Kolejny zeszyt z zacnego cyklu uniwersum Tajfuna. Kto nie zna, nie czytał, nie kojarzy albo nie czuje takiej potrzeby, powinien zaopatrzyć się w komiksy Tadeusza Raczkiewicza, a potem płynnie przeskoczyć do nowszych pozycji Pawła Gierczaka. Jak przystało na porządnego twórcę autor cały czas się rozwija! Jego kreska staje się dojrzalsza, mamy coraz ciekawsze układy taneczne scen walki, akcja goni akcję, a bohaterowie są żwawi i wyraziści. Lepsze operowanie światłocieniem i kolorem sprawia, że dynamika zeszytów jest coraz mocniej pulpowa.
I tu dochodzimy do sedna. W recenzjach pojawiają się głosy, że Paweł Gierczak jest najlepszym rysunkowym spadkobiercą twórczości Raczkiewicza, że idealnie montuje kadry w dobranych proporcjach, a stężenie absurdu i kiczu zbliża go do rasowych akcyjniaków lat 80. No tak właśnie ma być! W końcu to hołd dla tamtej epoki (ale i lat 90.), pulpowych akcyjniaków z przerysowanymi bohaterami, pięknymi paniami (harcerze już są dorośli!), szalonymi i mocnymi maszynami, tudzież innymi pojazdami oraz pewną, niezbędną dawką czystej rozrywki (i przemocy).
Co dostajemy w Maszynoplanecie? W skrócie: tajemnicę, dużo akcji, mniej i bardziej oczywiste nawiązania popkulturowe. Pojawiają się bohaterowie naszej młodości, sztuczna inteligencja, czarny humor, złole i raster. I piękne panie. Życiowe porady z głębin jestestwa, nieznane technologie, ukryta strona dziejów i spiski!
Easter eggi są mocną stroną zeszytów, nie tylko dla nostalgicznych i sentymentalnych starych koni. Życzyłbym sobie więcej, może być z dodatkami w integralu. Pamiętajcie! Komiksy z Tajfunem to komiksy dla inteligentnych zjadaczy popkultury!



No, nikt tego nie zna…A kontynuator jest bardzo dobry…