,
+ fabuła,
+ nawiązanie do Tezuki 🙂
Minusy:
– można się pogubić w wątkach,
– napisy w niektórych dymkach.
Ocena: 9/10.
A teraz bonus dla tych co dotrwali do tego momentu. W mandze dr Becker jest przykładem kiepskiego lekarza. W takim razie nasuwa się pytanie. Co w tak znamienitym szpitalu robi tak słaby lekarz? Moja teoria jest taka, że dr Becker mógł być słabym praktykiem, ale genialnym teoretykiem. To on prowadził badania dla przyszłego ordynatora Heinemanna do czasu, gdy zauważył, że ten podpisuje się pod nimi własnym nazwiskiem i dzięki temu awansuje. Widząc, że taki układ donikąd go nie zaprowadzi zrezygnował z dalszych badań. Dr Becker zamiast piąć się po szczeblach kariery postanowił cieszyć się życiem i usiłował wskazać drowi Tenmie, że poza pracą coś się jeszcze liczy. Poza tym znał jego przeżycia z autopsji. Przepracował w tym szpitalu lata głównie dzięki temu, że miał haki na Heinemanna, a po jego śmierci dr Tenma go nie zwolnił ponieważ jako jedyny okazał mu serce w koszmarnym okresie życia. Po odejściu dra Tenmy zwyczajnie się tam zasiedział. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie ta teoria jest przekonująca.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: