Groza zazwyczaj kojarzy się z nawiedzonymi domami, żywymi umarłymi, pradawnym złem, opętaniami, zjawami, demonami i bestiami z piekła rodem. Po wiekach klasycznego straszenia boimy się także kosmitów z innych światów, którzy chcą nas podbić lub wyeliminować jako gatunek, sprzętów codziennego użytku czy zabawek, które mogą nabyć świadomość (z reguły niszczenia). W dobie promowania wszystkiego co najpiękniejsze i najładniejsze boimy się zabójczych wirusów, kataklizmów i zapowiadanych szumnie różnych końców świata.
Azjatyckie kino jest specyficzne. Z jednej strony, jak każda sztuka, jest emanacją społecznych potrzeb i lęków; z drugiej zaś epatuje motywami i tematami tabu, które z rzadka pojawiają się w zachodniej kulturze. Jest to arcyciekawe zjawisko – konserwatyzm i pruderia zderzają się z łamaniem wszelkich tabu. Można powiedzieć, że jest to sposób na odreagowanie. Niektórzy z nas kojarzą film Krąg (Ring), który przybliżył azjatyckie kino. Pokazał, że sztuka straszenia nadal jest rozwojowa i liczy się przede wszystkim klimat a nie hektolitry krwi czy efekty specjalne, chociaż znalazły się filmy różnych klas, gdzie ostre cięcia odgrywały ważną rolę.
Nasz gość, Artur „Hatto Danmari”, ukazał nam 30 października 2021 r. świat horrorów w prelekcji online. Hatto przygotował specjalny alfabet z dziełami i mogliśmy wybierać, czym zostaniemy nastraszeni. A było w czym wybierać! U jak ufo, J jak Japonia i podstawowe skojarzenia z nią związane, T jak telefon czy V jak wideo. Do kompletu mieliśmy wirusa Ebolę i tortury…
W kontekście grozy i całej popkultury warto wspomnieć o przepływach inspiracji między kulturami i społeczeństwami. Azjatyckie filmy często są zmieniane i wypuszczane na rynek zachodni, niestety, zazwyczaj cierpi na tym klimat. Wiadomo, niektóre nawiązania do miejskich legend rodem z Japonii, mogą być nieciekawe czy niezrozumiałe dla nas i odwrotnie. „Rimejkowanie” jest wygodną formą zarabiania w popkulturze (i stosunkowo tanią), tak jak prequele czy sequele. Jeśli macie ochotę spróbować specyficznych azjatyckich horrorów zerknijcie na następujące tytuły: Save the Green Planet, Ebola Syndrome, Ebola Zombies, Izo, Dead Sushi, Robot Geisha, Phone, Chakushin Ari, Infection, Sleep Curse, Splatter: Naked Blood, Tomie, Visitor Q.
Podsumowując, azjatyckie horrory epatują podobnymi motywami jak kino zachodnie z dużą dawką legend i nawiązań do kultury japońskiej z często dwuznacznym poczuciem humoru (czarny humor nie opisuje dobrze zjawiska), nastrojem powodującym gęsią skórkę oraz psychologizowaniem i poruszaniem tematów z życia, jak i zabronionych (np. różnych perwersji).
Nasz spec od bardzo złych filmów, Kudłaty, będzie mieć nowy materiał do analizy! Duża część wspomnianych horrorów to dzieła klasy B, C, Superpremium i poza skalą! Pokręcone postacie, słabe efekty specjalne i dziwne klimaty, to wszystko przemawia na korzyść azjatyckiej grozy!


Opinia Tomka (TS):
„Nie lubię horrorów. Nie oglądam i nie czytam – oprócz H.P. Lovercrafta. Horrory mnie przerażają, jednak październik to miesiąc grozy i horroru – mieliśmy podcast Stacji Sagitta na ten temat a kulminacją miesiąca grozy w klubie była prelekcja Artura „Hatto Danmari” na temat azjatyckiego horroru.
Z tego co poznałem kulturę japońską, mogłem się spodziewać wielu rzeczy i tak było. Nie przestaje mnie zaskakiwać kreatywność i wyobraźnia twórców filmów różnych klas!
Wśród horrorów wymienionych na spotkaniu pojawiły się filmy klas wszelakich – zawarte w dziełach pomysły przerosły chyba wszelkie oczekiwania. Nie zabrakło klasycznych horrorów, które z humorem mają mało wspólnego, a są straszne i kultowe. Artur zapewnił nam dużą dawkę strachu!
Spotkanie trwało prawie trzy godziny i poznaliśmy trochę kina oraz kultury japońskiej. Wydaje mi się, że musimy rozbudować nasz grafik o spotkanie o monstrach w kulturze japońskiej. Spotkanie było kameralne i miało swój klimat – tyle mogę powiedzieć”.