Kontynuując wątek duchologiczny postanowiłem podpytać Kruszona o jego wspomnienia i skojarzenia z miastem. Kruszon jest nie tylko miłośnikiem Sapkowskiego, filmów, książek, gier i komiksów, ale także regionalistą. Prowadzi Steamalmanaca i Dziejografa – sporo ciekawostek do poczytania!
Czym dla ciebie jest duchologia? Modą na retro, sentymentem, a może czymś więcej?
Dla mnie duchologia to cały PRL, mityczna, brudna i szara kraina bez możliwości. Lubię PRL, jest cholernie niedoceniony, bardzo dużo wtedy ludzie zrobili dla poprawy jakości życia. Były złe okresy jak stalinizm i szykanowanie akowców, ale po ’56 roku przyszła odwilż i rozwój polskiej kultury (szkoła filmowa, szkoła plakatu). W PRL robiono piękne okładki książek – są dużo lepsze od tych dzisiejszych photoshopowych książeczek. W PRL dużo się działo, było wiele pięknych osiągnięć architektonicznych, dzisiaj niektóre z nich straszą, ale inne się nadal bronią. A zatem, jak dla mnie, duchologia to PRL plus lata mojej młodości do 2005 roku, kiedy to Internet i cyfryzacja oraz betonoza i szklane domy pokryły naszą polską krainę. Przyznam, że wolę stare ruiny, peerelowską architekturę od otaczającego nas szkła… Polecam posłuchać piosenkę Elektrycznych Gitar Historia niczyja. Duchologia to wszystko zanim do nas dotarła niczyja historia.
Czy masz swoje duchologiczne miejsca w Sieradzu? Jeśli tak, opisz pokrótce.
Na pewno do takich miejsc należą kawiarenki internetowe – opisałem je na stronie Dziejograf do odwiedzenia, której zapraszam. Miejsc duchologicznych jest dużo, od plenerów przez puby, do miejsc kultury.
Puby duchologiczne to Masiff (chyba tak nazywała się knajpa pod muzeum). Pamiętam do dziś, jak się tam wchodziło to przez mgłę dymu z papierosów, wielu zapewne kojarzy BWA (sam tam nie chodziłem), ale miejsce było kultowe. Pod Hermesem były ogródki i na początku XXI wieku odbywały się tam dyskoteki, kultowe miejsce to także Belfast na Krótkiej, do dziś nie zapomnę, jak mama właściciela myła kufle plując w nie, jednak smak ciemnego Belfasta był niezapomniany. Każdy Dzień Św. Patryka w mojej młodości oznaczał odwiedzenie tego pubu. Były knajpy na Broniewskiego, w tym Mars, którego raz chyba nawiedziłem.
Dla młodszych to na pewno Kokieteria i potem Cukier były kultowymi miejscami.
Do plenerów to na pewno miejsce ognisk nad rzeką, gdzie na początku XXI wieku spotykała się wiara (metalowcy, rockowcy, punkowcy, anarchiści i hiphopowcy), w piątki potrafiło się tam pojawić około 40-70 osób. Wspólne spędzano czas: grano w piłkę, śpiewano przy gitarze, niektórzy mieli tam pierwsze miłostki, no i oczywiście picie jedynego słusznego napoju młodości, czyli wina La’patyk (proszę sobie go poszukać). Amfiteatr tez miał swój klimat, dopóki nie zamontowano kamery… W sumie wiele miejsc niestety zostało odebranych młodzieży „siłowo” przez kamery. Dla mojej ekipy magicznym miejscem były stare magazyny przy wiadukcie na Wojska Polskiego. Spędzaliśmy tam czas, dyskutując, śpiewając Doorsów. Dla osiedli takim miejscem był amfiteatr i stadion SP 10.
Z miejsc kultury to chyba najważniejsze były POK i koncerty w POK-u, rockowe, punkowe oraz podrabianie stempla na ręce, by dostać się do środka, a nie wydawać pięć złotych.
Kafejki, fast foody, książki, czasopisma, a może gadżety, zabawki. Co najbardziej kojarzy ci się z polska duchologią?
Fast foody… U nas na dworcu PKS-u zawsze jak wiara zbierała się na dworzec to odwiedzaliśmy fast foody, aby coś wszamać zanim grzecznie wracaliśmy do domu. Z magazynów wymienię RESET i Gambler, które były naprawdę interesującymi pozycjami o grach komputerowych. Gadżetów nigdy nie zbierałem, nie jestem typem kolekcjonera. Na pewno z duchologią kojarzy mi się komputer, dyskietki i przenoszenie gier, pierwsze płyty i komputer PC, oczywiście OPTIMUS. Potem to Internet i granie w RPG (studia Black Isle), Interplay. Z książek to Andrzej Sapkowski i jego saga o Wiedźminie, książki ze świata Forgotten Realms czy Tolkien, którego też czytałem. Dopóki księgarnia Róża (o której początkach możecie przeczytać na Dziejografie) była w Rynku często patrzyłem w witryny i przeglądałem nowości.
Czy pamiętasz swój ulubiony film na kasecie VHS?
W młodości oglądałem dużo kaset i sporo się wtedy nagrywało. Jeśli chodzi o ulubione to Gwiezdne wojny, które poznałem chyba w wieku 6-8 lat, czy inne gwiezdnowojenne, podobne produkcje. Ogólnie wychowałem się od dziecka na filmach fantastycznonaukowych i fantasy – zawsze to były moje ulubione produkcje, oprócz filmów sensacyjnych z Arnoldem czy Bruce’em Willisem. Po roku 2000 przeniosłem się w świat PC i kasety straciły dla mnie czar.
Powiedzmy, że wpadł do nas podróżnik z przyszłości. Co pokazałbyś mu w Sieradzu w ramach „nostalgii za utraconą przeszłością”? – niekoniecznie muszą to być miejsca ściśle duchologiczne.
Na pewno cmentarz protestancki i żydowski – te miejsca niestety zostały bezpowrotne stracone, a opowiadały losy ludzi, którzy tutaj mieszkali. Do miejsc duchologicznych należała chyba kładka nad Żegliną, skrót na stadion miejski, Herbapol. Znam jedynie ze zdjęć wcześniejsze zagospodarowanie Starego Miasta, które nazywane było Trójkątem i wieczorami nie warto było wchodzić w te rewiry. Sieradz dużo stracił w momencie budowania miasta wojewódzkiego, cześć zabudowy niestety zniknęła, zostało trochę zdjęć ukazujących to małe prowincjonalne miasto. Miejscami stricte duchologicznymi, które zostały stracone przez władze miasta, były kino Nysa, Piast i POK – ważne miejsca kultury. Stały one na naprawdę wysokim poziomie. Nie mówiąc o kioskach Ruchu, których było kiedyś bardzo dużo na terenie Sieradza.
Czy znasz jakąś miejską legendę o Sieradzu, która ociera się o duchologię?
Podobno na Starym Mieście w Trójkącie oficerowie SB zostali okradzeni, potem były przeszukiwania, ale nic nie znaleziono. Tak samo na Rynku był kiedyś posterunek policji, bo w nocy dużo się działo, i w nocy chodzili stróże, podobno często za nimi ktoś się pojawiał, rzucał kamieniem w okna i milicjanci mieli całą moc pracy. Takich „trójkątów” podobno było więcej. Półświatek lubi okolice Olendrów Małych. Mam kolegę, który mógłby bardziej opisać te tereny. W sieradzkim więzieniu siedział Gomułka przed wojną, może dlatego zostaliśmy województwem :} Wiele tych klimatycznych i duchologicznych historii niestety zostało utraconych w wyniku zmian demograficznych. Trzeba zachęcić starych mieszkańców, którzy jeszcze żyją, do opowiedzenia tych legend miejskich Sieradza.
Słyszałem, że Sieradz może pochwalić się co najmniej kilkoma miejscami ducho-, ale w znaczeniu nawiedzeń 🙂 Czy możesz coś o tym opowiedzieć?
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Coś jest na rzeczy i trzeba zaglądać na blog KMF „Sagitta”!
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg! Dzięki za odpowiedzi!
One thought on “Sieradz w wersji retro”