Altered Carbon – serial nazywany kryminałem noir w przyszłości. Opowiadający o prawie nieśmiertelnym społeczeństwie, na pozór żyjącym na wysokiej stopie, pod spodem gnuśniejącym, bo co można zakazać ludziom, którzy żyją wiecznie? Czy jest to daleka wizja świata, futuryzm, odwieczne pragnienie młodości i nieśmiertelności, oddawania się słodkim snom rzeczywistości?
Z jednej strony jesteśmy coraz bardziej informowani o kolejnych sukcesach walki z rakiem, o metodach wycinania elementu dna, który to podobno ma powstrzymać wiele chorób genetycznych, o granicach wszechświata, w końcu o sztucznej inteligencji, która niedługo ma nas zastąpić w większości zadań. Fantastyczny świat prawda, człowiek dotyka boskiej istoty….
Z drugiej jednak strony mija kolejna rocznica trzęsienia ziemi w Japonii, są tony śmieci na oceanach, które zagrażają wielu gatunkom stworzeń, możemy mówić futurystycznie o wybuchu wulkanu tudzież super wulkanu, albo o super wirusach, które niedługo spowodują, że zwykła operacja może na nowo stać się niebezpieczna. Przyszłość nam trochę bliższa, bo wystarczy wyjść z domu, pojechać pociągiem, pójść nad rzekę czy do lasu i zobaczyć, że chociaż sięgamy gwiazd, to za bardzo nie dbamy o nasza małą Ziemię – co o nas pomyśli nowa istota, jaką będzie sztuczna inteligencja?
W filmie Piąty Element jest piękna scena, gdy Leeloo poznaje przeplatającą się historię gatunku ludzkiego. Fantastyka, która często pokazuje istotę przeciętną, która staje się ponadprzeciętną – film jest dzisiaj zabijaczem czasu. Fajnie pooglądać Spidermana, czy kolejną animowaną laskę i ich niestworzone historie. Potem iść na piwo i zapomnieć o tej historii. A gdzie Kapitan Planeta, Kaczor Donald, którzy przez rozrywkę wpływali na naszą świadomość? Gdzie – nie ja i moja zajebistość była najważniejsza… a coś więcej. Wystarczy czasem trochę poświęcenia i można osiągnąć dużo więcej.