Jakie masz zainteresowania – muzyka, gry, komiksy czy książki?
Moje zainteresowania to mieszanina wszystkiego. Lubię dobre książki z pogranicza filozofii i psychologii. Kocham Baudrillarda i Quignarda… pozycje nie związane w powszechnej świadomości z popkulturą (pomimo, że ta korzysta z nich pełnymi garściami). Lubię znać pochodzenie motywów, strukturę światotwórstwa od podszewki – i zasadniczo to robię w wolnych chwilach. W przypadku gier sięgam po gameplaye – znam się na tyle dobrze, by wiedzieć, że akurat od nich potrafię się uzależnić.
Komiks to twoja pasja lub wyzwanie?
Komiks w moim wypadku to nie był pierwszy wybór – wynikł z chęci pokazania historii przystępniej dla odbiorcy. Formy prozatorskie przeżywały drobny kryzys, kiedy zaczynałam, nie chciałam wiązać się z Wattpadem – wybrałam inną formę przekazu i ją pokochałam. Moje prace i ich styl zmieniają się wraz z wiedzą, jaką nabywam o tworzeniu w tym medium. Obecnie nie wyobrażam sobie dnia bez tworzenia i czytania komiksów – pierwsze, co robię codziennie rano to sprawdzenie strony webkomiksy.pl.
Jakich twórców komiksów szczególnie cenisz?
Światowo doceniam bardzo mocno twórczość Hajime Isayamy, Yany Toboso, Kentarō Miury czy chociażby z nowszych dla mnie odkryć Ryo Suzuri. Nie będę tu pewnie oryginalna, kocham azjatyckie dzieła za dosadność i sposób wielowątkowego przekazu. Lubię „tasiemce”, sama staram się tworzyć w podobny sposób – doceniam, że tego typu medium nie pospiesza, można zobaczyć i pokazać więcej.
Lokalnie przepadam za pracami Enuszki (Infohazard, ale także jej cudne szkicowniki!), bo potrafią przemycić komizm i suspens codziennego życia w futurystycznym świecie, tej mieszaniny humoru i intrygi nie sposób podrobić. Podobnie prace Rysacz i ich malarskość i ezoteryczność skonfrontowane z brutalną przyziemnością kuszą oko. Bardzo cenię sobie komiksu Lomci – zwłaszcza te nowsze, przy niektórych mam okazje maczać palce i od razu mogę zdradzić, że szykuje się coś nowego i naprawdę wartego uwagi. Ma dobre wyczucie relacji rodzinnych i sporo silnych (ale nie spłyconych) bohaterek kobiecych, co mi stojącej po feministycznej stronie szczególnie przypadło do gustu.
Czy uważasz, że żyjemy w złotej erze komiksu?
Sądzę, że do złotej ery jeszcze trochę nam brakuje, haha. Ale fakt, wszystko nareszcie zaczyna zmierzać we właściwym kierunku – dzięki platformie Webkomiksów mamy darmowe miejsce do hostowania i łatwo sprawdzić, co nowego się pojawiło. To dużo ułatwia – między innymi odkrywanie nowych perełek i twórców. Codziennie wydaje mi się, że idziemy maleńki krok do przodu na tej drodze. Oczywiście nie jest jeszcze tak, jak w niektórych miejscach za granicą (och! jakże byłam miło zaskoczona gazetowymi wydaniami komiksów na półkach marketów podczas ostatniej swojej wizyty w UK, pozycjami niezależnych twórców w lokalnych księgarniach! zdecydowanie do tego trzeba dążyć!), ale to też zmienia się wraz ze wzrostem zainteresowania komiksem. W świadomości zbiorowej przestaje on powoli być medium kierowanym tylko do najmłodszych – komiks w Polsce przestaje kojarzyć się z Donaldami i historyjkami z gum do żucia. To pełnoprawny środek przekazu obok powieści czy filmu.
Jakie kobiety inspirują cię w twórczości?
Tę odpowiedź należałoby zacząć przede wszystkim od wspomnienia mojej matki – to ona pokazała mi surrealistów i opowiadała o malarzach. Ona uczyła mnie pierwszych rysunków i pomagała robić dziecięce wycinanki. Wspierała mnie na wielu etapach, nawet gdy cały dom założony był papierem maczanym w herbacie bo postanowiłam odtworzyć ręcznie energię starych woluminów i ich rycin, hahah. To ona pozwoliła mi wierzyć, że mogę opowiedzieć własną historię i jest ona tak samo ważna jak te, które zyskały rozgłos. Wspominana już Yana Toboso również miała bardzo duży wpływ na moją decyzję o zaczęciu komiksu. Rozwój jej stylu i sposób w jaki prowadzi historię mnie wówczas urzekł.
Czy mainstreamowe komiksy ograniczają przestrzeń dla nowych twórców, którzy chcą się przebić?
Mam wrażenie, że do niedawna jeszcze tak było, ale komiksy to już nie tylko DC i Marvel. Jest duży popyt na niezależne historie, to, co wymyka się korporacyjnym ramom kalkulacji, co będzie bardziej opłacalne. Każdy twórca ma jakąś historię do opowiedzenia, a ta różnorodność styli i możliwości stwarza naprawdę dobre warunki. Rynek przesycił się, mam wrażenie, mainstreamem i będzie sięgał znów w stronę niezależnych nurtów – ciężej jest jedynie dotrzeć do potencjalnych odbiorców – często nie wiedzą o istnieniu alternatywy i to chyba największa trudność w tym wypadku. Nie da się czytać czegoś, o czego istnieniu się nie wie, dlatego całe środowisko aktywnie działa promując się nawzajem.
Czy webtoony są niedoceniane w świecie komiksów?
W tej chwili na pewno nie. Spora część z nich zyskuje papierowe wydania, ludzie tworzą duże fandomy wokół poszczególnych tytułów. Webtoon to po prostu odpowiedź na zapotrzebowanie rynku – świat się zmienił, 30 lat temu trzeba po prostu było kupić fizyczną kopię, ktoś musiał ją wydać, zapewnić dystrybucję. Dzisiaj tego problemu nie ma – jeśli mamy dostęp do Internetu to na wyciągnięcie ręki są tysiące tytułów i każdy znajdzie coś dla siebie. Taka forma dodatkowo skraca dystans między autorem a odbiorcą – społeczność jest bardziej zżyta z twórcą, bo jest dostępny na wyciągnięcie dłoni, czy klawiatury. I zwykle równie żywo zainteresowany odpowiedzią na pytania czytelników. Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja się utrzyma i będzie szła we właściwym kierunku.
Opowiedz o komiksach oraz seriach, które stworzyłaś do tej pory.
Głównie zajmowałam się do tej pory tworzeniem poezji i prozy, które już na dniach będą się pojawiać na łamach Webkomiksów. Moje uniwersum Dzieci Chaosu mieści kilka pomniejszych serii: prozatorką Yoggottę, Dzieci Chaosu jako powieść oraz znanego już Mefisto. Jego Wysokość Czarną Eminencję. To Uniwersum żyje we mnie odkąd pamiętam i nie ma mnie bez niego, jego beze mnie – jest brutalne, skomplikowane i, co mnie samą zaskakuje, przepełnione mężczyznami. Pewne uniwersalne problemy lubię przenosić na grunt fikcji – to daje możliwość przeciągnięcia sytuacji do ekstremum, pokazania ogromu skutków błahych z pozoru decyzji. Dla mnie najważniejsze w twórczości są zderzenia charakterów i to, co z nich wynika – jak w życiu rodzą się miłości i wojny.
Twoje prace często dotyczą aniołów i demonów, podobnie jak niektóre dzieła Mai Lidii Kossakowskiej. Co najbardziej fascynuje cię w tych historiach?
Od zawsze pociągał mnie stereotyp czystego dobra i czystego zła oraz dychotomia postaci z tego kręgu. Jak anioł zostaje demonem? I czy faktycznie jest to tak drastyczna przemiana. Jeszcze jako młoda dziwczynka trafiłam gdzieś na cytat z Lidii Jasińskiej „Nikogo nie obchodzą sińce upadłych aniołów” i został on gdzieś ze mną na długie lata. Każdy jest w swojej historii protagonistą, najgorszy zbrodniarz będzie usprawiedliwiał swoje czyny, a historię piszą zwycięzcy. Skoro tak, nie ma pewności, gdzie zaciera się granica między dobrem a złem, tym co moralne a tym co nie. Nie ma pewności, czy nie jest to różnica tylko strony, po której się siedzi. Dodatkowo anioły i demony nęcą mnie konceptem przypisanej roli – szatan był przecież zawodem, wybranym przez boga oskarżycielem – czy przydzielona rola definiuje nasze możliwości i miejsce? Czy boski plan to sugestia czy absolut i jak mu uciec? To wszystko wydają mi się żywo interesujące tematy – dzięki tym historiom można je zgłębiać. Chcę być stawiana i stawiać czytelników przed koniecznością wybrania swojej drogi – patrzenia na wybory bohaterów w kontekście kreowanego świata, nie poprzez nasze standardy. Tu gdzie nie ma podręcznika, co powinniśmy wybrać, to komu kibicujemy daje większe pojęcie o nas samych.
Czy kiedykolwiek myślałaś o stworzeniu komiksu fantasy lub science fiction?
Zasadniczo Mefisto, podobnie jak oba prequele do niego (Skazani na upadek i Rajski Kurz) to dark fantasy z elementami s-fi. To miejsce z wojowniczymi księżniczkami, aniołami, baśniowymi stworami i magią, z drugiej strony, jak się w dalekiej przyszłości przekonamy są tam też statki kosmiczne, lasery i wielkie Intergalaktyczne korporacje. Więc tu jestem winna – i winna jestem też udziału w projekcie sf (nawet nie jednym! krótki komiks „skok” na 8 godzinny maraton TuKomiks choćby!). Wspomiana już współpraca przy powstającym komiksie Lomci to s-fi, ale odpowiadam głównie za inking stron, więc fabularnie nie wykluczam, że coś takiego też kiedyś stworzę.
Co według ciebie powinno się zmienić w polskim komiksie, aby młodzi twórcy mieli szansę na rozwój kariery?
Powinniśmy przede wszystkim być bardziej otwarci i wspierać ich w działaniu. Coś, co początkowo nie wygląda świetnie może się rozwinąć w niesamowitą historię – byle autor nigdy się nie poddał i miał świadomość, że ktoś zawsze wyciągnie pomocną dłoń. Sama staram się pomagać, zwłaszcza w sprawach technicznych, które mogą niektórych przyprawić o zawrót głowy. Dla niektórych jestem ciocią Eterą, do której chodzi sie po poradę, hahah. Ale tego brakło mi samej, kiedy zaczynałam, więc staram się wypełniać tę lukę. I zaangażowanie – młodym twórcom potrzeba siły i pozytywnych reakcji, zresztą nie skłamię chyba, jeśli powiem, że wszystkim artystom potrzeba. Jeśli coś czytamy, dobrze zostawić komentarz albo serduszko – to napędza do tworzenia. A druga sprawa – myślę, że potrzeba nam więcej inicjatyw takich jak to, co robisz. To świetny sposób na dotarcie do ludzi – recenzje, wywiady, rozmowy – wszystko co pomaga się przebić webkomiksom do odbiorców, bo ekspozycja to szansa na rozwój.
Jak oceniasz ewolucję polskiego rynku komiksowego, zwłaszcza sceny niezależnych twórców?
Przede wszystkim idziemy we właściwym kierunku. To coraz mniej hermetyczne środowisko – poznałam w nim mnóstwo wspierających się ludzi, którzy napędzają do działania. W ostatnim czasie obserwuję też duży napływ bardzo młodych i zaangażowanych twórców (chociażby „Otos” N1kodema czy „Teatr: Przeżyć” Rikey), którym staramy się robić jak najwięcej miejsca. Myślę, że coraz częściej będzie słychać o polskim komiksie i że sytuacja będzie się dalej poprawiać. W najbliższych miesiącach szykuje się już kilka kolejnych premier papierowych wydań, strona webkomiksów przechodzi modernizację, w planach jest wiele akcji, które mogą narobić trochę hałasu, ale co, zdradzić nie mogę.
Dzięki za odpowiedzi i powodzenia w dalszym tworzeniu!