Czy warto odkrywać Sieradz?
Warto przede wszystkim odkrywać swoje otoczenie. I tak się złożyło, że moim otoczeniem od urodzenia przez wiele lat był Sieradz, który z czasem zaczął mnie fascynować pod różnymi względami. Ważnym elementem rozwoju tej fascynacji były samodzielne spacery z aparatem cyfrowym i odkrywanie tego otoczenia osobiście. Teraz mam z tego pokaźną kolekcję zdjęć. Fotografie pokazują przeszłość, która w chwili robienia zdjęcia była współczesnością.
Odkrywanie Sieradza warto polecić każdemu, bo to bardzo kształcące zajęcie. Mam tu na myśli spacery lub wycieczki rowerowe w rzadziej odwiedzane rejony, oglądanie map współczesnych i porównywanie ich z dawnymi, czytanie i analizowanie źródeł, ale także masę innych aktywności. To wszystko przynosi satysfakcję, pozwala lepiej zrozumieć, jak funkcjonuje nasze miasto, dlaczego jest ukształtowane tak, a nie inaczej.
Czy ktoś zaszczepił w tobie zainteresowanie Sieradzem?
W domu szanowało się lokalne dziedzictwo i kwestię „małej ojczyzny” i od wczesnych lat życia uświadamiano mi szczególne znaczenie miasta, z którego się pochodzi. Rodzina od lat jest związana z Sieradzem, stąd to przywiązanie jest naturalne. Pradziadek Michał Olczyk przed wojną był woźnym Magistratu (po wojnie woźnym Prezydium), jego synowie (wśród nich mój dziadek) również pracowali dla miasta.
Nie bez znaczenia jest jeszcze kwestia szkół. Na każdym etapie edukacji (do liceum włącznie), poza szeroko rozumianym „programem” z podręczników, omawiano też zagadnienia związane z lokalnym patriotyzmem. Były one, co prawda, zupełnie na uboczu i poświęcano im śladowe ilości czasu, ale trzeba uczciwie przyznać, że co jakiś czas temat ten był konsekwentnie poruszany. Otoczka budowana wokół umiłowania swojego pochodzenia miała zapewne na celu, by przynajmniej część kształconych w taki sposób młodych ludzi poczuło przynależność do lokalnej wspólnoty. Widać, że i w moim przypadku to założenie systemu okazało się skuteczne.
Powyższe czynniki złożyły się na sympatię do miasta i regionu, którą zresztą dzieli mój brat (Adam). On stanowi drugi filar działalności pod szyldem Odkrywamy Sieradz; liczne aktywności podejmujemy wspólnie i regularnie konsultujemy różne sprawy.
Skąd twoje zainteresowanie sieradzkimi mostami, kładkami, wiaduktami?
Akurat z tym nie wiąże się żadna niesamowita historia – jestem absolwentem Politechniki Wrocławskiej, na tamtejszym Wydziale Budownictwa skończyłem Inżynierię Mostową. Mój czas wolny od lat poświęcam w dużej mierze tej samej tematyce, którą zajmuję się zawodowo, czyli obiektom mostowym, przy czym głównie znajdującym się na terenie Polski.
Sieradzkie obiekty mostowe stanowiły rzeczywiście pierwszy krąg moich zainteresowań inżynierskich, bo były po prostu blisko. Ucząc się o tych sprytnych konstrukcjach, za jakie niewątpliwie należy uważać mosty, mogłem w czasie wolnym (spędzanym często w Sieradzu) z bliska i dokładnie zapoznawać się z ich szczegółami. Tym bardziej, że tak doradzali nawet nasi prowadzący, gdy tłumaczyli nam na zajęciach zawiłości inżynierii lądowej. Wprost powiedziano nam, by szukać interesujących mostów w swoim otoczeniu i w miejscowościach rodzinnych, poszerzając w ten sposób swoją wiedzę. Zresztą, nie tylko swoją – w ramach niektórych zajęć prowadzący zachęcali do prezentowania wyników swoich poszukiwań pozostałym studentom; można było w ten sposób obejrzeć ciekawe i zróżnicowane konstrukcje, przywiezione na fotografiach z różnych części Polski. Oczywiście na tamtym etapie studiów nasza wiedza na temat tego, co pokazujemy, była jeszcze nikła. Jednak intencja była inna – mieliśmy nauczyć się patrzeć na mosty w sposób dociekliwy.
A ponieważ sieradzkie mosty z miejsca wydały mi się interesujące, zacząłem zgłębiać tę tematykę, wykorzystując zasoby wiedzy, stopniowo rosnące w miarę postępu studiów, a potem także przy pracy zawodowej we wrocławskim biurze projektowym.
Jakie publikacje wydałeś na temat mostów w Sieradzu?
Pierwsze opracowanie, jakie udało się opublikować, dotyczyło najbardziej rozpoznawalnego mostu w naszym mieście – kładki podwieszonej nad Wartą. Wydana drukiem przez Kreatywny Sieradz pod koniec 2018 roku okolicznościowa książeczka „40 lat mostu wantowego w Sieradzu” okazała się naprawdę udana. Zawiera syntezę informacji na temat mostu podwieszonego i upamiętnia 40. rocznicę jego oddania do eksploatacji. Zająłem się opracowaniem treści tej publikacji, w tym szczegółami technicznymi i rysunkami. Adam koordynował projekt, czyli po prostu ogarniał to, co było do ogarnięcia, wraz z późniejszą dystrybucją książeczki po różnych instytucjach, co też trzeba było zrobić. Zresztą dzięki takiemu zobowiązaniu, wynikającemu z warunków otrzymania dotacji z Mikrograntów, książeczka trafiła do różnych bibliotek oraz do Centrum Informacji Kulturalnej w Sieradzu, gdzie była dostępna gratis dla każdego zainteresowanego. Wobec tego udało się ją skutecznie rozpowszechnić, co niewątpliwie wpłynęło na świadomość społeczności, jak wyjątkowy jest nasz most podwieszony.
Pozostając w problematyce mostu wantowego, działania nie skończyły się na wydaniu wyżej wymienionej publikacji. W 2021 r. udało mi się opublikować artykuł naukowy o stanie technicznym tej kładki, jeszcze wtedy nie poddanej przecież pracom remontowym (Olczyk P., Rabiega J.: Stan techniczny podwieszonej kładki nad rzeką Wartą w Sieradzu po 40 latach eksploatacji. Mosty, nr 4/2021). Epizodycznie, jako przykład bardzo udanej konstrukcji, wymieniliśmy sieradzki Biały Most w artykule o pierwszych polskich kładkach podwieszonych (Jakiel P., Olczyk P.: Pierwsze polskie kładki podwieszone i współczesne problemy ich eksploatacji. Inżynieria i Budownictwo, nr 11-12/2021). Potem znów na lokalnym podwórku ukazał się mój szczegółowy artykuł o sieradzkim moście kolejowym (Olczyk P.: 120 lat mostu kolejowego nad Wartą w Sieradzu. Na Sieradzkich Szlakach, nr 1/2022), a rok później w tym samym czasopiśmie tekst o remoncie mostu podwieszonego (Olczyk P.: Remont sieradzkiego mostu wantowego. Na Sieradzkich Szlakach, nr 1/2023). O pracach remontowych na sieradzkim moście mogli też usłyszeć uczestnicy konferencji „Wrocławskie Dni Mostowe” w 2022 roku, a na podstawie wygłoszonego tam referatu powstał kolejny artykuł naukowy (Olczyk P., Rabiega J.: Remont podwieszonej kładki nad rzeką Wartą w Sieradzu. Inżynieria i Budownictwo, nr 3-4/2022). Część z tych publikacji można znaleźć w wersji cyfrowej na moim profilu ResearchGate, choć są tam głównie teksty dotyczące mostów Wrocławia (zainteresowanych odsyłam: https://www.researchgate.net/profile/Piotr-Olczyk).
Kolejne opracowanie o tematyce mostowej zostało wydane w dość ograniczonym nakładzie pod koniec 2023 roku przez Fundację Działań Kreatywnych. Publikacja „Nasze drogi i mosty. Powiat Sieradzki” to mała encyklopedia wiedzy na temat Powiatowego Zarządu Dróg w Sieradzu, z której można dowiedzieć się, które drogi w naszym regionie są powiatowe, którędy dokładnie prowadzą, jakie mosty się na nich znajdują i jakie najważniejsze inwestycje przeprowadzono na tych drogach w ostatnich latach. Tych mostów jest łącznie 20 sztuk, przynajmniej jeden w każdej gminie wchodzącej w skład powiatu. Każdy z nich chciałem szczegółowo obfotografować w ramach przygotowania tej publikacji, więc przy okazji miałem przyjemność zwiedzić trochę okolicy.
Interesujesz się także komunikacją, m.in. robisz zdjęcia pojazdów sieradzkiej komunikacji miejskiej. Z jakim odzewem się spotykasz archiwizując sieradzkie autobusy?
Z autobusami miałem nieco wspólnego już od lat szkolnych, bo regularnie kursowałem jako pasażer z Placu Wojewódzkiego do domu; mam gdzieś schowane dziesiątki swoich skasowanych biletów z tamtego okresu. Zainteresowanie komunikacją miejską wynika też częściowo z kierunku studiów, bo przy projektowaniu infrastruktury transportu (w tym zbiorowego) nie da się pominąć tematu późniejszego funkcjonowania tego transportu. Wręcz przeciwnie – należy starać się zrozumieć, jak jeżdżą autobusy czy tramwaje, jak chodzą pasażerowie, jak zachowują się inni uczestnicy ruchu.
Jednym ze sposobów zwiększenia swojej wiedzy o tym, jak działa komunikacja miejska, jest jej obserwacja, także przez obiektyw aparatu. Obecnie mam przerwę w busspottingu (bo zapewne tak można nazwać zbiór czynności mających na celu pozyskiwanie zdjęć autobusów), ale udało mi się do tej pory uzbierać sporo zdjęć pojazdów, z których wielu już w Sieradzu nie spotkamy. Wiem, że są też inni zaangażowani w utrwalanie sieradzkiego MPK w ruchu – ich zdjęcia są dostępne do oglądania w Internecie, niektóre pochodzą nawet z tego roku.
Kierowcy sieradzkiego MPK reagują raczej pozytywnie na to, że ktoś fotografuje ich pracę, przynajmniej sam nigdy nie spotkałem się z negatywną reakcją. Natomiast społeczność chętnie ogląda zdjęcia wrzucane do Internetu, ale nie można powiedzieć, żeby autobusy cieszyły się większą popularnością w sieci niż choćby zdjęcia przyrody czy stare zdjęcia naszego miasta. Zdziwiłbym się, gdyby tak było.
Twój kolejny blog poświęcony jest kolei, która od powstania była dość ważnym elementem Sieradza, który miał wpływ na jego rozwój. Ostatnio byłem na dworcu i zastanawiałem się, czy są jakieś zdjęcia przedwojennego dworca? Czy trudno było ustalić szczegóły, które zamieściłeś na blogu?
Kolej Warszawsko-Kaliska na pewno wpłynęła na rozwój Sieradza i znaczenie tego miasta. Niewiele brakowało, żeby Sieradz od początku był ważną stacją węzłową, co dodatkowo podniosłoby jego rangę – to u nas miało znajdować się odgałęzienie linii kolejowej na południe, prowadzące do Wieruszowa i znajdującej się tam granicy z Królestwem Prus. Teraz, po prawie 130 latach, chcą ten pomysł reaktywować, budując nową linię kolejową z Sieradza przez Wieruszów do Wrocławia. Pytanie, czy będą na to pieniądze i czy będę miał czas uzupełniać blog o nową linię.
Pomysł stworzenia strony o kolei w Sieradzu powstał po uzyskaniu pewnej porcji wiedzy na temat funkcjonowania kolei. Te dane są w większości publicznie dostępne, tylko czasem trzeba się dobrze postarać, by właściwie zinterpretować to, co PKP miało na myśli, tworząc swoje wytyczne, choćby te dotyczące sygnalizacji stosowanej na kolei. Mając tę wiedzę postanowiłem przybliżyć ją ewentualnym zainteresowanym. Sieradzki dworzec latami był celem moich spacerów z aparatem, więc na przestrzeni lat udało mi się dostrzec i lepiej poznać pewne elementy infrastruktury.
Na szczęście dawno temu w Sieradzu również działali miłośnicy kolei i dziś mamy tego dowody. Muzeum Etnograficzne w Krakowie posiada w swoich zbiorach album zawierający liczne fotografie z Sieradza i okolic, wykonywane na początku XX wieku. Wśród nich znajdują się kadry z budowy mostu i stacji kolejowej w Sieradzu w latach 1901-1902. Czyli nie tylko istnieją zdjęcia przedwojenne naszego dworca, ale są to zdjęcia wykonane zanim w ogóle na stację mógł wjechać jakikolwiek pociąg – na fotografiach uwieczniono czas, gdy w Sieradzu jeszcze nie ułożono torów kolejowych, a dopiero murowały się budynki stacyjne.
Jakich miejsc w Sieradzu brakuje, ponieważ przeminęły?
Dla osoby, która nie żyła w Sieradzu za czasów świetności województwa to jest trudne pytanie, bo od lat 90. miasto rozwinęło się w dobrą stronę; szczególnie w ostatnich dwóch dekadach obserwowałem jego stopniowy wzrost, a nie upadek. Starszym brakuje róż na ulicach, kolorowych dywanów kwiatowych, Agawy i Siry. Mnie brakuje bardziej przyziemnych spraw: napojów Marysieńka i pizzerii Don Vito, które kojarzą mi się nieodłącznie z Sieradzem mojego dzieciństwa. W ogólnym rozrachunku od tamtej pory w Sieradzu miłych miejsc przybyło, a nie ubyło; miasto mimo wszystko nie jest brzydsze, tylko ładniejsze niż to, które znam z tamtych lat.
Odpowiadając z innej strony na tak postawione pytanie – brakuje mi takiego spokoju w mieście, jaki pamiętam sprzed tych 20 lat. Wtedy jeszcze ulice w dzień nie były takie zakorkowane, parkingi nie były tak zapełnione samochodami, uporczywe późnowieczorne rajdy po mieście nie tak codzienne, a motocykle w czasie ciszy nocnej nie tak głośne. Faktycznie takiego spokoju mi brakuje, ponieważ przeminął. Po części taka jest cena rozwoju naszego miasta, w końcu więcej aut i tłoku znaczy (w dużym uproszczeniu), że najwyraźniej ludziom lepiej się tu żyje niż wtedy, bo mają pieniądze, żeby te auta kupić i żeby do nich wlać paliwo.
Czy masz jakieś duchologiczne, nostalgiczne, sentymentalne wspominki związane z Sieradzem?
Pewnie znalazłoby się wiele do wspominania; właśnie przykładowo pojawiła mi się w głowie myśl o gorącym chlebie, który wypiekano w piekarni na ulicy Warckiej 6 – dziś tej piekarni już nie ma. Tamta okolica była ładna wieczorami. Po zmierzchu zapadająca szarówka kolorowała miękko wszystko wokół, senne ulice zupełnie cichły i pustoszały, a ludzie wracali do domów. Świat po zmroku stawał się inny, również sensorycznie, ponieważ około dziesiątej wieczorem okolicę zaczynała otulać woń świeżego pieczywa. Zimą była ona niestety przykrywana zapachem gryzącego dymu z dziesiątek tutejszych pieców. W głębi jednego z podwórzy zawsze świeciło się światło – tam pieczono chleb, a przed wejściem ustawiano na zewnątrz wózki piekarnicze, na których gorące bochny pozostawiane były do wystygnięcia. Po znajomości można było taki chleb zakupić prosto z wózka – to zupełnie inne przeżycie niż pójście do sklepu następnego dnia z rana.
Wróćmy jeszcze do wywołanych wcześniej autobusów, bo z nimi również wiąże się jakaś opowieść, choć trudno nazwać ją nostalgiczną. Dopiero całkiem niedawno sieradzki przewoźnik wprowadził oficjalnie numery taborowe, czyli niepowtarzalną numerację, służącą do identyfikowania poszczególnych pojazdów. Do tego czasu pojazdy rozpoznawano wyłącznie po numerach rejestracyjnych, chociaż w świecie komunikacji miejskiej była to sytuacja nietypowa. A bardziej nietypowy był fakt, że jeszcze kilkanaście lat temu najprostszą metodą identyfikacji autobusu była… reklama, którą ten pojazd był obklejony. Szczególnie, że reklamy te nie powtarzały się na różnych pojazdach, zmieniały się stosunkowo rzadko, a przy tym zajmowały niemal całą powierzchnię karoserii sieradzkich autobusów. Wobec tego naturalnie przyporządkowywano je do konkretnych egzemplarzy Jelcza lub Autosana. Kampanie marketingowe w wykonaniu MPK można chyba uznać za udane z punktu widzenia reklamodawców, bo pasażerowie jeździli autobusami o kryptonimach: Polar, Regena, Big Star czy Segreguj Odpady. I zawsze wiadomo było konkretnie, o jaki pojazd chodzi – prawdopodobnie był to ewenement na skalę krajową. Z czasem reklamy stały się mniej charakterystyczne, a nowsze autobusy na gwarancji lakierniczej były całkiem ich pozbawione, wobec czego system identyfikacji reklamowej pojazdów uległ samoistnemu wygaszeniu.
Czytasz fantastykę?
Z fantastyki jestem głównie czytelnikiem polskiego SF. Cenię sobie twórczość Lema i Zajdla, zbieram ich książki, ale gorzej jest z czytaniem tych książek, ponieważ często brakuje mi czasu. Na facebooku Odkrywamy Sieradz chwaliłem się kiedyś dotychczasową kolekcją z okazji roku Lema, przy okazji przypominając obserwującym, że w Sieradzu mamy ulicę Stanisława Lema.
Czy możesz wymienić blogi i strony poświęcone Sieradzowi, które prowadzisz?
Na szczęście nie jest ich aż tak wiele. Chciałbym mieć więcej czasu i mniej innych obowiązków, żeby móc niektóre z tych stron zmodernizować i uzupełnić. Niektóre są bardziej zadbane, inne będą potrzebowały wiele pracy, żeby stały się kompletne i bardziej rzetelne. Są też blogi, które zostały założone, rozpoczęte, ale nigdy nie opublikowane w sieci, bo nie udało mi się osiągnąć tego minimum treści, którego wymagam, żeby strona jako tako się prezentowała.
- facebook.com/odkrywamy.sieradz – to profil na facebooku o charakterze ogólnym, gdzie trafiają różne materiały, aktualności czy ciekawostki, służy też do interakcji z innymi i administrowania stronami facebookowymi „Sieradzkie Mosty” oraz „Kolej w Sieradzu”. Ponieważ ruch na tych stronach jest znikomy, to pewnie kiedyś zostaną one wchłonięte przez profil główny.
- sieradzkiemosty.blogspot.com – strona o sieradzkich mostach, szczegółowa baza wiedzy na temat obiektów mostowych w granicach miasta.
- bridgesinsieradz.blogspot.com – wersja anglojęzyczna powyższej, zrobiona raczej dla praktyki niż w odpowiedzi na zapotrzebowanie.
- sieradzkiepkp.blogspot.com – strona opowiadająca o kolei w Sieradzu oraz o kolei ogólnie na przykładzie Sieradza – w końcu tory, znaki i semafory są wszędzie takie same.
- sieradzkieprzejazdy.blogspot.com – filia strony o kolei, ale dotycząca tylko przejazdów kolejowych, czyli skrzyżowań linii kolejowych z drogami.
- sieradzkiepomniki.blogspot.com – traktuje o pomnikach, rzeźbach i tablicach pamiątkowych w mieście; na pewno wymaga uzupełnień.
- sieradzkieksiazki.blogspot.com – tutaj chciałem stworzyć ewidencję książek o regionie, bazując na papierowych egzemplarzach, które mam w swoich zbiorach, ale kolekcja rozszerzyła się na tyle, że na modernizację i uzupełnienie strony nie ma teraz szans; póki co jest to tylko wersja demo tego, co ma być docelowo.
Jesteś poetą. Czy można cię gdzieś przeczytać lub posłuchać?
Nie nazwałbym się poetą z prawdziwego zdarzenia, ale raz na jakiś czas zdarza mi się napisać wiersz (dawniej zdarzało się to częściej). Ostatni taki utwór powstał specjalnie na konkurs „Wierszem o Sieradzu” w 2023 r. i dotyczył mojego ulubionego Białego Mostu. Wiersze zgłoszone do tej edycji konkursu miały zostać wydane drukiem, co zapowiedziano wstępnie podczas spotkania podsumowującego konkurs – tam można by było przeczytać utwory moje i innych, ale póki co taka publikacja się chyba nie pojawiła. Wiersz mojego autorstwa został nagrodzony przez jury, więc nie wstyd się nim podzielić.
Przyniesiono kiedyś wieści
do urzędu sieradzkiego,
że nad Wartą w naszym mieście
nie ma mostu wiszącego…
Wszyscy zgodnie się zdziwili;
nikt tu przecież nie przywyknął,
żeby nagle, w jednej chwili
wielki most po prostu zniknął.
Taki problem jest rzadkością,
więc zaczęto szukać przyczyn.
Założono też z pewnością,
że nikt nie chciał go pożyczyć.
– Słyszał pan, panie kolego?
Most znad Warty ukradziono!
Nie ma mostu wiszącego,
właśnie nas powiadomiono.
Kradzież zgłosił na komendzie
pewien czujny Sieradzanin.
Wieść rozeszła się już wszędzie,
ludzie są skonsternowani.
Co się stało z naszym mostem?
– pisze już lokalna prasa.
W końcu to nie takie proste
ukraść cały most w tych czasach.
Chociaż dziwne to zdarzenie,
trzeba działać zgodnie z prawem,
więc zwołano posiedzenie,
by wyjaśnić całą sprawę.
I uchwałę miejskiej rady
przyjęto przez aklamację,
by nad rzekę – dla zasady
wysłać zaraz delegację.
Więc ruszyli wszyscy radni,
pan prezydent z sekretarzem,
kierownicy i podwładni
– poszli z całym inwentarzem.
A nad rzeką – spokój, cisza…
Nie spełniły się obawy,
o kradzieży nikt nie słyszał
– narobiono tylko wrzawy.
W sprawie, którą ktoś pokręcił,
jednak jest coś prawdziwego,
bo nad Wartą – mimo chęci
nie ma mostu wiszącego.
Biały Most, zgodnie z projektem
(wyjaśnijmy to wątpiącym),
z definicji jest obiektem
podwieszonym – nie wiszącym.
Dziękuję za interesujące pytania!
Powodzenia w dalszych badaniach i zapraszamy do lektury blogów!