Zapraszam na wielką epopeję o kosmicznych… śmieciarzach.
Fantastyka często opowiada historię z perspektywy kogoś, kto ma wpływ na wydarzenia, ma pozycję społeczną, albo w trakcie fabuły ją zdobywa. Planetes jest tutaj wyjątkiem. Bohaterowie zajmują się zajęciem najbardziej pogardzanym przez innych. Zbierają śmieci. Nie należy tego zrozumieć źle. Już sam początek mówi nam, jak niebezpieczne dla postronnych jest zaniedbane tej czynności. Może to nawet doprowadzić do wielu tragedii.
Autorem Planetes jest Makoto Yukimura znany u nas raczej z Sagi Winlandzkiej niż z omawianego dziś tytułu. Inny charakter obu dzieł wcale nie oznacza, że któreś jest gorsze. Planetes to tytuł dziejący się w nieodległej przyszłości. Ludzie już dwadzieścia lat temu postawili pierwsze kroki na Marsie i szykują się do podboju Jowisza, a w perspektywie są dalsze planety Układu Słonecznego.
Fabułę śledzimy z perspektywy załogi trzydziestoletniego statku DS-12, zwanego TOY BOX, a mniej oficjalnie „kosmiczną śmieciarką”. W istocie, załoga jest astronautami w czasie, kiedy nikt inny nie musi wychodzić w otwartą przestrzeń kosmiczną. Bywa to niebezpieczne, ponieważ w otwartej przestrzeni pełno jest szkodliwego promieniowania, a ludzie czasem giną. Każdy z członków załogi ma własny bagaż doświadczeń. Wycofany Yuri podjął tę pracę, aby odzyskać pamiątkę po zmarłej żonie. Hachitoro Hoshino, zwany Hachimaki, pragnie zarobić na własny statek i pochodzi z rodziny o tradycjach kosmicznych. Dowódca Fee po prostu stara się wykonywać swoją pracę. Najmłodszym stażem członkiem załogi jest Ai Tanabe. Uparta dziewczyna na każdym kroku podkreślająca swoją wiarę w miłość – imię zobowiązuje (Ai – jap. miłość). Bohaterowie usiłują rozwiązać poważny problem, jakim są kosmiczne śmieci. Owe śmieci mogą być nieużywaną sondą kosmiczną wielkości domu, trumną ze zwłokami w środku, albo rozmaitymi drobinami. Byle „śrubeczka” w przestrzeni kosmicznej krąży wokół Ziemi z bardzo dużą prędkością. Co się stanie, gdy taka „śrubeczka” uderzy w wytwór nowoczesnej techniki? Zrobi zaskakująco duże uszkodzenia i wyrzuci w przestrzeń wiele innych „śrubeczek” i nie tylko. Każda z nich stanowi podobne zagrożenie. Śmieć wielkości jajka zrobi dziurę, w której zmieści się człowiek w skafandrze. Zbytnie nagromadzenie takich śmieci może zmusić ludzkość do porzucenia podróży kosmicznych.
Fabuła rozgrywa się przez około dekadę. Drugi tom rozpoczyna się w roku 2077, jednak jest wyjątkowo mało cyberpunkowy. Ludzie nie łączą się z internetem przez zakończenia nerwowe i nie widać na nich cybernetycznych wszczepów. Mieszkają w domach niczym nie różniących się od naszych. Palą papierosy. Piją alkohol. Jeżdżą rowerami, samochodami i motorami podobnymi do naszych tyle, że z napędem elektrycznym (nawet jeśli wyraźnie mają wbudowany silnik spalinowy i bak na benzynę). Mają fiksacje ambicjonalne i problemy rodzinne, które usiłują rozwiązać. Czasem jest to ponad ich siły. Słowem, ludzie w przyszłości niczym nie różnią się od współczesnych.
Manga w Japonii ukazała się w 2001 roku i w niektórych aspektach widać, jak bardzo wizja autora rozminęła się z rokiem 2021. Aż strach pomyśleć, jak bardzo się rozminie, gdy nadejdą czasy, w których dzieje się akcja. Nawet z dzisiejszej perspektywy uśmiech mogą wywołać budki telefoniczne, albo zakup czasopisma naukowego na dyskietce. Zwłaszcza, że potem bohaterowie wysyłają sobie pliki audio-wideo przez kosmiczną pustkę. W samym kosmosie widać progres techniczny – ludzie założyli rozbudowaną stacje kosmiczną i loty cywilnych samolotów pasażerskich odbywają się ponad atmosferą ziemską. Autor starał się realistycznie spojrzeć na zagadnienia z jakimi faktycznie możemy się spotkać. Zaczynając od kwestii medycznych choroby kosmicznej, raka, łamliwości kości, dystrofii mięśni, chorób umysłowych oraz psychicznych po kwestię, jak będzie wyglądać życie osób urodzonych w kosmosie i jednocześnie opisuje postępy w dziedzinie medycyny mające temu zaradzić. Analizuje kwestie techniczne i technologiczne, jak budowa statków, wypadki w tym śmiertelne, pochówki w kosmosie, zużywanie tlenu, a przede wszystkim co nas popchnie w tym kierunku rozwoju. Kończy na zagadnieniach politycznych jak: terroryzm, propaganda, ekologizm, rozmieszczenie broni i wojna w kosmosie.
Wydawnictwo JPF wydało u nas pierwszy tom Planetes w roku 2016, a drugi – rok później w serii MEGA MANGA. Jest to specjalna seria wydawnicza odznaczająca się ambitniejszymi tytułami, o małym nakładzie i mniejszą dostępnością. Te konkretne tytuły wydane zostały w formie „dwa w jednym”, co oznacza, że zamiast czterech oryginalnych tomów otrzymujemy dwa grubsze (razem około tysiąc stron). Okładki utrzymano w kolorystyce odcieni kolorów bieli i niebieskiego, tzn. nawiązano do zdjęć naszej planety z orbity. Elementami przełamującymi tę kolorystykę są kombinezony kosmonautów. Spis treści wylądował nietypowo, bo na skrzydełku, a aż sześć z nich w tomie drugim ma w sobie odniesienie do „psa”. Rozdziały najczęściej zaczynają się od kolorowych stron. Nasycenie tuszu, kreska, dbałość o detale, tła i research autorów prezentują się ponadprzeciętnie.
Poza mangą w Polsce ukazało się też anime na sześciu płytach DVD. Podejrzewam, że obecnie świadomych fanów posiadających i mangę, i anime policzyłbym na palcach jednej ręki. Ja posiadam oba, więc mogę ocenić. Przede wszystkim oba różnią się fabularnie. Manga została ukończona dopiero rok po zakończeniu anime co oznacza, że te różnice nie mogą dziwić. Ciężko mi jednoznacznie wskazać, które jest lepsze. Anime ma więcej wątków i postaci, a manga wykorzystała lepiej już istniejące. To nie koniec różnic. Rozwiązanie wątku Yuriego w anime nastąpiło w połowie serii, a w mandze nastąpiło to już na samym początku. W anime dużą część fabuły obserwujemy z perspektywy zaczynającej prace Tanabe, a w mandze pojawia się ona dopiero w połowie pierwszego tomu. Manga jest bardziej poważna, a w anime nie brakuje elementów komediowych. Różnicę widać nawet w technikaliach. W mandze używa się kopulastych przejrzystych hełmów, a w anime pełnych, nieprzejrzystych i zaawansowanych technologicznie.
Polecam Planetes osobom, które chciałyby przeczytać coś poważnego, opowiadającego o problemach, które naprawdę nas spotkają, jeśli chcemy podbijać kosmos, a także tym, którzy chcą poznać dobrą i realistycznie poprowadzoną historię science fiction.
Plusy:
+ klimat,
+ realizm,
+ kreska,
+ research twórców,
+ okruchy życia.
Minusy:
– Brak.
Ocena: 9/10.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: