Dziś przekonamy się jak straszna może być Myszka Miki.
Na słońcu pojawiają się plamy. Nikt nie wie, co one oznaczają. Świat naukowy drży w posadach. Jedni przewidują rychłą katastrofę. Inni nie widzą powodu do zaniepokojenia. Poszukiwany przestępca o pseudonimie Książę Red uprowadza znanego naukowca, doktora Lawtona, badającego sztuczne komórki i zmusza go do stworzenia na ich podstawie sztucznego człowieka. Księcia Reda usiłuje złapać policja z pomocą kilku znanych detektywów. Historia nie jest zbyt długa, ale bardzo zawiła i dość infantylna. Autor usiłuje tłumaczyć zdolności Mitchii w ramach praw fizyki, ale niezbyt mu to wychodzi. Nawet okres jest niedookreślony i przedstawiony w 19xx roku. Nie sposób brać fabuły na poważnie. Należy się nią bawić i jej wydźwięk jest dwuznaczny. Wychwalany jest postęp naukowy, a jednocześnie wyolbrzymiane są zagrożenia z nim związane.
Graficznie „Metropolis” bardzo się zestarzał. Ładna i schludna kreska wypada niepoważnie jeśli zagłębimy się w zaszytą głęboko treść. Widać fascynacje Waltem Disneyem i fantastyką tego okresu. A także pewną niedojrzałość, której mangaka wyzbył się w następnych latach. Wiele rysunków, zwłaszcza budynków, wygląda tak, jakby było rysowanych przy pomocy linijki. Tezuka nigdy nie stronił od przemocy, ale nie pokazuje nam krwi. Postacie są bardzo charakterystyczne i obłe. Tezuka wprowadził także swojego rodzaju filmowość do komiksu. Rysunki są bardzo dynamiczne, co podkreśla wartką akcję.
Wydanie, jak na dzień pisania recenzji, prezentuje się przeciętnie, ale, jak na dzień wydania, przekraczało ono standard. Wygląda jakby trafiło do sklepów wczoraj. Tomik jest powiększony. Oryginalnie wydano go w 1949 roku, a w Polsce w 2004 roku. Obwoluta kopiuje wydanie zachodnie. Przedstawia sylwetkę księcia Reda i Emmy sprzedającą kwiaty. Z tyłu jest logo na niebieskim tle. Na skrzydełkach jest zarys fabuły i skrót życiorysu autora. Okładka jest prosta i szarobiała. Mangę wydało wydawnictwo Arashi, które niedługo potem zawiesiło działalność i ten stan utrzymuje się do dziś. Za tłumaczenie odpowiada związany z Waneko Mateusz Łukasik. Nie znalazłem ani jednego błędu. Zastosowano różne czcionki w zależności od tego czy mówi człowiek, robot, Azjata, czy… dinozaur. Tak, zaprezentowano nam na początku niejedną prehistoryczną bestię. Mangę wydrukowano na białym papierze offsetowym i liczy ona nieco ponad 160 stron, choć wedle zamysłu autora miała być dłuższa. Brak kolorowych stron.
Starszych stażem subskrybentów chyba nie zdziwi mój stosunek do Osamu Tezuki. Autor cieszący się legendarnym uznaniem. Z wykształcenia lekarz, co nie jest bez wpływu na jego twórczość. Współtworzył zręby gatunkowe mangi i anime. Jest nazywany „bogiem mangi” i porównywany z Waltem Disneyem. Założył studio Mushi Production, a następnie wydzielił sobie z niego Tezuka Productions. Stworzył wiele niezapomnianych anime i mang, które do dziś wpływają na japońską popkulturę. Zmarł w 1989 roku na raka żołądka.
To, co definiuje daną dziedzinę popkultury najczęściej powstaje u jej zarania. Osamu Tezuka jest absolutnie kluczowym twórcą, ponieważ pierwsze lata jego działalności przypadają na początek kształtowania się mangi. Tezuka inspirował się wieloma twórcami szeroko pojętego Zachodu. Metropolis (1927) w reżyserii Fritza Langa wydaje się oczywiste. Jednak sam Tezuka twierdził, że nigdy tego filmu nie widział, a zainspirował się pojedynczą klatką z filmu zamieszczonej w magazynie filmowym (zgodnie z inną wersją – plakatem). Z uwagi na brak czasu, bo dano mu na całość jedynie pół roku, Tezuka wykorzystał elementy własnej twórczości włączając niewykorzystane pomysły i postaci, które od teraz zawsze będą z nim kojarzone oraz detektywów Sherlocka Holmesa oraz Ganimarda. Inne pomysły jednoznacznie wskazują na Supermena. Często wspomina się też o inspiracji Waltem Disneyem, co do dziś przetrwało w postaci legendarnych wielkich oczu. Jednakże na przykładzie „Metropolis” możemy stwierdzić, iż jest to coś znacznie więcej. Japończycy często nie rozumieją treści powstałych na Zachodzie i bawią się formą oraz treścią. Istota, którą łatwo moglibyśmy zidentyfikować jako Myszka Miki tu jest mutantem. Istotą wrogą i agresywną, wyhodowaną w konkretnym celu o pseudołacińskiej nazwie „Myszus mikus disneyus”. Element, który wyraźnie wpłynął na charakter mangi nie znajduje się w samej mandze. Chodzi o historię poprzedzającego stulecia. Po rewolucji Meiji Japonia weszła w okres przyśpieszonej modernizacji kraju i światopoglądu społeczeństwa. Nauka i edukacja była tym, co miało zapewnić szczęście i dobrobyt. Lecz, jak pokazuje nam postać Emmy, edukacja nie była dla wszystkich. Pozbawiona jej biedota musiała sama troszczyć się o siebie. Z drugiej strony świeża sprawa Hiroszimy i Nagasaki, oraz dopiero co zakończone procesy tokijskie i norymberskie pokazały, że nauka nie musi służyć tylko i wyłącznie dobru. Dlatego wizerunek nauki w mandze jest niejednoznaczny. Możemy tam zobaczyć zarówno przyjazną sztuczną inteligencję, wielkiego naukowca i przyjaźń, jak i wielkie zmutowane owady, szalonego naukowca i zwykłą podłość. Są to ważne motywy w historii komiksu, zarówno światowego, jak i japońskiego. Idea androida obdarzonego uczuciami także powracała wielokrotnie w twórczości Osamu Tezuki. Zwłaszcza jako Atom znany na zachodzie bardziej jako Astro Boy. Ale pewien wpływ wywarł na „Dororo i Hyakkimaru” i takie cyberpunkowe tytuły jak „Armitage III” oraz „Ghost In The Shell”. Dalekie echo tej mangi możemy odnaleźć też w apokaliptycznym anime „A Wind Named Amnesia” i wielu innych.
Biorąc pod uwagę znaczenie „Metropolis” dla historii mangi ten tytuł rozczarowuje. Więc dlaczego uważam ten skromny tomik za jedną z najcenniejszych pozycji w mojej kolekcji i prawdopodobnie nigdy się go nie pozbędę? Sentyment? Może. Ta historia jednak ma w sobie to nieuchwytne „coś”. Dlatego polecam tę mangę głównie fanom Osamu Tezuki i tym, co chcą zapoznać się z historią mangi. Chętnych zapraszam też do obejrzenia filmu z 2001 roku, który przedstawia nieco inną historię oraz moich filmów na temat twórczości Osamu Tezuki.
Plusy:
+ Tezuka,
+ zabawa formą i treścią,
+ znaczenie dla mangi,
+ brak krwi.
Minusy:
– głupkowata,
– przestarzała,
– brutalna.
Grafika: 2/3.
Fabuła: 2/3.
Wydanie: 3/3.
Ocena: 8/10.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach:
Zapraszamy do recenzji Komiksem po łapach!
Tytuł | Blog | Youtube |
---|---|---|
Ikigami | Link | Link |
Maus | Link | Link |
MW | Link | Link |
Terra incognita | Link | Link |
Akira | Link | Link |
Opowieść podręcznej | Link | Link |
Planetes | Link | Link |
Podróż siódma | Link | Link |
Ratownik | Link | Link |
Perramus. W płaszczu zapomnienia | Link | Link |
Ikar | Link | Link |
Basilisk | Link | Link |
PTSD. Syndrom stresu pourazowego | Link | Link |
Monster | Link | Link |
Ostatni Pisarz | Link | Link |
Norman | Link | Link |
Ekspedycja | Link | Link |
Belle | Link | |
Vampire Princess Miyu | Link | Link |
Cat Shit One | Link | Link |
V jak vendetta | Link | Link |
Pluto | Link | Link |
Rycerz Janek | Link | Link |
Slayers – Magiczni wojownicy | Link | Link |
Artemizja | Link | Link |
Kobiety | Link | Link |
Niezwyciężony | Link | Link |
Nuku Nuku – niezwykła dziewczyna-kot | Link | Link |
9 godzin | Link | Link |
Wolverine Snikt! | Link | Link |
Noc świętego Bartłomieja | Link | Link |
Manga sprzątania | Link | Link |
Janko Pistolet | Link | Link |
Love Hina | Link | Link |
Towarzysze zmierzchu | Link | Link |
Metropolis | Link | Link |