Rozdroże to interesująca wariacja historyczno-obyczajowa związana z „Chłopami”. Jak pisze sam autor (Mateusz Michnowicz, znany z Wolfhunta) zainspirował go złowieszczy uśmieszek Jagny, który był punktem wyjścia do dopowiedzenia historii. Rozdroże to pewnego rodzaju alternatywne zakończenie filmu „Chłopi”.
Spotykamy wędrowca (klasyczny motyw dziada z torbą i kijem), który wdaje się w rozmowę z księdzem. Wędrowiec „zachęca” księdza do zawrócenia z drogi i jak przystało na porządny horror… wiadomo, co dalej się stanie :} Wędrowiec snuje opowieść o młodej, pięknej i naiwnej dziewczynie, która stała się ofiarą pomówień i wyrzucono ją z wioski oskarżając o kontakty ze złem. Dziewczyna otrzymała możliwość zemsty na mieszkańcach. Opowieść Michnowicza nie jest długa, ale przewrotna i mamy wrażenie, że czytamy starą bajkę, np. podobną do tych w zbiorze Przy kominie o szarej godzinie, gdzie człowiek narzeka na swój ciężki los, ale czasem uśmiechnie się do niego szczęście, chociaż trzeba być czujnym. Zło czyha i tylko czeka na nasz błąd, żeby diabeł mógł zabrać dusze.
Rozdroże to również opowieść o miłości, rozumianej jako siła często toksyczna i zdradliwa. O wartościach, które nas ratują, ale bywają wstępem do upadku. W końcu, to opowieść o realiach XIX wieku, niezrozumieniu wśród różnych warstw społecznych i wyobcowaniu ludzi niepasujących do ówczesnych, prostych schematów. To opowieść mocno filozoficzna i oparta na ludowej sprawiedliwości zmieszanej z mentalnością istot wyższych (ale czy na pewno?). Na rozdrożu spotykali się często ludzie odmiennych klas, stworzenia z innych światów czy duchy. To był swoisty portal umożliwiający doświadczenie z nieznanym.
Przeczytaj również:


