Kiedyś to było… Każde pokolenie czy generacja ma łączniki, symbole, elementy popkultury, które szybko i sprawnie pozwalają nie tylko się rozpoznać, ale i wrócić do „dawnych, dobrych czasów”, które oczywiście nigdy nie istniały i nie będą istnieć. Oprócz… naszej pamięci.
Sentyment do czasów swojej młodości jest potężną bronią, zarówno polityczną jak i marketingową. Te same przeżycia, filmy, seriale, komiksy, gry, sposoby spędzania wolnego czasu, gwiazdy, gadżety i artefakty – to wszystko buduje naszą świadomość. Jeśli doczytaliście ten fragment, to już wiecie, że znowu zanurzyliśmy się w świat doskonale nam i zapewne wam, znany. W świat bajek animowanych, tym razem z początku lat 90. i emitowanych na Polonii 1 i RTL 7 – chociaż nie tylko tam.
Tytuły można wymieniać i wymieniać! Gigi, Yattaman, W królestwie Kalendarza, Hela, Bia, Sally, Zorro, Tygrysia Maska, Rodzina Trappów, Daimos, Tsubasa, Tajemnicze Złote Miasta. Podczas dyskusji okazało się, że wielu z nas pamięta jeszcze czasy przed Polonią 1 i pierwszym kontaktem z anime nie był Tsubasa czy Gigi, ale np. Pszczółka Maja, Muminki czy Ulisses. Nie mogło również zabraknąć klasycznych polskich seriali animowanych, chociaż na nasze pokolenie nie oddziaływały tak jak na pokolenie naszych rodziców czy dziadków. Podobnie w drugą stronę – Dragonballe czy Pokemony śledziliśmy, ale już bez tej werwy ;] Reguł prostych i jasnych tutaj nie może być i nie było, bo jednak Czarodziejkę z Księżyca oglądaliśmy. Nie mówiąc o bajkach z Hanny Barbery czy innych z dawnego Cartoon Network, Polsatu i TVN-u.
Nowsze bajki, mimo uproszczonej kreski, miały swój urok, np. Strażnicy Czasu, Dexter, Motomyszy z Marsa, Pinky i Mózg czy niezapomniany (nie tak nowy) Inspektor Gadżet. Nasze spotkanie oprócz podróży sentymentalnej było okazją do przypomnienia sobie easter eggów, wartości i powiązań popkulturowych, co w kontekście nowej odsłony He-mana było równie cenne jak podróż do krainy staroci z lat 70. i 80. podanych w wersji z włoskim dubbingiem! Odpowiadając na pytanie, które powinno się pojawić – czy te bajki nadal są warte uwagi, gdy ściągniemy z nich warstwę melancholii? W znakomitej większości – tak. I to także stanowi o ich sile. A na najbliższym spotkaniu porozmawiamy o superbohaterach, ich decyzjach i błędach. Zapraszamy!
Opinia Tomka „Kruszona” (TS):
„Nostalgia to potężna broń konsumpcji i branża sprzedaży! Ostatnie lata zdominowała nostalgia za latami 80., kiedy dorastało pokolenie Y. Na 130. spotkaniu KMF-u wspominaliśmy bajki, które leciały w latach „wolnej amerykanki”, jaka zapanowała po transformacji ustrojowej w Polsce.
Spotkanie było dynamiczne. Wymienialiśmy dużą liczbę bajek z tamtych lat. Nie zabrakło poruszenia kwestii cenzury w latach 90. Dzisiaj ta cenzura w dobie Internetu raczej by się nie sprawdziła (ale czy na pewno?). W rozmowie o nostalgii pojawiła się Lady Gaga oraz Miley Cyrus (jakim sposobem przeskoczyliśmy do gwiazd popu – sam nie wiem?). Osobiście brakuje mi tej epoki telewizji kablowej. Epoki, która mnie ukształtowała – nie było wtedy Internetu, komputery były rarytasem, a jedynym dostępem do świata była telewizja (kablówka lub satelita, często piracka).
To była ciekawa ucieczka od otaczającego nas świata i skok do epoki, gdzie wszystko było prostsze, lepsze i mające w sobie czar, którego dzisiaj w bardzo poważnym świecie brakuje – czar dziecięcej radości i powiew młodości”.