Spotkanie z ciemną stroną mocą zawsze jest ryzykowne, tym bardziej, że twórcy filmów i seriali bardzo starają się, żebyśmy sympatią darzyli „złoli”, zamiast nudnych dobrych… Oczywiście sympatii nie wzbudzą w nas brudni i odrażający mafiosi czy pospolite rzezimieszki, ale już np. stary gangster z zasadami, pokrzywdzony przez los i konkurencję, tak. Podobnie jak cwani oszuści („Wielki Szu”), kasiarze („Vabank”) czy przypadkowi mściciele.
Kinematografia epatująca motywem honorowego przestępcy „z zasadami” jest pomysłem starym jak samo kino. W latach dwudziestolecia międzywojennego „kino gangsterskie” ze zrozumiałych względów nie miało u nas racji bytu. Liczyły się ekranizacje epopei narodowych czy komedie, będące doskonałym sposobem zrelaksowania się od trudnej rzeczywistości – prawie tak jak obecnie… Był jednak rodzynek – ekranizacja kryminału „Czerwony błazen” Aleksandra Błażejowskiego w reżyserii Henryka Szaro z Eugeniuszem Bodo. Po II wojnie światowej unikano przypominania „dawnych dobrych czasów”, a co za tym idzie skupiono się na atakowaniu sanacyjnej Polski. „Krew na pierwszej stronie” (zasada aktualna do dzisiaj!) została zastąpiona kultem pracy i etosem budowy socjalistycznego demoludu… Po odwilży nastąpił wysyp pitavali, wspomnień dawnych funkcjonariuszy organów ścigania (polecam dość niedawno wznowiony „Alarm w Cedergenie” Henryka Langego czy wcześniejsze wspomnienia Ludwika Kurnatowskiego albo twórczość Sergiusza Piaseckiego), nadal żyło wiele osób, które doskonale pamiętały tamte czasy. Tego nie da się wymazać, nawet jeśli w grę wchodzi pistolet czy tortury. Pojawiła się prawdziwa perełka kinowa – „Ewa chce spać”, niby komedia, często z pokręconym klimatem, ale jednocześnie satyra na rzeczywistość (i nie chodzi o rzeczywistość przedwojenną). Ważne jest, że przestępcy (nawet brutalni) zostali przedstawieni z sympatią – warto o tym pamiętać w kontekście późniejszego „zaczadzenia złolami”.
Później mieliśmy sporo produkcyjniaków, filmów milicyjnych będących rozwinięciem (lepszym lub gorszych) tzw. powieści milicyjnych czy adaptacji twórczości Joanny Chmielewskiej. Czy warto? Można „Gangsterów i filantropów” oraz „Lekarstwo na miłość”. Odrębną kategorię stanowi „Hydrozagadka” z superbohaterem Asem, będąca zakręconą satyrą dosłownie na wszystko, zarówno w demoludach jak i zachodniej popkulturze. Doktor Plama śmiało mógłby stanąć w szranki z Doktorem No. Powinienem przeskoczyć do „Vabanku”, który jest rozwinięciem pomysłów z „Żądła” i nadal jest to kawał dobrego polskiego kina, ale zatrzymam się na chwilę przy „Wśród nocnej ciszy” (nietypowy i niezwykle mroczny jak na polskie kino obraz z wieloma podtekstami) – to swoista jaskółka przed latami 80., gdy na fulla zaczęto odkurzać dwudziestolecie międzywojenne. Dlaczego? Z prostej przyczyny – pokolenie, które żyło w tamtych czasach było już nieszkodliwe dla władzy (zazwyczaj) z racji wieku a sama „przedwojenna fala” w kinie była wentylem bezpieczeństwa. Oczywiście, że rozszerzając definicje „złoli” mamy także do czynienia ze Stanisławem Aniołem, Golarzem Filipem czy Wielkim Elektronikiem z uniwersum Kleksa 😉
Pierwsza faza filmów z mafiosami dotarła do nas z lekkim opóźnieniem, co skutkowało wypracowaniem własnych koncepcji opisujących trudną i niebezpieczną rzeczywistość lat 90. (Psy, Ekstradycja, Chłopaki nie płaczą, Poranek kojota, Młode wilki, Kiler). Gangsterka na ulicach i brudne porachunki z polityką w tle – to wszystko wpływało na kinematografię. Mieliśmy to na co dzień, podobnie jak nasi przodkowie kilkadziesiąt lat wcześniej. Kino gangsterskie zaczęło wygasać po 2000 roku, a po 2005 doczekaliśmy się łzawych komedyjek i dzieł tak wybitnych inaczej, że filmy „tak złe, że aż dobre” są po prostu wspaniałe!
Na spotkaniu rozmawialiśmy także o złych z wcześniejszych epok w naszej historii, warchołach, pijanicach i watażkach. Nie mogliśmy nie wspomnieć o Siarze, Traczu czy Krzysztofie Jarzynie, który doczekał się pomnika. Popkulturowa rozpoznawalność polskich złoli nadal jest duża, chociaż mafia z ogolonymi, byczymi karkami zniknęła – zastąpiły ich kanalie w garniturach…
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, zajrzyjcie ->
HISTORIA POLSKIEGO FILMU – ARTYKUŁY – AKADEMIA POLSKIEGO FILMU