Jak zaczęła się twoja przygoda z erpeżkami?
Wszystko zaczęło się pewnego deszczowego wakacyjnego dnia, gdy nie mieliśmy co robić i jeden ze znajomych zaproponował, że poprowadzi nam erpega. To była sesja bez kostek i bez żadnej grubszej mechaniki. Dzisiaj nie pamiętam z niej za wiele, oprócz tego, że na koniec walczyliśmy z jakimś demonem. Nawet nie jestem pewien, czy go pokonaliśmy. Potem ja postanowiłem poprowadzić sesję, nie wiedząc właściwie, jak to się robi. Miałem jakiś pomysł ukradziony z Władcy Pierścieni, ale gracze mi tę sesję zupełnie roznieśli. Ja chciałem robić jedno, oni drugie. Koszmar. Ostatecznie sesja wyszła „jakoś”, obeznany z erpegami znajomy mówił, że nie było źle. To zawsze coś.
Potem o erpegach na jakiś czas zapomniałem, ale nie na długo. Zagrywałem się wtedy grami z serii Baldur’s Gate, szczególnie drugą częścią, a tak się złożyło, że niewiele wcześniej trzecia edycja D&D została wydana w Polsce. Jakoś się o tym dowiedziałem, zdobyłem Podręcznik Gracza (chyba pożyczyłem od kogoś, nie pamiętam) i zebrałem grupę znajomych z liceum, aby zagrać z nimi pierwszą sesję RPG. Żaden z nas nie miał doświadczenia z erpegami, więc jako prowodyr zostałem mistrzem gry. I tak się zaczęło granie mniej lub bardziej regularne, które uskuteczniam już od dwudziestu lat.
Jaka jest historia twojej przygody z serwisami internetowymi na przestrzeni lat?
Od samego początku mojej przygody z erpegami byłem również aktywny w Internecie. Pamiętam jeden z pierwszych wątków, które założyłem na forum – pytałem w nim o to, gdzie w Zapomnianych Krainach mogę znaleźć lokację, w której poprowadzę moją kampanię. Miałem konkretny pomysł i chciałem, żeby ktoś pomógł mi znaleźć gotowe miejsce pod ten pomysł, zamiast po prostu dodać potrzebną lokację we właściwie dowolnym miejscu mapy. Cóż, w tamtych czasach widocznie nie wiedziałem, że można tak robić.
Najpierw były fora internetowe – dnd.pl, forum serwisu Poltergeist, ale było ich dużo więcej. To były czasy świetności serwisu fora.pl i każdy mógł sobie założyć swoje forum paroma kliknięciami. Trochę jak teraz z serwerami na Discordzie. Druga sprawa to utrzymanie aktywności na takim forum, z tym bywało już różnie. Ja też miałem swoje forum (żeby to jedno!), ale nie wytrzymało ono próby czasu.
Po forach był czas blogów, które powstawały jak grzyby po deszczu, najczęściej na serwisie Blogspot albo platformie WordPress. Były też blogi w serwisie Poltergeist, na które niektórzy wrzucali tylko zajawki postów i linki do swoich blogów na innych serwisach. Wtedy też powstał mój blog, który trwał w Internecie, póki nie postanowiłem go zamknąć, aby skupić się na prowadzeniu strony na Facebooku.
Właśnie – Facebook. W Polsce jego start był trochę opóźniony przez sukces Naszej Klasy, ale w końcu przebił popularnością inne social media. Aktywność z blogów i for stopniowo przenosiła się na strony i grupy. Nie jestem z tego zadowolony, bo wyszukiwanie czegokolwiek na grupach to koszmar i fora dużo bardziej mi odpowiadały pod kątem organizacji treści, ale co zrobić? Facebook był zwyczajnie bardziej angażujący. Nawet ostatnio, gdy Łukasz Kołodziej założył swoje forum, to pobawiłem się na nim tylko kilka tygodni, a potem zapomniałem zupełnie o jego istnieniu (o istnieniu forum, nie Łukasza Kołodzieja!).
Ostatnią wielką zmianą w budowaniu internetowych społeczności był Discord, który zyskał bardzo dużą popularność w czasie pandemii. Nazwijcie mnie boomerem, ale nigdy tak do końca nie przekonałem się do Discorda. Używam go, oczywiście, mam swój serwer i gram sesje RPG na Discordzie, ale traktuję go zadaniowo. Dołączyłem do wielu serwerów, ale nigdzie nic nie piszę i wchodzę na jakiś serwer, tylko gdy chcę znaleźć odpowiedź na jakieś konkretne pytanie, albo żeby dołączyć do wydarzenia. Każualowe ploteczki i czatowanie na Discordzie nigdy mnie nie przekonało. Mój własny Discordowy serwer też zwykle stoi pusty i jest raczej miejscem do rozgrywania sesji, szukania graczy i trzymania informacji o kampaniach (oraz memów!).
Jeśli chodzi o inne platformy – Instagram, Youtube, Twitter, Twitch – tu bywało różnie. Moje konto na Instagramie umarło w czasie pandemii i teraz wrzucam tam posta raz na kilka miesięcy. Na Youtubie oczywiście publikuję własne treści, oglądam też dużo, ale głównie są to rzeczy niezwiązane z erpegami. Na Twitterze mam konto… i tyle. Na Twitchu kiedyś streamowałem, dopóki definitywnie nie przeniosłem się na Youtube, zaś samych streamów raczej nie oglądam.
Jak z twojej perspektywy zmieniła się scena erpegów na przestrzeni lat?
Mam wrażenie, że przez dwadzieścia lat mojego grania w gry fabularne zmieniło się dosłownie wszystko.
Systemy RPG – nie tylko jest ich więcej, ale ich tematyka również bardzo się poszerzyła. Teraz nie ma problemu, aby znaleźć system pod jakąś konwencję, powstaje też wiele erpegów dedykowanych poszczególnym filmom albo grom. W ostateczności zawsze można poszukać fanowskiej konwersji na Fate Core, Savage Worlds albo PBTA. Podaj mi, w co chcesz zagrać, a znajdę system zbudowany pod właśnie tę konwencję! Na przykład: chcesz zagrać sesję w stylu Na dobre i na złe albo Doktora House’a? Jest system The Ward PBTA.
Sposoby grania – cała historia gier indie, PBTA oraz Fate’a rozegrała się właśnie w czasie ostatnich dwudziestu lat. W czasach, gdy zaczynałem, ludzie inspirowali się głównie Jesienną Gawędą, dzisiaj mamy wielu MG, których sesje możemy oglądać w Internecie. Mój sposób prowadzenia też się bardzo zmienił, przeszedłem od Pana i Władcy MG do MG, który współpracuje z graczami tworząc historię. Czasem mam wrażenie, że nawet za bardzo oczekuję od graczy, aby razem ze mną tworzyli sesję i jestem trochę zdezorientowany, gdy gracze mi mówią, że nie mają żadnych oczekiwań i mogę na sesji robić, co chcę.
Zmieniły się też technikalia – mamy granie online na wirtualnych stołach, ale jest też cała masa gadżetów do grania na żywo, nie wspominając o druku 3D, który umożliwia stworzenie akcesoriów dopasowanych do potrzeb MG albo nawet samej kampanii!
Czy mamy czas renesansu gier RPG?
Tak, ale ten renesans trwa już od jakiegoś czasu i niedługo zapewne zacznie się barok.
Jakie są twoje ulubione systemy?
D&D – mam z nim trochę love-hate relationship. To mój pierwszy system i zawsze będę do niego wracał, ale mój sposób prowadzenia nie za bardzo pasuje do dedekowej mechaniki. Dlatego moje kampanie w D&D zwykle nie trwają zbyt długo, bo wraz ze wzrostem poziomu postaci rośnie ilość potrzebnego przygotowania i zasad do ogarnięcia.
Fate Core – to na fejcie uczyłem się jak grać narracyjnie i do dzisiaj jest on moim ulubionym systemem do prowadzenia różnych dziwnych pomysłów.
Potwór Tygodnia – gra PBTA o polowaniu na potwory. Niby prosta sprawa, a jednak dość szeroka konwencja pozwalająca na prowadzenie sesji w stylu Akt Dresdena w świecie pełnym magicznych stworzeń, gdzie postacie należą do łowców ścigających potwory, które zdecydowały się na wejście w drogę ludziom.
Cthulhu Dark – minimalistyczna mechanika do prowadzenia sesji w klimacie Zewu Cthulhu. Odkąd ją poznałem przestałem zupełnie prowadzić sam Zew, a jego podręcznik traktuję głównie jako inspirację i bestiariusz. Cthulhu Dark przez swój minimalizm pozwala na granie w praktycznie dowolnej konwencji, co jest jego największą siłą.
Kiedyś jeszcze byłem przez kilka lat wielkim fanem systemu Savage Worlds, ale przestałem go zupełnie prowadzić po tym, jak na jednej sesji przez trzy godziny rozgrywaliśmy dość prostą walkę. Miałem tego dość. Potem wróciłem do SW tylko raz, aby poprowadzić kampanię w Deadlands. Ale kto wie, może kiedyś jeszcze wrócę do Savage’ów? Bardzo podobał mi się Almanach Superbohaterów,
Jak pandemia wpłynęła na fandom erpegów w Polsce?
Pierwsza rzecz to rozwój grania online, powstanie wielu serwerów na Discordzie, również takich typowo społecznościowych, które nie były powiązane z żadną stroną albo osobą twórcy.
Druga rzecz, to rozwój streamów i nagrywanych sesji. Sam w czasie pandemii zacząłem grać online i nagrywać, wcześniej granie online było dla mnie zupełnie nie do pomyślenia, ale przez lockdown musiałem się w końcu przełamać. Nie żałuję i do dziś prowadzę sesje online, choć jeśli mam wybór, to nadal wolę spotykać się z graczami na żywo.
Czy możliwość prowadzenia sesji online zmieniła scenę RPG?
Nie wiem, co mógłbym tu napisać innego od rzeczy, które już napisałem wcześniej.
Czy jeździsz na konwenty? Jakie należą do twoich ulubionych i dlaczego?
Jeżdżę i mam kilka swoich ulubionych. Na początek wspomnę o łódzkim Kapitularzu, na który nie tylko jeżdżę, ale od paru lat również organizuję, zajmując się blokiem RPG, w czasie pandemii robiłem też Cyberkapi – wersję Kapitularza online.
Jest kilka stałych konwentów, na których staram się być co roku. Chronologicznie są to:
Zjava – ze względu na skupienie na erpegach. Na Zjavie jest zawsze dużo ciekawych prelekcji i sesji.
Dni Fantastyki – ten konwent traktuję głównie jako okazję do spotkania znajomych, raczej nie odwiedzam punktów programu, tylko szwendam się po błoniach zamku, rozmawiam z ludźmi i wyszukuję na stoiskach ładne kostki i gadżety. Od kilku lat gram też na DF erpegowe piosenki.
Copernicon – kolejny konwent z solidnym programem RPG, a do tego jeszcze w Toruniu, który ma przepiękne Stare Miasto.
Opowiedz o erpegowych piosenkach. Czy sam piszesz teksty? Jaki jest odbiór twórczości?
Zaczęło się od tego, że napisałem kilka przeróbek znanych piosenek do wersji erpegowej, ale po jakimś czasie zacząłem też tworzyć własne kompozycje. Jest kilka piosenek, których tekstów nie pisałem sam – to teksty znajomych albo z Internetu, ale w obecnej chwili zdecydowana większość tekstów jest moja. Tworząc nowe piosenki staram się też, aby już nie bazować na znanych utworach, tylko tworzyć własną muzykę i teksty.
Co do odbioru twórczości, to trudno powiedzieć. Jest trochę osób, którym bardzo się podoba to, co robię i wspierają mnie w mojej twórczości, ale chociaż piosenek jest już całkiem dużo, to myślę, że czas wielkiej popularności mają jeszcze przed sobą.
https://youtu.be/A845jeg52wM
Ulubiona piosenka erpegowa to…
Nie pyta się rodzica, które dziecko lubi najbardziej…
Tworząc nowe piosenki jaram się każdą z nich. Często bywa tak, że po nagraniu piosenki słucham jej jeszcze kilka(naście) razy. Częściowo dlatego, żeby się upewnić, że brzmi ok, a również dlatego, że po prostu mi się podoba.
Zamiast podawać tytuł ulubionej piosenki zdradzę, jaką piosenkę bardzo lubię, choć nie jest ona raczej lubiana przez ludzi. To „Piosenka o pewnym Howardzie”, która jest alternatywną historią życia Lovecrafta i zawiera odniesienia do jego opowiadań. Nie wiem, co jest z nią nie tak, bo ja ją uwielbiam!
Gdzie można cię spotkać? Blog, strona, forum, profil?
Na Facebooku i Youtube pod nazwą „Radek MG”.
Dzięki za odpowiedzi i nieustającej zajawki!
Jestem fanką twórczości Radka! Zarówno jako muzyka jak i jako MG :3 Ale również jako ważnej części Wrocławskiej Społeczności RPGowej. Mam tę przyjemność mieszkać właśnie we Wrocławiu i bywać kilka razy na wielu jego inicjatywach. Awaryjne granie, Warsztaty MG, Otwarte Opcje Fantastyczne… To dzięki Radkowi poznałam a potem już całkowicie wsiąkłam w różnorodność mechanik, uniwersów i systemów RPG.