W listopadzie zajęliśmy się steampunkiem a dokładniej twórczością Marka Hoddera, który wykreował pasjonujący świat będący mieszanką miejskich legend i typowych elementów steampunku, osadzonych w świecie anglosaskim. Nietrudno się domyślić, że „skaczący Jack”, Swinburne i Burton podobali się Klubowiczom. Ale jak zawsze mieliśmy uwagi, które dotyczyły dość jednostronnego, lurowanego obrazu epoki wiktoriańskiej, epoki, będącej emanacją steampunku jako takiego.
Wiadomo, miasto, masa i maszyna, rozwój techniki i dziwnych ideologii pomieszany z… właśnie, czym? W wersji Hoddera – z miejskimi legendami i historiami alternatywnymi. Klubowicze uznali uniwersum wykreowane przez autora za zajmujące ale wiele pomysłów nie zostało rozwiniętych; akcja czasami była chaotyczna. Mnogość wątków i postaci skutecznie prowadziła do zwolnienia narracji ze szkodą dla książek. Nie wolno również zapomnieć o tym, że steampunk wykreowany przez Hoddera jest mocno lukrowany. Epoka wiktoriańska „w realu” była mocno dołującą rzeczywistością, w której nikt normalny obecnie by nie zagustował: brud, smród, ubóstwo, mroczne sekrety, eugenika. Prekursorzy darwinizmu społecznego, którzy później zafascynowali zbrodnicze ideologie XX wieku… O tym się nie wspomina. Podsumowując, mimo mankamentów cykl wyróżnia się na plus w steampunkowym świecie, chociaż w tym miejscu warto przypomnieć nazwiska Przechrzty i Piskorskiego, którzy „na polskim odcinku” stworzyli jeszcze bardziej wciągające uniwersa.
Na pierwszym spotkaniu grudniowym natomiast zajęliśmy się Wiedźminem, zarówno fanowskim filmem (Pół wieku poezji później), jak i netfliksowskim serialem, którego premiera odbędzie się na dniach. Zahaczyliśmy również o dość specyficzną produkcję Ostatni samotnik oraz parę interesujących animacji. Opinie dotyczące filmu fanowskiego, stworzonego dzięki zbiórce społecznościowej (crowdfunding), były podzielone. Jedni uznali film za wciągający, mimo wad wynikających z ograniczeń produkcji; inni zwrócili uwagę, że można było film zrobić lepiej, inwestując w lepszy scenariusz (i dialogi) bo po troszę wyszedł film fanowski dla zdeklarowanych fanów czy wręcz nerdów. Wiadomo, że gra aktorska w takich produkcjach nie jest na najwyższym poziomie a efekty specjalne są raczej zredukowane do minimum, ale warto podkreślić sam fakt powstania tym bardziej, że w dobie postępującej amerykanizacji (czytaj: przywłaszczania światów i mitologii innych kultur czy przerabiania ich pod kątem świata anglosaskiego) sporo osób ma szansę dowiedzieć się o nas i naszej historii.
Dlaczego o tym wspominam? Oficjalny trailer z Cavillem nie napawa optymizmem. Owszem, będzie to z pewnoscią dobre „oglądadło”, zręcznie zmontowany serial z kostiumami, scenami batalistycznymi czy efektami, ale czy będą elementy odróżniające go od typowej papki serwowanej przez platformę (czy będą regionalne wyróżniki)? Ile Wiedźmina w Wiedźminie zostanie? Przekonamy się po 20 grudnia. Na marginesie dyskusji przypomniano świetny (ale mocno niedoceniony) cykl Legend Allegro. Ostatnie w tym roku spotkanie odbędzie się po świętach, 27 grudnia. Będzie to luźna dyskusja.
Opinia Tomka:
„Pierwszy tom Marka Hoddera był początkiem mojej przygody z gatunkiem steampunku. Wypadł nad wyraz pozytywnie, akcja jest szybka, występuje wiele zwrotów akcji, bohaterowie są kolorowi, mają swoje zalety, sekrety, wady. Autor nakreślił postać głównego bohatera i jego rozterki i zastanowił się, co by było, gdyby historia potoczyła się inaczej. Na spotkaniu padło trochę celnych uwaga, które w innym świetle pokazały, jak wyglądał XIX wiek, który pod płaczem rewolucji technologicznej miał swoje mroczne drugie dno.
Wiedźmin jest moim konikiem, choć dawno nie odkurzanym, od niego zaczęła się moja przygoda z fantastyka i zawsze będzie mieć szczególne miejsce na mojej półce. Tym bardziej miło było mi się, chociaż na chwilę zanurzyć w krainie nigdy-nigdy. Poruszyliśmy temat fanowskiego filmu Pół Wieku Poezji Później oraz serialu Netflika) – produkcji, która lada dzień pojawi się na błękitnym ekranie. Dla mnie produkcja fanowska i serial to jeden wielki prezent pod choinkę, a spotkanie KMF-u to prezent na Mikołajki – 13 w piątek (powiało Lovercraftem)… o zgrozo”.