Ty stary ignorancie!
Ignorancja wskazuje na brak wiedzy lub doświadczenia (Źródło: wikipedia)
Źródło obrazka: https://www.pexels.com/
34 lat na tym ziemskim padole, od 23 – 25 lat posiadający jako taką świadomość i wiedzę, i przez ten cały czas ignorowałem takie rzeczy jak fandom fantastyczny. Wiedziałem oczywiście, że istnieje takie czasopismo jak Fantastyka, Magia i Miecz czy Kawaii. Jednak przez 20 lat wcale mnie to nie ruszało, by wejść głębiej i dowiedzieć się czegoś na temat kultury fantastycznej. Czytałem, a jakże, Sapkowskiego, Dukaja czy Franka Herberta. Wiedziałem, kto to Conan czy Gandalf, znałem świat Forgotten Realms, wiedziałem czym są gry fabularne, crpg itp. Mało tego, nie wiedząc co robię, stworzyłem fandom w Sieradzu. Inicjując Klub Miłośników Fantastyki „Sagitta”. Jednak przez cały ten czas nie interesowałem się ruchem fantastycznym, nie znam za bardzo slangu i fetyszy tej grupy społecznej.
Z tą ignorancją było fajnie! Naprawdę! Uważałem, że pozjadałem wszystkie rozumy. Chciałoby się rzec, jak ci nasi butni pisarze – przede mną nie było nic (albo tworzone przez dinozaury)… Aż tu nagle (puf!)… zobaczyłem dokument Wojna Gwiazd. Jest to historia powstania ruchu Star Wars w Polsce, pierwszych projekcji, książek i całej otoczki. Zaczęło mi cos w głowie świtać, że czegoś jednak nie wiem. Potem poleciało szybko: Historie Fandomowe, Fanzin SF, Wasz Cyrk Moje Małpy, Wiedźmin. Historia Fenomenu. Nagle świat, który znałem, okazał się bardzo mały, ba, wyszło, że nic nie wiem. Na cyberKapi, jakie odbyło się we wrześniu 2020 roku, posłuchałem prelekcji o cyberpunku. Dzięki fanpejdżom prelegentów nagle okazało się, że można dowiedzieć się czegoś więcej. Moja wieloletnia ignorancja i błogostan stały się przekleństwem (dlaczego nie interesowałem się ruchem polskiego fandomu fantastycznego wcześniej?!). Wstyd się przyznać, że tyle mi umknęło. Nagle okazało się, że trzeba nadrabiać zaległości na temat kultury, w której się obracam.
Moja ignorancja jednak pokazała jedno – w małych miastach są potrzebne kluby fantastyki, są potrzebni ludzi, którzy opowiadają o swoich pasjach, zainteresowaniach i zarażają nimi młodych. Gdybym 10 – 15 lat temu należał do jakiegoś klubu to moja wiedza na temat fantastyki byłaby inna. A tak pozostaje tylko nadrabiać zaległości i uczestniczyć w życiu fandomu oraz słuchać o historiach znanych. Super, że dzisiejsi kronikarze fandomu spisują historię i dzielą się nią z innymi. Zobaczyć ten świat od kuchni… to zmienia perspektywę i pozwala pomarzyć o tym, że cytując Marka Grechutę „ważne są dni, których jeszcze nie znamy”.