Czym jest mainstream? Czy faktycznie polska „scena” wydawnicza, szeroko nakreślona i związana z literaturą była, jest i będzie towarzystwem wzajemnej adoracji? A może jednak ten mainstream miał jakieś pozytywne cechy (oprócz zapożyczania z niezalu czy undergroundu)?
Dyskusja na 192. spotkaniu rozkręciła się szybko i wnioski były nad wyraz ciekawe – polski mainstream literacki koteriami i frakcjami stoi (niczym różne fandomy), ale jednocześnie czasem proponuje coś nowego, żwawego i nie całkiem nudnego. Cofnęliśmy się do lat minionych, aby zastanowić się nad wpływem mniejszości seksualnych na tzw. dyskurs krytyczny (słynna kwestia Andrzejewskiego i gejowskiego lobby literackiego). Nie mogliśmy nie pominąć znanych i mniej znanych nagród literackich: ploteczek, faktów, mitów i odbioru nagród w społeczeństwie (plus oczywiście to, co lubimy najbardziej, czyli zaglądanie do portfeli).
Niektórzy sugerują się nagrodami, ale bardziej na zasadzie ciekawostek, niczym próbowanie lasu rzeczy ze słynnych panoptików :} Zabrzmi to złośliwie, ale taki mniej więcej wpływ mają nagrody literackie na życie szarego człowieka i… popkulturę. Są też tacy jak piszący te słowa, którzy unikają czytania laureatów nagród literackich (zazwyczaj polskich nagród) programowo – z drobnymi wyjątkami. Niestety, literatura jest często służącą polityki i przy przyznawaniu nagród widać w całej okazałości różne absurdy, przekonania i interesy klik. Dodając do tego tradycyjne konflikty społeczne – młodzi vs. starzy to… okazuje się, że piekiełka są wszędzie i w zasadzie mainstream nie jest specjalnie wyjątkowy w tej kwestii.
Bardzo ciekawym dodatkiem do dyskusji były rozważania na temat kondycji naszego rodzimego (małego) rynku wydawniczego (odnośnie nakładów, twórców, imprez promujących czytelnictwo). Można było porównać mainstream z niezależnymi odłamami artystycznymi czy głębokim undergroundem. Bywają sytuacje, że mainstream jest często utożsamiany z popkulturą a Piórko Biedronki okazuje się być najbardziej kasową nagrodą! Dla każdego inne są wyróżniki sukcesu, nie wystarczy pisać w popularnych odmianach gatunkowych, czy mieć dobry kontakt z czytelnikami/fanami lub wejść w merchowe dodatki. Czasem, jak to zwykle bywa wśród artystów (i nie tylko), trzeba mieć szczęście, znać odpowiednich ludzi i liczyć, że płynnie wejdziemy w trendy lub sami je stworzymy… Wyszło nam, że mainstream jest większym guilty pleasure niż popkultura a Internet przejąwszy rolę prasy powoduje, że wszelkie afery, gównoburze i polemiki wygasają szybciej niż kolejne klikbajty. W ostatnim styczniowym dniu porozmawiamy o serialach z lat 90. – Herkulesie i Xenie – zapraszamy!