Kilka słów o tobie. Zajawka lub bio.
Jestem starym (44 l.) erpegowcem, który wrócił do hobby dzięki swoim synom i Stranger Things. Okazało się, że dużo się zmieniło od czasów Warhammera 2 ed. i to na lepsze. Zafascynowała mnie scena niezależna, zacząłem poznawać nowe rzeczy, później sam je tworzyć, założyłem fanpejdż i tak to leci.
Czy żyjemy w złotej erze gier RPG?
Z mojej perspektywy jak najbardziej. Po pierwsze, mamy dostęp do setek podręczników. Po drugie, bardzo rozwinęły się nowe nurty, które są moim zdaniem bardzo inspirujące i interesujące. Po trzecie, dzięki rozpowszechnieniu gier online można dużo łatwiej znaleźć drużynę, zagrać w nowe gry. Naprawdę dużo się dzieje.
Skąd twoja fascynacja grami RPG?
Od małego lubiłem fantazjować. Dużo czytałem, wyobrażałem sobie różne światy i historie. RPG to świetna odskocznia od codzienności, pozwala wypróbować różne wersje siebie w różnych okolicznościach. No i to po prostu doskonała zabawa. Nie bez znaczenia jest też możliwość spotkania wielu ciekawych, zakręconych osób.
Jakie systemy lubisz?
Staram się poznawać wiele rzeczy. Miałem okres ogromnej fascynacji grami niezależnymi – jednokartkowymi, lekkimi mechanicznie drobiazgami. Później pochłonęły mnie gry PbtA i myślałem, że to już dla mnie koniec drogi. Ale wróciłem do korzeni i zacząłem bawić się retroklonami, później OSRami. Najmniej ciągnie mnie do ciężkich mechanicznie systemów starających się symulować rzeczywistość. Nie jestem fanem zasad skoku w dal i wzwyż rozpisanych na 2 stronach A4.
Czy masz doświadczenia z fandomem erpegów w Polsce i za granicą?
Nie za bardzo. Nie jestem raczej gościem konwentów, nie udzielam się za bardzo w dyskusjach filozoficznych, nie rzucam w innych MG i graczy butelkami z benzyną. Raz nieopatrznie napisałem, co sądzę o spekulowaniu cenami podręczników D&D i zostałem prawie rozszarpany, co dało mi trochę do myślenia i odpuściłem sobie wielkie fandomowe boje.
Czy tłumaczysz erpegi? Co jest najtrudniejszego w tłumaczeniu?
Tak, dość często. Polskie na angielski i odwrotnie. Najtrudniej jest moim zdaniem oddać charakter oryginału. Dość łatwo jest przetłumaczyć coś bardzo technicznie zgodnie, ale ciężko jest nie narzucić swojego stylu pisania. Czasami źródło po angielsku brzmi nawet ok, ale po polsku robi się strasznie suche, jak instrukcja pralki. To też są trudne sytuacje, bo w zasadzie autor tak napisał, ale nie chcę, żeby tekst był sztywny i usypiający. Zasadniczo jednak bardzo lubię tłumaczyć i bardzo mnie to odpręża.
Czy możesz opowiedzieć o niezależnych twórcach erpegów?
Znam tylko kilkoro, a osobiście pewnie jeszcze mniej. Mogę tylko powiedzieć, że to najczęściej fantastyczne osoby, prawdziwi zapaleńcy o ogromnej wyobraźni. Ale żeby tworzyć swoje gry, trzeba mieć też zupełnie inne cechy: umiejętność organizacji czasu, upór.
Jak wygląda scena polskich niezależnych twórców erpegów?
Z mojego punktu widzenia jest bardzo otwarta. Większość twórców, których znam, chętnie ze sobą współpracuje. Staramy się sobie pomagać i się nawzajem wspierać. To raczej zgrana i bardzo pozytywna ekipa.
Czym jest grupa Kotłownia i Fajerbol?
To właśnie taka spółdzielnia pracy twórczej. Grupa kilkunastu twórców, którzy pomagają sobie nawzajem. Dzielimy się pomysłami, redagujemy nawzajem teksty, pomagamy ze składem, tłumaczeniem, korektą. Osobiście bardzo dużo się tam nauczyłem.
Czy możesz opowiedzieć o systemach, które stworzyłeś?
Jeśli chodzi o samodzielne systemy, to są to głównie hacki. Atlanta James nie może umrzeć to hack Czarnoksiężnik Musi Umrzeć, ale w stylu Indiany Jonesa. Koty za płoty to trochę Honey Heist, trochę Lasers & Feelings o kocich detektywach. No i najbardziej pojechane Żelkowe Misie vs Pszczoły Mordercy z Kosmosu to taki trochę eksperyment po bandzie (bardzo go lubię). Najczęściej piszę jednak tajemnice do Potwora Tygodnia, jakieś drobne moduliki OSRowe. Chyba bliżej mi do tworzenia przygód niż do pełnych systemów. Tu mistrzem jest Łukasz Kołodziej.
Największe problemy niezależnych twórców gier fabularnych to…
Dla mnie to trudność dotarcia do potencjalnego gracza/MG. Strasznie ciężko jest przebić się ze swoim materiałem. Erpegi to pewna rozrywkowa nisza. Erpegi niezależne to nisza w niszy, do której nawet nie zagląda większość trade’owych graczy. Po napisaniu i opublikowaniu gry trzeba się naprawdę napracować, żeby dotrzeć z nią do ludzi.
Jakie możliwości dają opensourcowe gry RPG?
Po pierwsze, są za darmo, po drugie, są najczęściej proste do opanowania (chociaż trzeba mieć trochę więcej doświadczenia jako MG, żeby je poprowadzić). Muszę też powiedzieć, że jakość często nie odbiega od komercyjnie wydawanych gier, wiec naprawdę warto spróbować.
Z jakimi problemami boryka się polska scena erpegów?
Patrząc trochę z boku widzę trzy tematy. Powszechna zbiórkowość – wszystko wydawane jest przez zbiórki. Robią to nawet duże wydawnictwa, co naprawdę mnie dziwi. Drugi temat to skakanie od zbiórki do zbiórki bez kontynuowania linii wydawniczych (chociaż są tu wyjątki i np. Zew, Warhammer i inne duże trade’owe systemy są raczej utrzymywane). Trzeci to mała otwartość na systemy spoza głównego nurtu. Polski YT to głównie trade’owe sesje. Mało jest PbtA, jeszcze mniej OSRów, a już najmniej indyków. Mało też wydaje się takich mniejszych rzeczy po polsku.
Gdzie można ciebie śledzić? Strona, blog, profile?
Moje gry i dodatki można znaleźć na hechlok.itch.io, a oprócz tego prowadzę fanpejdż na FB: hechlok RPG.
Co znajdziemy na twoim fanpejdżu?
Przede wszystkim piszę krótkie zajawki/wrażenia po lekturze lub graniu w różne gry. Staram się, żeby od poniedziałku do piątku codziennie znalazły się na niej nowe materiały.
Dzięki za wywiad i nieustającej weny!