Jeż Jerzy wyłapany dawno temu w „Ślizgu” spowodował, że kupowałem tę gazetkę tylko dla jednej strony, mimo, że miałem już wtedy zajawki hip-hopowe. Nie jest to dziwne i starsi fani komiksu pewnie też mogliby sporo opowiedzieć o tym, jak się skrzętnie wycinało rozmaite paski z prasy mniej i bardziej codziennej. Jeż Jerzy wrócił w ramach dzieł zebranych. W tomie 1 mamy Wroga publicznego, Egzorcystę i Jeża nie dla dzieci.
Leśniak i Skarżycki wykreowali bohatera na miarę swoich czasów. Sympatycznego gościa albo degenerata. Mówiąc krótko: jest młodzieżowo. Jeż jest altruistą, pomaga wielu ludziom i ma co najmniej tyle samo wrogów wśród których wyróżniają się skini, dresiarze, różnej maści politycy czy Zło w odwiecznej formie. Jeż był i nadal jest komiksem nie tylko buntu ale przede wszystkim doskonałym przedstawieniem realiów Polski sprzed ładnych kilkunastu lat. Niby tęsknimy, a jednak nie tęsknimy. Wiele rzeczy poznikało z naszego krajobrazu lub się przyczaiło (mafie!). Inne postacie i zachowania przedstawione u Jeża są nadal aktualne mimo upływu lat (janusze biznesu, pismaki, politycy czy biurokracja – słynna scena w PUP).
Czy zatem Jeż będzie atrakcyjny dla czytelnika przyzwyczajonego do trykociarzy i różnych form artystycznych prezentowanych w szerokiej ofercie wydawniczej paskowych i dymkowych dzieł? Pomijając pewne nawiązania: tak. Mamy dobrze wykreowanego bohatera i nie mniej interesujących wrogów, prawdy absolutne i wartości nie mniej bezwzględne oraz humor ze sporą dawką brutalności – jak to drzewiej bywało. Z pewnością wiele sytuacji jest przerysowanych do granic absurdu, ale przecież takie mają autorzy prawo, a że nie ma to często dużo wspólnego z prawdą to inna sprawa. Dochodzimy do ważnego pytania, które ktoś i tak zada: czy komiks z Jerzym się mocno zestarzał? Tak, jeśli przeczytamy go na szybciora, możemy nie załapać młodzieżowej warstwy i tła obyczajowego. Nie, jeśli potraktujemy go jako pokrętną opowieść o szukaniu własnej drogi w niespecjalnie przyjaznych okolicznościach przyrody.
Osobiście uważam, może zabrzmi to górnolotnie, że Jeż jerzy uratował polski komiks (sam już jest klasyką). Właśnie tak! Rozkręcono machinę, która działa nadal i oby tak było dalej. I dodatkowo – warto przeczytać to wydanie ze względu na wstęp! Wyjdzie, że Jeż to jednak niezły aparat a może i kombatant walki z systemem 😉