Nowy Rok – nowe doświadczenia! Nowe spotkania! Nowa energia! I nawet kawałek zimy był na chwilę. Weszliśmy w 2025 rozpoczynając kolejny rok (już dziesiąty!) działalności Klubu Miłośników Fantastyki „Sagitta”. Na 191. spotkaniu rozmawialiśmy o konwentach i targach książki, będących zwykle w cieniu dużych, wizualnie atrakcyjnych wydarzeń powiązanych z szeroko pojętą popkulturą, fantastyką i komiksem.
Wspominaliśmy konwenty, na których bywaliśmy, większe i mniejsze eventy (Skiercon, Mniamicon, Dni Fantastyki, Beton, Kapitularz, Pyrkon, MFKiG, Nordcon), zastanawialiśmy się nad fenomenem konwentów całkowicie online (czy mają szansę na większą popularność) oraz nad wadami i zaletami różnych przyjętych rozwiązań. W tym kontekście można wymienić odwieczny problem organizatorów, czyli starzy vs. nowi. Jak zainteresować nowych uczestników nie zrażając jednocześnie czy zniechęcając starych fanów?
Większość z nas dość krytycznie podchodzi do merchu w sensie stoisk z pierdołami (czasem nawet kompletnie od czapy i imprezy – konwenty stają się dość nudnymi jarmarkami), rozumiejąc także konieczność otwarcia się na młode pokolenie, które inaczej podchodzi do spotkań w salach, prelekcji czy warsztatów (bo kojarzy im się to ze szkołą angażującą masę energii). Plusem z pewnością jest zauważalny wzrost popularności i obecności na imprezach polskich twórców niezależnych (głównie komiksiarzy). Niemniej porównując z konwentami z ubiegłych dekad, gdzie 200-300 osób było wyznacznikiem udanej imprezy, a sama impreza była mocno familijna (także z negatywnymi skutkami alkoholowymi) widać duże zmiany, co nie powinno nikogo dziwić.
Czasy się zmieniają, otoczenie, trendy i ludzie także. Minusem masowych imprez jest przytłoczenie wrażeniami, zbyt dużo bodźców męczy. Jeśli nie mamy planu działania szybko się zniechęcimy. Dodając do tego tradycyjne problemy z oznaczeniami, kolejkami i zatorami na przejściach – dla wielu może to być pakiet powodujący ostry ból głowy… W przeciwieństwie do konwentów targi książki (pomijając największe) mają bardziej kameralny i spokojny charakter. Targi również się zmieniają, bywają warsztaty, prelekcje, pokazy, imprezy nie są tak statyczne jak kiedyś. Często autorzy nie uczestniczą w życiu fandomu ani w targach, bo jest to dla nich duży wydatek energetyczny i (bywa i tak) strata czasu, jeśli trafią na przypadkowego prowadzącego albo mało kumatą publiczność :} Inni dla odmiany wspominają swoje uczestnictwo jako swoistą dawkę dopalacza na kolejne miesiące! Trudno było stwierdzić, co lepsze i ciekawsze, bo trzeba samemu spróbować! A na kolejnym spotkaniu będzie kontrowersyjny temat o mainstreamie literackim – zapraszamy!