Tytułowa Eureka to mieścina-przykrywka dla gromady naukowców w pocie czoła wykuwających naszą przyszłość. Mieszkańcy przyzwyczajeni są do dziwnych zjawisk związanych z testowaniem technologii i… wypadków. Czy zgrupowanie nerdów i mózgowców w jednym miejscu ma sens? Wg twórców serialu – tak. Dzięki superinteligentnym panom i paniom mamy wszystko, co ułatwia nam życie.
Także i bronie, chociaż wątek „tajnego w tajnym ośrodku” jest dość oszczędnie potraktowany, co mnie nie dziwi bo serial jest lajtową propozycją na nudne jesienne wieczory. Akcja toczy się leniwie, chociaż scenarzyści potrafią zaskoczyć, a główny bohater, dawny szeryf federalny, powoli odnajduje się w realiach Eureki. Nie ma tu artefaktów i podróży w czasie – przynajmniej nie na tyle żebym był usatysfakcjonowany 😉 Ale uniwersum przeplata się z Magazynem 13, a raczej w Magazynie pojawiają się postacie z Eureki.
Sama oś fabuły dotycząca tajnego ośrodka cudów wszelakich jest mocno pretekstowa, a sam serial jest lekkim wyborem – nawet i familijnym, chociaż jest sporo wątków kryminalnych. W końcu – naukowcy też ludzie. Mają uczucia pozytywne i negatywne, jak i określone marzenia. Nauka jest pokazana w sposób przystępny z pewnym odcieniem pobłażliwości dla tych „szaleńców”, od których lepiej trzymać się z daleka. Przesłanie jest trochę infantylne i trąci wiarą we wszechpotężne naukowe gadżety załatwiające ludzką psyche – jak przekonacie się sami – relacje się psują i do akcji włącza się „normals” – szeryf. Do postaci można się przywiązać. Wątek uczuciowy jest. Nie nastawiajcie się na nic ambitniejszego bo to po prostu dobry zapychacz czasu i niezłe „oglądadło.” Pocieszę zasmuconych – bywają odcinki bardzo mroczne.
W różnych netowych opisach serial porównuje się do miksu Miasteczka Twin Peaks z Przystankiem Alaska. Co do drugiego serialu – zgoda. Dużo wątków obyczajowych i obserwacji – dla przyzwyczajonych do akcji – będzie nudno. Ale z Twin Peaks nie ma to wiele wspólnego, może poza tym, że są odcinki rozliczeniowe czy „każdy ma swojego trupa w szafie.” Wbrew pozorom – Z archiwum X też nie ma zbyt wiele nici łączących. Bardziej – Przystanek Alaska + Strażnik Teksasu z pewną dawką Czynnika Psi.
O ile do szeryfa i kilku bohaterów głównych nie mam większych zastrzeżeń – poza wymienionym w minusach, o tyle sam szef ośrodka konkurujący uczuciowo z szeryfem jest postacią kiepsko nakreśloną. Niby dobry ale często można zwątpić – nie wiadomo czy to jednak złoczyńca czy zagubiony w ambicjach człowiek… Osobiście brakowało mi rozszerzenia wątków sensacyjnych czy thrillerowatych w stronę niepoznanego. Brać czy nie brać? Brać chociaż liczyłem na coś więcej! Jak łatwo się domyślić najlepsze są odcinki związane z buntem maszyn (na różnym poziomie technologicznym) a nie odcinki czysto obyczajowe.
Źródło: http://www.imdb.com/title/tt0796264/
Plusy:
- niebanalne pokazanie świata nauki,
- dużo trafnych obserwacji socjologicznych,
- dość zręczne wymieszanie proporcji obyczajowych z wątkami sensacyjnymi,
- całkiem niezłe efekty specjalne,
- sam pomysł miasteczka – centrum badań superhipermegatajnych,
- spójne uniwersum przeplatające się incydentalnie z Magazynem 13,
Minusy:
- naiwna pozytywistyczna wiara w naukę,
- naukowa otoczka jest pretekstem do ukazania relacji międzyludzkich,
- brak zdecydowania twórców, co do kierunku rozwoju serialu,
- niepotrzebne ukazywanie głównego bohatera jako idioty na tle przemądrzałych naukowców,
- brak przesłania – pomijając jedyny sensowny wniosek jaki się nasuwa: najsłabszym ogniwem jest zawsze człowiek – czekamy aż AI wpadnie na pomysł żeby nas wyeliminować…
- ugrzecznienie relacji i infantylność niektórych zachowań – często serial staje się zbyt „milusi”.