Niedługo rozpocznie się akcja crowdfundingowa mająca na celu zebranie środków na wydanie pierwszego tomu powieści „Prawdziwa historia Frankensteina„, napisanej przez Witolda Jabłońskiego i Sławomira Folkmana. Zapraszamy do lektury wywiadu z twórcami! Szczegóły o zbiórce w grafice na końcu wywiadu.
Kilka słów o autorach:
Witold Jabłoński – pisarz z dorobkiem liczącym ponad 20 powieści oraz tłumacz literatury rosyjskojęzycznej. Do najbardziej znanych jego utworów należą: inspirowany życiem Witelona cykl „Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer” (Uczeń czarnoksiężnika – 2003, Metamorfozy – 2004, Ogród miłości – 2006 i Trupi korowód – 2007), cykl polskiej fantasy historycznej „Słowiańska apokalipsa” (Słowo i miecz – 2013, Ślepy demon. Sieciech – 2015, Ślepy demon. Zbigniew – 2021) oraz cykl inspirowany mitami słowiańskimi, na który składają się tomy Dary bogów – 2019, Popiel – 2020 i Wanda – 2021. Na podstawie Darów Bogów i Popiela Audioteka wyprodukowała słuchowiska z udziałem wielu znanych aktorów (m.in. Wiktora Zborowskiego i Kazimierza Kaczora).
Sławomir Folkman – pomysłodawca i redaktor prowadzący serii klasycznych powieści fantastycznonaukowych „Wehikuł czasu”. Od trzydziestu lat współpracuje z wydawcami jako redaktor merytoryczny i konsultant cyklu „Kroniki Diuny”. Sporadycznie publikował w „Nowej Fantastyce”, „Sfinksie” i „CD-Action”.
Mariusz Migałka – grafik komputerowy, rysownik, ilustrator. Od kilku lat w stałej współpracy z wydawnictwem Stinger Press. Tworzył m.in. ilustracje do podręczników RGP (Ostrza w Mroku, Agon, Kompania Ostrzy, Czarny Kod, Jeszcze więcej wojny), jest autorem licznych okładek płyt muzycznych, zajmuje się również grafiką komercyjną. Pasjonat fantastyki przenikającej wszystkie formy jego działalności artystycznej.
Cykl „Prawdziwa historia Frankensteina” to podróż do źródeł fenomenu, jakim stała się opowieść o szalonym naukowcu, który zapragnął pokonać śmierć i wskrzeszać zmarłych. To wędrówka za kulisami historii medycyny, nauki, ale i spirytyzmu, okultyzmu oraz… literatury, dowiemy się bowiem, kto i w jakich okolicznościach zainspirował Mary Shelley do napisania powieści o doktorze Frankensteinie. A przede wszystkim to historia życia syna pewnego medyka i opowieść o perypetiach, które zbudziły w nim tak nieprawdopodobne pragnienia, doprowadzając ostatecznie na krawędź życiowej klęski.
Co skłoniło was do zajęcia się akurat postacią Frankensteina? Wieść gminna albo miejska legenda? Trauma z dzieciństwa? A może chęć zmierzenia się z jedną z ikon światowej popkultury?
Witold: Pewnej czerwcowej nocy 1816 roku w willi nad Jeziorem Genewskim doszło do wydarzeń, które posłużyły później Mary Shelley do stworzenia opowieści o doktorze Frankensteinie. Odkąd dawno temu obejrzałem znakomity film „Gothic” (1986) Kena Russella, pasjonowałem się tą historią i fantazjowałem, co się tam wtedy mogło wydarzyć, bo film był artystyczną wizją, a o tym, co się naprawdę tam wtedy działo, mamy dość skąpe informacje. Kiedy więc pojawił się Sławek Folkman z projektem napisania opowieści „jak było naprawdę”, ochoczo się w to włączyłem, mając poczucie, że mogę dzięki temu zrealizować młodzieńcze marzenie.
Sławek: Ta historia fascynowała mnie od najmłodszych lat. Po obejrzeniu któregoś z klasycznych filmów Universalu z lat trzydziestych ubiegłego wieku oraz po słynnej parodii Mela Brooksa „Młody Frankenstein” (nie pamiętam, co widziałem pierwsze) postanowiłem sięgnąć po powieść, którą błyskawicznie pochłonąłem. Choć uczciwie muszę przyznać, że dla żądnego mocniejszych przeżyć dwunasto- czy trzynastolatka był to rodzaj rozczarowania. Niemniej fanem (i tematu, i książki) oczywiście zostałem. I dlatego kilka lat temu, przy okazji lektury pierwotnej wersji powieści Mary Shelley, która po raz pierwszy ukazała się wtedy w Polsce (dotąd wszystkie edycje bazowały na dość mocno zmienionej przez autorkę wersji z trzeciego wydania), ta historia znów zaczęła za mną „chodzić”. Zacząłem zadawać sobie pytania, na które Mary Shelley, zajmująca się innymi tematami, nie udzieliła odpowiedzi. Jakie doświadczenia z dzieciństwa oraz wczesnej młodości mogłyby tak mocno wpłynąć na człowieka, by postanowił poświęcić życie i karierę w imię tak karkołomnego zadania? Ta kwestia wydała mi się bardzo interesująca: powody, dla których lekarz mógłby poważnie zainteresować się pomysłem przywracania zmarłych do życia i zapewnienia ludziom nieśmiertelności. Co by się stało, gdyby w czasach, w których żyła Mary Shelley, ktoś na poważnie się tym zajął? Gdyby w dodatku uzyskał jeszcze nieograniczone wsparcie możnych tego świata? Jakie mogłyby być tego rezultaty?
Czy możecie uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć nam coś, co może zaskoczyć czytelników? Z życiorysu albo ciekawostkę zachęcającą do lektury waszej powieści?
Witold: Nie powinniśmy chyba zbyt wiele zdradzać, powiem zatem tylko, że nasz bohater, żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku, w epoce wielkich przemian naukowych, obyczajowych, rewolucji i licznych wojen, już w dzieciństwie i wczesnej młodości doświadczy okrutnych i przerażających przeżyć: zaraza, śmierć najbliższych, tragiczna miłość, które uformują jego osobowość i skłonią go do rzucenia wyzwania śmierci. Powieść napisana jest w stylu „gotyckim”, zawiera sporo posępnej grozy, ale też szczyptę czarnego humoru, czytelnicy znajdą w niej także aferę kryminalną, romans, okultyzm, spirytyzm i inne niesamowitości…
Sławek: Z ciekawostek możemy zdradzić to, że akcja powieści będzie się toczyć w mniej lub bardziej znanych rzeczywistych miejscach, co da czytelnikom dodatkowe poczucie realizmu. Wykorzystywać będzie także miejscowe legendy, historię i opowieści. Na przykład w przypadku miejscowości, w okolicy której urodził się główny bohater, nawiązaliśmy do przypuszczeń, że jedną z inspiracji Mary Shelley było miasteczko Frankenstein, czyli znajdujące się obecnie na terenie Polski Ząbkowice Śląskie, i tamtejsza bardzo głośna „afera grabarzy” z 1606 roku.
Zaczynacie akcję crowdfundingową. Czy możecie przybliżyć szczegóły? Co planujecie?
Sławek: Akcja rozpocznie się 10 maja, równo w południe. Każdy wspierający otrzyma jedną z wybranych przez siebie wersji książki. Planujemy dwie podstawowe edycje: w twardej oprawie z obwolutą („bibliofilska”) oraz w miękkiej oprawie ze skrzydełkami („ekonomiczna”). Każdemu, kto wesprze nasz projekt, odpowiednio podziękujemy. W wypadku edycji „standardowych” będą to autografy w każdym egzemplarzu. W przypadku zakupu którejś z wersji „specjalnych” na końcu książki zamieścimy podziękowania, gdzie wymienimy wszystkich wspierających, którzy podczas kampanii zakupili egzemplarz z tych właśnie edycji. To okazja, by znaleźć swoje nazwisko w książce! Natomiast ci, którzy zdecydują się na wersje numerowane, otrzymają książki ze specjalną stroną, na której znajdą się ręcznie przez nas wpisane: numer egzemplarza (decyduje kolejność zamawiania), imię i nazwisko (bądź pseudonim) wspierającego oraz autografy. To będzie jedyne takie wydanie, które już nigdy się w takiej formie nie ukaże. A gdy uda się przekroczyć założony „podstawowy próg” finansowy i osiągnąć kolejne – pojawią się dodatkowe nagrody, które otrzymają wszyscy, bez względu na wybraną wersję i wpłaconą na nią kwotę.
Zwiastun:
Czy macie swoje ulubione pozycje z początków fantastyki i science fiction? Autorów, motywy, bohaterów?
Witold: Podczas owej „gotyckiej” nocy w willi Diodati narodził się jeszcze jeden podgatunek fantastyki, mianowicie powieść wampiryczna. Medyk lorda Byrona, Polidori, napisał nowelę „Wampir”, która stała się później inspiracją dla Brama Stokera do stworzenia „Draculi”. Z wczesnych dzieł tego typu mogę jeszcze wymienić „Mnicha” Lewisa i „Diable eliksiry” E. T. A. Hoffmanna – niewątpliwie coś z nastroju tych wczesnych powieści grozy przeniknęło do naszej wersji.
Sławek: Oczywiście, choć jest ich zbyt wiele, by je tu wymieniać. A ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jedną z najważniejszych dla mnie powieści fantastycznonaukowych jest klasyczna już, choć znacznie młodsza niż powieść Mary Shelley, „Diuna” Franka Herberta. Na samym szczycie znajduje się u mnie jednak właśnie „Frankenstein”, który jest tak naprawdę pierwszą prawdziwą powieścią science fiction.
Widać, że przywiązujecie wagę do samego wydania. Kto będzie ilustratorem książki?
Sławek: To prawda, przywiązujemy dużą wagę do wyglądu i jakości samego wydania. Chcemy, by zarówno pod kątem merytorycznym (np. redakcja, korekty) oraz technicznym (np. layout, skład, druk) książki stały na najwyższym poziomie. Okładkę oraz wszystkie rysunki i ozdobniki wykonał Mariusz Migałka, świetny grafik z Lublina, który tworzy okładki płyt, wzory na koszulki, ilustracje do książek, i ma na koncie m.in. współpracę z pismem „Magia i Miecz” i wydawnictwem Stinger Press.
Najlepszy film z motywem Frankensteina to… i dlaczego?
Witold: Dla mnie oczywiście dzieło Jamesa Whale’a z 1931 roku, bo jakkolwiek film jest bardzo niewierny wobec powieści, hollywoodzkim twórcom udało się stworzyć sugestywną i spójną, przeraźliwą wizję, która pozostawia silne wrażenie i potrafi straszyć do dziś. Doskonale bawiłem się natomiast na „Młodym Frankensteinie” (1974), bo choć jest parodią, stanowi zarazem swoisty hołd dla klasyki gatunku.
Sławek: Podobnie jak u Witolda – oczywiście pierwszy film Universalu, a także parodia w reżyserii Mela Brooksa. Prawdopodobnie dlatego, że to pierwsze filmy, które widziałem. Nie przepadam natomiast za wersją Kennetha Branagha z 1994 roku.
Czym jest dla współczesnej popkultury powieść Mary Shelley?
Witold: Przede wszystkim fundamentem gatunku horrorowego science fiction, opowiada bowiem o szalonym naukowcu, który postanowił przełamać odwieczne prawa natury i jego dzieło zwróciło się przeciw niemu. Czerpały z tego motywu potem niezliczone, które zbyt długo byłoby wymieniać, powieści, nowele, filmy, seriale. Bez tego utworu trudno sobie wyobrazić całą potężną gałąź fantastyki, co oznacza, że Mary Shelley stworzyła dzieło prekursorskie i przełomowe, do którego później nawiązywali liczni twórcy, mając świadomość jak ważna jest to powieść, skoro wyznaczyła styl i wzorzec podobnych fabuł.
Sławek: Dla mnie to przede wszystkim właśnie pierwsza powieść fantastycznonaukowa. Niesamowite jak ważny okazał się pewien burzliwy wieczór w willi Diodati nad Jeziorem Genewskim. Powstały wtedy dwa ważne odłamy podgatunki literatury: science fiction (dzięki Mary Shelley) i horror wampiryczny (dzięki Johnowi Polidoriemu).
Na ile tomów ma być podzielona „Prawdziwa historia Frankensteina”?
Sławek: Planowane są co najmniej dwa tomy, jednak bardziej prawdopodobne, że to będzie trylogia. Będzie to zależało od powodzenia pierwszego tomu i przeprowadzanej zbiórki.
Czy tytuł książki „Nowożytny Prometeusz” ma coś wspólnego z pragnieniem zdobycia wiedzy bogów o nieśmiertelności?
Witold: Tak, oczywiście, aluzja mitologiczna jest dosyć czytelna, warto jednak zaznaczyć, że podobny podtytuł (pomijany w większości polskich wydań) ma również powieść Mary Shelley, do której wprost się odwołujemy, toteż nie pojawił się on przypadkowo. Sama autorka nawiązała w nim, jak się uważa, do poetyckiego dramatu „Prometeusz wyzwolony”, napisanego przez jej ukochanego męża.
Tajemne organizacje, okultyzm i spirytyzm zawsze przyciągają uwagę czytelników. Ile w waszej książce będzie fikcji, a ile autentycznych wydarzeń?
Witold: Wszystko rozgrywa się na tle burzliwej epoki i prawdziwych historycznych wydarzeń. Staraliśmy się oddać możliwie wiernie charakter owych czasów, gdy rozczarowanie Rewolucją Francuską wywołało kryzys oświeceniowego myślenia i spowodowało zwrot w stronę romantyzmu, irracjonalizmu i mistycyzmu… trochę jak obecnie, na przełomie XX i XXI wieku, gdy zamiast latać na Marsa, wracamy do czasów barbarzyńskich najazdów i wojen. Kto mógł przewidzieć taki zwrot w historii? Myślę, że wszyscy jesteśmy nim mocno zaskoczeni, a zwłaszcza fantaści, bo na ich oczach realizuje się najczarniejsza dystopia, która powoduje zachwianie wiary w ludzki rozum. Nasz bohater jest postacią fikcyjną, spotyka jednak wiele autentycznych osobistości swoich czasów: uczonych, artystów, wojowników… Mamy nadzieję, że dzisiejsi czytelnicy znajdą w tej powieści nie tylko wiele ciekawostek historycznych, ale także coś bliskiego ich przeżyciom i dylematom moralnym, jak na przykład, czy warto dokonywać postępu naukowego kosztem cudzych istnień i ludzkiego szczęścia? To wiecznie aktualny problem, nieobcy także dziś wielu ludziom.
Dziękujemy za wywiad! Życzymy powodzenia akcji i zachęcamy wszystkich miłośników fantastyki do wsparcia zbiorki!
Strona książki na FB:
https://www.facebook.com/PrawdziwaHistoriaFrankensteina
Wesprzeć akcję możecie pod adresem: