Powinniście uważać, gdy następnym razem wybierzecie się na zakupy. Inaczej możecie się obudzić się w ciele robota…
Terra Incognita pomysłu i rysunku Łukasza Ryłko to dzieło dziwne. Przez ponad połowę tomu przypomina klasyczną powieść drogi przeplataną urywkami z wydawałoby się niezależnych historyjek, by potem bardzo przyśpieszyć. Ale to nie jest aż tak dziwne, ani rzadkie, jak to że komiks nie tylko można, ale zdecydowanie należy czytać wielokrotnie. Inaczej fabuła robi wrażenie zbyt chaotycznej.
Przejścia między owymi wątkami ilustrowane są sztuką nowoczesną inspirowaną między innymi twórczością Jacksona Pollocka. Zresztą sztuki nowoczesnej jest tu znacznie więcej. Podobnie jak rozmaitych aluzji i zagadek do rozwiązania. Nie chcę odbierać czytelnikowi przyjemności z samodzielnego ich odkrywania, więc wspomnę tylko, że okładka informuje nas o aluzjach do chociażby Stanisława Lema, czy Daniela Mroza, a sam wypatrzyłem tam nawiązania do takich dzieł popkultury jak „Terminator”, „Sok z żuka”, „Usagi Yojimbo”, „Władca pierścieni”, „Sędzia Dredd”, „Ghost in the Shell”, „Appleseed”, „Doktor Who”, „Czacha dymi”, „Nie lubię poniedziałku”, mangi oraz współczesnej polskiej polityki. Niejednokrotnie należy się też odwołać do matematyki. W innym miejscu następuje krytyka współczesnego materializmu i show biznesu.
Głównym bohaterem jest człowiek uwięziony w ciele robota z namalowaną gigantyczną jedynką pod wielkim okiem. A przynajmniej tak mu się zdaje. Ów robot długo nie może mówić i zasadniczo nic o nim nie wiemy. Dopiero później dowiadujemy się, że jest nazywany Jedynka o modelu Asimov I. Pewnego dnia budzi się on na obcej planecie zamieszkałej przez wrogo nastawione do siebie maszyny oraz ludzi. Maszyny odnajduje dość szybko, jednak cieszy go dopiero spotkanie z żywym człowiekiem. Dodatkowo sprawy komplikuje pewien czarny glut.
Tom jest całkiem gruby, liczy ponad 300 stron. Okładka zasadniczo mówi nam czego możemy spodziewać się w środku. Czarno-białych kart malowanych oraz rysowanych piórem. Z rzadka dodano nam trochę koloru. Przez długi czas nie ma wiele tekstu i czyta się to naprawdę bardzo szybko. Jest to błąd, ponieważ ta część jest bardzo bogata w treść wizualną. Często do końca nie wiemy, co jest realne, a co urojeniem. Stale nam się to przypomina odwołaniami do szaleju.
Komu polecić? Osobom którzy lubią zagadki i odnajdywanie easter eggów. Jeśli ktoś chciałby ją po prostu przeczytać w celach rozrywkowych i odłożyć na półkę to faktycznie może się to dla niego okazać tytułowa „ziemia nieznana”.
Plusy
+ Dobre, bo polskie,
+ Pomysł,
+ Warstwa artystyczna,
+ Klimat,
+ Zagadki,
+ Easter eggi.
Minusy:
– Powolny rozwój fabuły,
– Chaos narracyjny.
Moja absolutnie subiektywna ocena 7/10.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: