Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie.
Tym cytatem można streścić Trylogię Husycką Andrzeja Sapkowskiego. Główny bohater, wykształcony na uniwersytecie w Pradze, lowelas, kochanek, medyk i czarodziej Reinmar z Bielawy zwany Reynevanem, idealista musi uciekać przed pościgiem spowodowanym Ars amandi. Ucieczka ta powoduje różnego rodzaju implikacje, od poznania byłego zakonnika Szarleja, uczestnika defenestracji wrocławskiej, przez człeko-zmiennego wychowanka Mędrca z Góry, po samego Archanioła, za którym dziwnie chodzi ten Dante.
Pościg, miłość, magia, historia, a wszystko to na terenach Śląska i Czech. Gdyby nie Trylogia to sam bym nie zainteresował się tematem Husytów ba, pewnie nawet bym nie wiedział, że 100 lat przed Marcinem Lutrem była próba zmian kościoła. Smutne są losy ludzi, którzy wyznając tego samego Stwórcę stają naprzeciw siebie. Tu nie ma pardonu, tu dokonuje się wyborów i tylko opieka boska pozwala wyjść Reinmarowi z kolejnych problemów. Reinmar to inny bohater niż Geralt. Geralt był zabójcą, Reinmar chłopcem, który w tragicznych okolicznościach traci brata i sam przez swoje decyzje staje się mężczyzną. Geralt był ogołocony z idei, nie wierzył w żadne zasady prócz własnego wiedźmińskiego kodeksu, który sam stworzył. Reinemar do końca jest idealistą.
Same przygody i opowieść o Dolnym Śląsku są magiczne. Kwintesencją trylogii są poboczni bohaterowie: Szarlej, Samson Miodek, Zawisza Czarny, przedstawiciele różnych kultur oraz Miasta, w którym obecność pozwala człowiekowi wyobrażać sobie, że gdzieś tu stała Wieża Błaznów i Reinmar stał na jej szczycie, ale czy to była prawda czy nie, no cóż kolejny cytat z Dante Alighieri:
Dalej fantazja moja nie nadąży
A już wtórzyła pragnieniu i woli
Jak koło, które w parze z kołem krąży,
Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.
Pierwszą część czytało mi się całkiem przyjemnie, dalsze już niestety trochę mnie męczyły. Temat całkiem ciekawy, fajne postacie poboczne, ale niemiłosiernie denerwował mnie główny bohater. Na dobrą sprawę nie pamiętam nawet jak to się wszystko skończyło, chyba trzeba będzie zrobić drugie podejście po latach – bo czytałem to kopę lat temu!
a jak Ciebie wkurzał?
Haa dokładnie nie pamiętam, bo to naprawdę dawno było 😛 Chyba miało to coś wspólnego z tym, że na początku był totalnym lamusem, a mimo to ze wszystkim sobie był w stanie poradzić. Ale może mi się już pierdzielić 😛
on to lamusem jest do końca tylko miał kumpli