Kreska nawiązująca do lat 70. z typowym realizmem wczesnych lat 90. Fabuła oklepana: mamy zabójcę i wielkie polowanie, niczym z filmów „kopanych” (van Damme, Schwarzenegger!). Są elity, brudne i złe, podobnie jak sami politycy, można się domyślić, że ich sensem życia jest czysty eskapizm i zabijanie wszechobecnej nudy. Jest kobieta i pies. Nie powinniśmy współczuć głównemu bohaterowi, ponieważ jest on zły. I nijak nie możemy z nim sympatyzować, bo i po co? Tak mniej więcej przedstawia się fabuła Button Mana. Jak widać, nie jest zachęcająca. Ot, przeciętna pulpa jakich dużo było i będzie. Jednak im bardziej angażujemy się w poznanie życiorysu Harry’ego Extona, który przystąpił do „gry”, tym mocniej wchodzimy w świat specyficznie pojętych zasad, honoru i po prostu tego, co kiedyś nazywano stylem…
Harry jest doskonałym cynglem, jednak popełnia błędy. Na szczęście są one na tyle rzadkie, że uchodzi z życiem. Wplątuje się w piętrową polityczną intrygę kombinując co dalej. Ma przy tym dużo szczęścia. Niestety, „głosy” nie dają mu odejść z branży. Musi walczyć o swoje za pomocą życzliwych mu (niewielu) ludzi i psa. Komiks jest narysowany realistyczną kreską. Mamy sporo brutalnych scen i akcji. Jest realistycznie, ale nie przesadzono z epatowaniem mięchem. Jeśli lubiliście czytać (i oglądać) Dzień Szakala, przygody 007 czy Psy wojny – ten tytuł jest dla was. Łykniecie go na raz. Nieprzypadkowo uznałem go za jeden z najciekawszych tytułów wydanych w ubiegłym roku. Sądzę, że nawet zagorzali fani political fiction i suspensów będą zadowoleni z komiksu :}