Nagrodę za ilość urwanych wątków zdobywa… Ikar!
Pewnego dnia rodzi się dziecko. Co w tym dziwnego? Otóż z niewiadomych przyczyn dziecko zaczyna unosić się w powietrzu. Nadaje się mu imię Ikar. Dwadzieścia lat później prowadzone są badania nad tym fenomenem w specjalnie stworzonym instytucie. Ikar żyje dosłownie niczym ptak w klatce, co alegorycznie podkreślone jest przedstawieniem klatki z dwoma papużkami. W tle pojawia się tajemnicze serum, esperzy, organizacja terrorystyczna o nazwie „Szklane Pantofelki”.
Za scenariusz Ikara odpowiada sam Jean Giraud, znany szerzej jako Moebius, a za rysunek Jiro Taniguchi o którym mówiłem przy recenzji Ratownika. Moebius to twórca legendarny, bardzo zasłużony dla komiksu frankofońskiego. Stworzył wiele niezapomnianych komiksów, a także prac koncepcyjnych do filmów, takich jak Obcy, Piąty element, czy Otchłań. Lista jego nagród i wyróżnień jest zbyt długa, aby ją wymieniać. Z kolei nazwisko Jiro Taniguchi jest owiane podobną estymą, ale w Japonii. Taniguchi znany jest przede wszystkim z jednotomowych mang, takich jak Ratownik, Wędrowiec z Turni, Odległa dzielnica, czy Podniebny jastrząb.
Historia robi wrażenie zbyt okrojonej, aby nie powiedzieć pustej. Ten niespełna 300-stronicowy komiks dałoby się bez problemu rozciągnąć nawet na dziesięć tomów i to z korzyścią dla fabuły. Jedne wątki, jak motyw matki, są urwane bez wyjaśnienia, inne, jak wątek homoseksualny, został wprowadzony bez jakiegokolwiek powodu i podobnie znika, a jeszcze inne, jak brak dystrofii mięśni powodowanej lewitacją, są skandalicznie niewykorzystane. Są tu sceny w których zwyczajnie brakuje logiki. Jaki jest sens wysyłania sporej liczby ciężko opancerzonych i groźnie wyglądających wojaków w celu pochwycenia jednej osoby, która nie powinna wydostać się poza budynek? Całość sprawia wrażenie zarysu luźno rzuconego pomysłu, który sam w sobie miał spory potencjał. Urwane lub niedopowiedziane wątki mogą co prawda trafić do fanów i być nieskończonym źródłem teorii. Jednak w tym przypadku tak nie było. Pozostałem z masą pytań, na które nawet nie zamierzałem szukać odpowiedzi.
Postacie wydają się być sztampowe albo dobrane na zasadzie przeciwieństw. Mamy osobę spolegliwą zmieniającą się w buntownika. Mamy zatroskanego naukowca i szalonego naukowca, empatyczną kobietę i autorytarną kobietę. Posiadamy skąpe informacje co do większości postaci. Pani generał nigdy nie widzimy w mundurze. Robi bardziej wrażenie wysoko postawionego polityka. Rola Tanaki w tym wszystkim pozostaje nieznana. Najgorsze jest to, że zupełnie nie obchodzi mnie los głównego bohatera. Skoro mowa o Ikarze wygląda on i zachowuje się jak góra 15-latek niepotrafiący poradzić sobie z własnymi emocjami. Na tym tle nijakości jakoś wypada tylko Kimura. Szalony naukowiec chcący przeprowadzić na Ikarze operację mózgu mającą odebrać mu wolną wolę.
Za rysunek odpowiada Jiro Taniguchi. Jak zawsze można się po nim spodziewać wysokiego poziomu. Ludzie są powierzchowni z charakteru, ale ładnie narysowani, choć nie widać po nich upływu lat. Jeszcze bardziej szczegółowe są tła. Wyjątek stanowi miasto widziane z helikoptera, które jest przedstawiane tym gorzej, im dalej jest na planie. Wiele rysunków zawarto na całej stronie albo nawet na dwóch. Warstwa graficzna zasługuje na najwyższą ocenę.
Wydanie Hanami, porównując nawet z najnowszymi tytułami, prezentuje się dalece ponadprzeciętnie, a to był 2008 rok. Komiks wydrukowano na papierze offsetowym. Twarda okładka jest niebieska. Przód, poza logiem wydawnictwa, tytułem i autorami, zawiera jeszcze wizerunek Ikara, który właściwie nie wiadomo co ma oznaczać. Tył jest standardowy. Mamy tam adres internetowy wydawcy, słówko o autorach, skrót fabuły, informację o nominacji do Harvey Awards oraz patronów medialnych z których część dawno nie istnieje. Grzbiet wygląda podobnie jak przód z tym, że zamiast wizerunku Ikara mamy dumny czerwony znaczek „Edycja Limitowana”. Biorąc po uwagę, że cena okładkowa wynosi 79 zł, a ja 10 lat po premierze kupiłem go za jedyne 20 zł raczej to nie pomogło.
Komiks przeznaczono dla osób powyżej 18. roku życia Jednakże jest to powodowane tylko dwoma scenami, gdzie jedna przedstawia stosunek homoseksualny między kobietami, a druga podglądanie kobiety pod prysznicem. Fabularnie komiks jest miałki. Ikar przypomina gustownie oprawiony i kunsztownie wyszlifowany polny kamień. Koniec końców musi to podnieść ostateczną ocenę. Polecam go raczej tym, którzy potraktują go jako ciekawostkę wynikłą ze współpracy japońsko-frankofońskiej, niż tym którzy chcą cieszyć się fabułą.
Plusy:
+ grafika,
+ wydanie,
+ znani autorzy.
Minusy:
– fabuła,
– postacie,
– zmarnowany potencjał,
– dziury fabularne,
– sztampa,
– urwane wątki.
Ocena: 6/10.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: