Czas leci jak statki z napędem warp! Na majowym spotkaniu rozmawialiśmy o filmach i serialach, a dokładniej zastanawialiśmy, kto kogo pokona i dlaczego -> Star Wars vs. Star Trek. Jak łatwo się domyślić na spotkaniu znaleźli się miłośnicy jednego serialu, jak i drugiego. Tak naprawdę chyba nie ma aż tak zaprzysięgłych fanów jednej produkcji (może poza mną, który jednak zawsze stawiał na Star Trek).
Wiadomo, że oglądaliśmy i Gwiezdne wojny, i Star Trek. Omówiliśmy ich wady i zalety. Wśród niewątpliwych zalet Star Trek znaleźć można oczywiście wpływ serialu na rozwój nauki. Tak! Mamy wiele różnych programów, systemów, wynalazków, które powstały z inspiracji Star Trek. Małe nerdy i inne geeki wpatrzone w eksplorowanie kosmosu, oglądając przygody różnych kapitanów, same chciały dorzucić swoją cegiełkę. I udało się! I to pewnie nie jest jeszcze ostatnie słowo. Podejrzewam, że niedługo usłyszymy o rzeczach, o których się nawet Quarkowi nie śniło :} Sporą wadą serialu jest z pewnością naiwność i idealizacja ludzi, innych ras, jak i sama pierwsza dyrektywa. Ciągle się o niej mówi i… równie często się ją łamie. Interesującym rodzynkiem jest świat Q i ich „zabawy” z ludźmi. Warto podkreślić, że komiksowe cykle zanurzone w uniwersum Star Trek są o wiele ciekawsze niż komiksy gwiezdnowojenne.
Gwiezdne wojny dla odmiany nie zainspirowały umysłów jak w przypadku Star Trek, ale wpływ SW na popkulturę był o wiele większy! Zastanawialiśmy się na spotkaniu, skąd wziął się ten fenomen i… maszynka do zarabiania pieniędzy. Padło przekonujące wyjaśnienie, że popularność fandomu Gwiezdnych wojen wynika z rozprzestrzenienia się kaset VHS. Niewątpliwą zaletą produkcji Lucasa jest eklektyzm i popkulturowe „dla każdego coś dobrego”. Mamy elementy gatunków istniejących w różnych kinach, różne postacie, a zarazem znajome nawiązania do historii, polityki i kultury. Ciągle mamy wrażenie, że jesteśmy w uniwersum jak kuzyni, a nie dalecy goście. To, co jest zaletą jest także dla wielu osób główną wadą. Oklepane motywy space opery i nacisk na dobrą zabawę nie sprzyjają filozoficznym przemyśleniom o roli człowieka w kosmosie czy jego przeznaczeniu.
Ale przecież ciągle zmierzamy tam, gdzie nie było żadnych filmów, seriali czy komiksów! Raz doskonale się bawimy, innym razem wzruszamy. I niech tak zostanie. Na kolejnym spotkaniu 27 maja zajmiemy się pewnym doktorem, który miał szczęście do artefaktów, przygód i wrogów. Zapraszamy!