Gdy słyszymy hasło fantastyka, często przed oczami staje nam Bohater. Celowo z dużej litery, jest to bowiem wyobrażenie postaci szlachetnej, prawej, nieskalanej wręcz. To oczywiście stereotyp, dziś w literaturze czy filmie występujący rzadko lub wręcz wcale. Od początku gatunku pojawiał się jednak też odmienny typ protagonisty, o diametralnie innych cechach, wywodzący się często z nizin społecznych, powiązany z półświatkiem, często działający z pobudek egoistycznych. A przy okazji czyniącym nieco dobra w trakcie swoich przygód (ale niekoniecznie!). Tego typu bohaterowie to nieodłączna cecha fantastyki łotrzykowskiej, o której to rozmawialiśmy na ostatnim spotkaniu.
Podczas dyskusji dość szybko okazało się, że ciężko wskazać jakieś stałe cechy tego typu powieści. Postać powinna być złodziejem/najemnikiem/przemytnikiem/łotrzykiem i… Wymieniając inne cechy szybko znajdywaliśmy wyjątki. Ma działać w grupie/organizacji? Hola hola, Kane działał sam, Conan w zasadzie też. Ma mieć swojego mentora, który go wypatrzy w wieku dziecięcym i wyszkoli? Ekhem, znowu Kane. Choć z drugiej strony to postać bardziej „dark fantasy”, ale naszym dyskutantom wybitnie do powieści łotrzykowskiej pasował. Przykłady można by mnożyć, czy zatem ta stylistyka opiera się głównie na charakterystycznych postaciach?
W rozmowie pojawiło się też spostrzeżenie, że wiele elementów „łotrzykowych” można odnaleźć w… Cyberpunku. Co by nie mówić, tam również postacie są często wyjęte spod prawa albo działające „na granicy”, dążą do obalenia systemu i często czynią „dobro” przypadkiem lub nie do końca zamierzenie. Czy jedyną różnicą są tu dekoracje? Moim zdaniem nie, Cyberpunk jednak inaczej rozkłada akcenty, tu bunt i antysystemowość są jeszcze ważniejsze. Do tego dochodzą kwestie zupełnie nie poruszane w powieści łotrzykowskiej (kwestia zatracania osobowości i człowieczeństwa poprzez korzystanie z technologii, sztuczna inteligencja, posthumanizm, itp.), która skupia się jednak głównie na przygodzie (choć często też widoczne są wątki związane z władzą, co stanowi pewien wspólny mianownik z Cyberpunkiem). Być może starsze utwory były tu swego rodzaju inspiracją.
Przyznam, ze sam nie miałem zbyt wiele do czynienia z tym typem literatury i dopiero nadrabiam, zagłębiając się w losy „Czarnej Kompanii”. Na razie jest obiecująco!
A na następnym spotkaniu (w grudniu) wątek mikołajowy i świąteczny w fantastyce. Zapraszamy!