Błe, znowu wampiry. Takie było moje pierwsze skojarzenie gdy zerknąłem na okładkę komiksu. No bo jak ma zachwycać skoro nie zachwyca? Wiadomo – klasyka ale ile można. Potem przeczytałem zajawkę z pierwszym zdaniem: „W zamku Golga rozpoczynają się przygotowania do corocznego święta nieumarłych.” Myślę – no ok, można 😉 Gdzieś pod koniec zajawki padło zdanie o parodii klasycznej opowieści o wampirach. Co tu dużo gadać – było już lepiej. Nie uprzedzając się zanadto otworzyłem i… zdębiałem. Wmurowało mnie w herbatę i pozamiatało po resztkach ciasta.
Profesor Meinhardt pogodnie śniący o kapuście i króliczkach zostaje wciągnięty w małą intrygę przez hrabiego Golga. Jednocześnie profesor z pomocnikiem Knoxem spotykają się z tytułowym panem Higginsem w klasztorze.
Pan Higgins opowiada pogromcom wampirów swoją (i żony) historię. Łowcy postanawiają mu pomóc i zamierzają wybrać się do zamku, co wybitnie im ułatwił (bez spoilerów) hrabia. Hrabia okazuje się być godnym przeciwnikiem i niebywale cwanym. Jest również wampirem ale tego pewnie się już domyśliliście.
Zaproszeni goście są świadkami jedynego w swoim rodzaju bankietu wszystkich monstrów. Aby zbytnio nie psuć klimatu krwistej opowieści z dreszczykiem dopiszę jedynie, że scena finałowa jest bardzo zaskakująca i faktycznie parodystyczna. Poza tym mamy opowieść będącą hołdem dla grozy! Jak dla mnie – majstersztyk.
Rzeczony komiks Mignoli i Johnsona-Cadwella jest miniaturką, dziełem doskonale zamkniętym z przewrotnym końcem. Uważny czytelnik z pewnością spostrzeże masę tropów i nawiązań do klasyki literatury. Opowieść o panu Higginsie jest angolska do bólu, jednocześnie fantastycznie gotycka z licznymi odniesieniami graficznymi. Tutaj się na chwilę zatrzymam bo kreska bardzo mi się spodobała. Jest wysoka, zamaszysta i niedbale dokładna 😉 Kojarzy się momentami z malarstwem C. D. Friedricha. Szczególnie widać to w pejzażach i kadrach wewnątrz pomieszczeń. Wychowany na bajkach ilustrowanych Szancerem sądzę, że każdy kto ma jakieś poczucie smaku doceni dbałość o fizjonomie narysowanych indywiduów, tym bardziej, że faktycznie czasem można się pobać.
Czapki z głów i do lektury! Słowa klucze: wampiry, gotyk, epoka wiktoriańska, opowieści z dreszczykiem, Polański, Dracula ale i… Kaczula!
One thought on “Pan Higgins wraca do domu”