Napisać, że sentyment, retromania i duchologia budują polskie sceny i fandomy, to nic nie napisać. Wystarczy zerknąć na wznowienia komiksów czy książek z czasów głębokiego PRL. Filmy i seriale ciągle są poddawane renowacji, aby cieszyły kolejne pokolenia widzów. I co ciekawe, cieszą. Ze słowem pisanym jest nieco inaczej. Dla pokolenia <40 są to pozycje, które były i tyle. Dla pokolenia zanurzonych w poprzedniej epoce, pokolenia lat 90., MTV i millennium itd. są to nieodłączne części ich własnego jestestwa. To elementy, artefakty, gadżety popkulturowe, które są symbolami.
Najprostsze wytłumaczenie różnych „fal”, trendów i zwyczajów modowych to… tęsknota za czasami młodości. Tłumaczenie sensowne, ale w sumie smutne. Inną teorią byłaby niechęć do czasów „szybkiego newsa”, postprawdy i wszechobecnej ściemy, politycznej poprawności i… nudy, która z rzadka jest okraszana rebootami, sequelami, prequelami i powrotami, czyli jest to tak naprawdę żerowanie na dawnych hitach. Moda na retro wraca co kilka, kilkanaście lat, podobnie jak bywają mody na malarzy, rzeźbiarzy, konkretne hobby.
Zjawisko nie jest nowe i funkcjonuje co najmniej od końca XVIII wieku, a w wielu przypadkach i wcześniej, gdy zamożni ludzie mogli sobie pozwolić na różne panoptika i „lasy rzeczy”. W polskiej rzeczywistości mamy dość dziwaczny (na pierwszy rzut oka) miszmasz różnych epok, wątków i artefaktów z różnych kultur, często sobie wrogich czy przeciwstawnych. O czym to świadczy? M.in. o tym, że pamięć ludzka jest bardzo ulotna i przypomina nam to, co utrwalono w świadomości. Momenty, sceny, emocje. Stąd chomikowanie, pasje kolekcjonerskie i wymawianie się „lokatą kapitału”- co oczywiście nie jest prawdą, bo często po śmierci właściciela kolekcje lądują na śmietniku, z rzadka są przekazywane do muzeów, galerii czy bibliotek, gdzie (również z rzadka) są katalogowane, eksponowane czy zostają. Jeśli nie zostaną wyrzucone, to już coś!
I przedmioty mają swoje losy… Dla badaczy, antropologów kulturowych, socjologów i etnografów artefakty, podobnie jak inne popularne „śmieci”, czyli DŻS (dokumenty życia społecznego: foldery, ulotki, plakaty, reklama), te popierdółki są bezcennym źródłem do analiz. Szanujmy różne kwity i gadżety. Dają nam nie tylko frajdę, ale mogą pomóc innym!