Lato w pełni, ale już powoli nadchodzi jesień. Na razie nieśmiało i cichutko. A jeśli jesień to czas na grozę! Długie wieczory, ciemności i melancholia. Czym możemy się postraszyć? Np. Opowieściami grozy Dino Battaglii wydanymi przez Mandiokę. We wstępie Bartłomiej Rabij nakreśla tło komiksu i pokazuje, kim był Battaglia. Przytacza zdanie, że Battaglia był dla Włochów tym, kim dla Argentyńczyków Breccia (polecam Mort Cindera). Faktycznie widać podobieństwa w stylu, szczególnie patrząc na ukazywane fizjonomie i uczucia.
W ładnie wydanym tomie na dobrym papierze znajdziemy kilkanaście historii, będących zarówno adaptacjami klasycznych opowieści (Poe, Stevenson, Lovecraft), jak i autorskimi propozycjami. Warto także zwrócić uwagę na przekład, jest on klimatyczny i oszczędny, doskonale uzupełnia rysunki.
Dużo cieni, gra bielą, czarna czerń i groza w starym stylu, strasznym, smutnym i przerażającym, niczym realia XIX wieku… Grafiki zapadają w pamięci i są utrzymane w niepokojącym tonie (nie czytajcie wieczorami!) Impresjonizm, ekspresjonizm, czasem minimalizm, czasem barokowy styl detalu i wspomniane uczucia. Wszystko aż kłębi się od uczuć. Jeśli oglądaliście klasyczne horrory z lat 20. XX wieku to będziecie zachwyceni! Opowieści grozy nie pozostawią was obojętnymi, przeorają świadomość niczym pazury wampira…