Na sierpniowych spotkaniach chwilę poświęciliśmy swobodnej dyskusji o ostatnio przeczytanych książkach i obejrzanych filmach i serialach. Luźne spotkanie upłynęło pod kątem polskich pisarzy fantastycznych (lub prawie fantastycznych) i ich twórczości. Rozmawialiśmy o Piekarze, Gołkowskim, Przechrzcie i Pilipiuku.
Kolejne natomiast spotkanie było atrakcyjne ze względu na nośnik – podczas prezentacji wielu z nas mogło zaliczyć sentymentalny powrót do krainy dzieciństwa wraz z filmami klasy B, C, Superpremium i tych, które nie mieszczą się w żadnej skali 😉 O czym mowa? Oczywiście o nośniku, który zrewolucjonizował popkulturę a dla ówczesnym amatorów kina domowego był lepszym narzędziem infekowania kapitalizmem końcówki PRL-u niż osławiona „Solidarność”. Dla sporej części naszego społeczeństwa kasety VHS stanowiły także pomost między dzieciństwem a dorosłością i medium edukacji seksualnej… Inni pamiętają kreskówki Hanny Barbery czy zakazane „akcyjniaki” czy filmy „karate”. Schyłek kaset VHS nastąpił jakoś wstydliwie i po cichu. Po prostu odeszły wraz z wypożyczalniami i większość przyjęła to jak naturalną kolej rzeczy.
A sądząc po powrotach kaset magnetofonowych czy wcześniej płyt winylowych kasety VHS mogą jeszcze namieszać. I klubowicze zgodzili się, że mogą wrócić na rynek, oczywiście w ograniczonym zakresie, nie tylko jako hipsterska zabawka.
Opinia Tomka:
„Lata 90. i VHS-y wspominam szczególnie ciepło. Dlaczego? To okres mojego dzieciństwa i beztroski, dlatego podczas tego spotkania odżyło wiele wspomnień.
Dzisiejsze nośniki danych, czyli pendrive’y, dyski zewnętrzne i telefony komórkowe, to już bezduszne, małe i bezimienne przedmioty. Jakie dane na nich zapiszesz, takie skopiujesz dalej. Jakość nie ulegnie zmianie, no chyba, że nośnik się uszkodzi, wtedy stracisz je bezpowrotnie.
O internecie nawet nie wspominam. Mimo że przesłuchasz czy obejrzysz w nim wszystko, to jest to tylko wirtualnie. Kasety były pod tym względem wyjątkowe. Oryginalne filmy miały sztywne pudełka z nadrukiem i opisem zawartości. To była wysoka półka.
U mnie na meblościance, nad telewizorem królowały jednak te tańsze, w cienkich kartonach. Każda z nich odręcznie podpisana na froncie.Ponieważ większość była przegrywana, jakość nagrania często pozostawiała wiele do życzenia. Zdarzały się kopie kopii i kopii…
Wybór filmu, kreskówki bądź koncertu był prawdziwym rytuałem, a złość, po włączeniu nieprzewiniętej kasety, jest chyba obecnie zjawiskiem „wymarłym”.
Gdy część taśmy się uszkodziła to traciliśmy tylko fragment nagrania. Raczej niespotykane przy zgniecionym do połowy smartfonie… 🙂
Uświadomiłem sobie, że mimo iż to było tak niedawno, to jednak odbyliśmy na spotkaniu podróż w czasie do minionej epoki, za co bardzo dziękuję!”.
Opinia Tomka:
„Spotkanie 101., które miało być prelekcją Pawła o kasetach VHS, poświęciliśmy na luźną rozmowę. Bartek pochwalił się swoimi zainteresowaniami bibliofilskimi, powymienialiśmy się wiedza na temat nowych książek, które wychodzą.
Spotkanie 102. to prelekcja o kasetach VHS. Był to swoisty wehikuł czasu do lat młodości, do wypożyczalni kaset, RTL 7, Polonii i Polsatu. Miło było wspomnieć tamte lata, a nader istotne było dowiedzieć się masy nowych (starych) informacji na temat tamtej epoki, która kto wie, czy dzięki młodym pokoleniom nie zostanie odkurzona i odkryta po raz kolejny”.