Pilipiuka można kochać albo nienawidzić. Autor wpisu należy do miłośników twórczości Pilipiuka z wieloma „ale.” Ogólnie, uważa większość dzieł za dobre czytadła, nie tylko tramwajowo-kolejowe czy „raz użyć i rzucić na półkę.” Wędrowycza lubię, chociaż ostatnia część słabawa. Wampiry z MO i M-3 Pilipiukowi się udały (może patrzę inaczej z racji tego, że kojarzę jeszcze „stare peerelowskie czasy”), Kuzynki także chociaż Zaginiona jest już, mówiąc oględnie, do bani. Opowiadania (jak zwykle zdania są podzielone i tutaj) dają radę i właśnie opowiadaniami czas zająć chwilę 🙂
Reputacja wciąga i widać z każdego kolejnego tomu opowiadań, że autor ostro buszuje po bibliotekach lub skrzętnie wynajduje ciekawostki, które później stanowią o wartości krótszych lub dłuższych form. Mnie osobiście podoba się tło w postaci ciekawostek chociaż mam świadomość, że może niektórych męczyć.
Opowiadania stają się gęste od historii wszelakich i osoby, które szukają niebywałych akcji mogą czuć się nieco rozczarowane. Akcja zapewne będzie się zmniejszać na rzecz innych atrakcji, takich jak ciekawostki historyczne, chwila melancholii czy zadumy nad „starymi, dobrymi czasami.” I dlatego właśnie Reputacja jest doskonałą lekturą na długie jesienne wieczory. Skłania do przemyśleń i…poszukiwań przy filiżance kawy lub herbaty.
Minusy zbioru. Przydałyby się kolejne opowiadania z doktorem Skórzewskim a Stormowi dwa razy taka objętościowo książka. Niewątpliwym minusem zbioru jest kwestia uczuciowa. Z poprzednich opowiadań dowiedzieliśmy się, że Storm jest na dobrej drodze aby ostatecznie zakończyć sprawę z Martą i zapewne wszyscy czekaliśmy na happy end, pomimo rozmaitych powrotów, nawrotów i niesnasek. Tutaj Pilipiuk całkowicie „zepsuł” panią Martę przedstawiając ją jako…Stop. Zdradziłbym za dużo ale widać, że autor ma inny pomysł i może niedługo ożeni Storma z niewiastą bardziej pasującą do pasji poszukiwacza skarbów i historii ludzkich…Ogólnie rzecz ujmując, nie mogę nie podzielić się refleksją, że Pilipiukowi przydałby się mały urlop od pisania (wyjątek zrobię dla opowiadań).
Przypomniałeś mi o kolejnym autorze, którego nic nie czytałem. Także muszę się zebrać do biblioteki i… czytać! Chociaż zacznę chyba od innej książki, bo jak sam zaznaczyłeś najnowszy zbiór jest chyba bardziej dla zdeklarowanych fanów Pilipiuka.
Najlepiej zacząć od tych: Kroniki Jakuba Wędrowycza, Operacja Dzień Wskrzeszenia albo zbiory opowiadań – 2586 kroków, Czerwona gorączka, Rzeźnik drzew. Jak się spodoba, weź następne, nie tylko opowiadania 🙂