Zaciekawiony najnowszym „LandsbergON-em” sięgnąłem po kolejną interesującą inicjatywę wydawniczą – „Imaginarium Opolskie”. Nasze zmysły atakuje bardzo klimatyczna okładka autorstwa Pawła Uchorczaka, rodowitego Opolanina. W numerze znajdziemy jeszcze obrazy: Karoliny Lisek (myślę, że autorka ma szansę na trwałe zapisać się w historii ilustracji dla młodszych czytelników), Aleksandry Fajlert (ponure i wciągające) oraz drugie dzieło Pawła z serii „Mgliste Opole”.
Grafiki Pawła wydają się być proste, wręcz minimalistyczne, a jednak skutecznie powodują, że odruchowo reagujemy… niekoniecznie strachem, bardziej zadumą i wciąga nas wir melancholii. Chciałoby się rzec za klasykiem – surowe ;] Nie wiem jak ocenią okładkę inni recenzenci, ale mnie zafrapowała. Idealnie zresztą pasuje do nazwy czasopisma – imaginarium, czyli czegoś nierzeczywistego, z pogranicza jawy i snu.
We wstępniaku zastępca redaktora naczelnego Kamil Kwiatkowski zachęca nas do lektury sugerując, że każdy miłośnik fantastyki w różnych aspektach znajdzie coś dla siebie. Czy tak faktycznie jest? Przekonajmy się! W numerze znalazły się teksty: „Namiastka przeszłości” Szymona Drzymały, „Serca zamarzają najszybciej” Katarzyny Rapacz, „Zmora” Pauliny Jasik, „Kiedy czarownice tańczą” Olafa Pajączkowskiego i „Błędne koło” autorki piszącej pod pseudonimem Mag Spyhigh.
Co u Szymona? Stalker, panie! Zmiksowany z lekką parodią. Ładnie osadzony w realiach miasta tekst, gładki literacko z modnym nawiązaniem na przedzie. Żeby nie kadzić zanadto wrzucę granacik do beczki miodu – autor ma tendencję do rozkręcania opisów, co na dłuższą metę staje się nużące. Podobnie jak nawiązania do polskiego rocka – ten myk czasem sprawdza się w kryminałach; w fantastyce rzadko. Mamy tutaj dobre pióro i dobrze byłoby przeczytać coś dłuższego, najlepiej w realiach historyczno-przygodowych. Opowiadanie jest przyjemne a i do konstrukcji trudno się przyczepić, tym bardziej, że pozory mylą i wcale nie jest to opowiadanie… [spoiler alert].
Dalej mamy tekst rozpoczynający się jak manifest ekologiczny. Na szczęście spotykamy się z Islandczykiem i globalnym oziębieniem. Zaskoczeni? Wszystko jest możliwe, szczególnie jeśli zagłuszymy bełkot mainstreamowych mediów swoją niezależną refleksją. Autorka bawi się napięciem, nie pozwalając przesadnie rozwinąć się akcji. Miłośnicy „ekszynu” mogą poczuć się niemiło zaskoczeni… Z przyjemnością przeczytałbym o wiele dłuższy tekst, najlepiej taki, w którym wyraźnie i szczegółowo wykreowane jest konkretne uniwersum z całym tłem socjo-historycznym.
Czas na zmorę! Znajomi i uczestnicy naszych spotkań doskonale wiedzą, że nie cierpię wampirów. A wampiry połączone z wątkiem romansowym to dno i kilometr mułu! Tekst Pauliny bardziej przypomina wstęp do powieści obyczajowej lub reportaż niż fantastyczny szorcik, ale warto podkreślić przejrzystość narracji. I umiejętność tworzenia niezłego klimatu. Szkoda, że tekst doprowadzono do miejsca, w którym tworzy się pętla i ewidentnie widać, że brakuje dalszego pomysłu.
Olaf dla odmiany zaproponował czytelnikowi przyjemne połączenie różnych wątków, od czysto fantastycznych po przygodowo-historyczne z intrygą w tle. Jest masoneria, zagadka i obowiązkowi popkulturowi „nadludzie” z wiadomymi cechami. Tu akurat akcja rozgrywa się szybko i czytelnik żałuje, że w zasadzie otrzymał intro do dłuższej opowieści.
Na zakończenie numeru mamy tekst autorki ukrywającej się pod pseudonimem. Tekst jest mroczny, niepokojący z zaskakującym finałem, którego moglibyśmy się domyślić ale podejrzewam, że mało kto wpadnie na tak przewrotny motyw. Strumień świadomości, rozkmina na temat własnego ja czy istoty rzeczy, wszystkie określenia będą wadliwe, bo tekst… nie pasuje do reszty i dlatego wrzuciłbym go na podium, razem z tekstem Szymona i globalnym oziębieniem. Autorzy zręcznie powłączali lokalne wątki do swoich opowiadań, nie epatując przesadnie miejscówkami, tak aby wędrowiec z innych krain nie czuł się przytłoczony. No i okładka! Pamiętajcie o okładce!
Recenzję najnowszego „LandsbergON-u” znajdziecie tutaj:
Wywiad z redaktorem naczelnym magazynu – Mariuszem Sobkowiakiem:
One thought on “Imaginarium Opolskie 1/2021”