Dziś zajmiemy się komiksem, który w pewnych kręgach jest otoczony kultem. Perramusem.
„Perramus. W płaszczu zapomnienia” to dzieło rysunkowe Alberto Brecci wg scenariusza Juana Sasturaina. Breccia urodził się w Montevideo, ale dorastał w Buenos Aires. Zaczynał jako rzeźbiarz, ale szybko zasłynął jako twórca komiksowy i jeden z czołowych przedstawicieli „złotego wieku” argentyńskiego komiksu. W latach 70. zdobył popularność w Europie zgarniając przy okazji wiele nagród. Sasturain z kolei do 1976 roku pracował jako nauczyciel. Publikował powieści, zbiory opowiadań, wiersze oraz scenariusze do komiksów „Perramus”.
Perramus jest wielki. Wydanie od Non Stop Comics to jeden z największych gabarytów w mojej kolekcji, liczy prawie 500 stron offsetowego papieru i swoje waży. Na przedniej okładce pomarańczowa góra sąsiaduje z kremowym wizerunkiem tajnej policji stylizowanej na śmierć na ciemnozielonym tle. Ponoć, użyta farba świeci się w ultrafiolecie, ale tego nie miałem jak sprawdzić. Tył jest ciemnozielony z pomarańczowymi i kremowymi napisami. Podobnie prezentuje się grzbiet.
Główny bohater budzi się pewnego dnia nie pamiętając kim jest. Od marki ubrania, które miał na sobie przyjmuje imię Perramus, po czym bierze udział w wydarzeniach zmieniających historię kraju. Fabuła dzieli się na cztery księgi: W płaszczu zapomnienia, Dusza miasta, Wyspa guana oraz Ząb za ząb. Każda z nich ma swoją charakterystykę. W pierwszej główny bohater usiłuje na nowo zbudować swoją tożsamość i wprowadza czytelnika w świat. W drugiej poznaje najciekawsze persony miasta. W trzeciej lokalny dyktator usiłuje rozwinąć gospodarkę państwa w oparciu o ptasie odchody. A w czwartej podróżuj po świecie w celu odnalezienia zębów Carlosa Gardela. Wszystkie księgi dzielą się na ośmiostronicowe rozdziały. Początek każdej księgi zaczyna się streszczeniem. Na końcu tomu znajdują się dodatkowe informacje, posłowie, biografie autorów czy słowniczek.
Jeśli chodzi o stronę graficzną muszę powiedzieć, że mam problem. Czarno-białe grafiki są niezwykle złożone. Można tam zauważyć malowanie farbami plakatowymi, drapanie, różnego rodzaju kolaże, a efekt tych wszystkich działań jest zwyczajnie brzydki. Zaburzone zostały proporcje i perspektywa. Breccia operuje groteską i uproszczeniami co widać zwłaszcza na przykładzie ukazania bezpieki jako śmierci. Całość odstraszy wielu czytelników, bo jest zwyczajnie męcząca. Wielokrotnie musiałem sobie robić przerwy, ponieważ nie byłem w stanie przeczytać całości za jednym posiedzeniem.
Szczególnej uwagi warta jest też narracja. Wiele z dialogów trudno określić inaczej niż genialne. Są pełne groteskowego humoru i często dają do myślenia. Tak jest w rozdziale „Lalka”, gdzie tytułowa postać wydaje się mieć własną wolę. Podobnie jest z konkursem na symbol narodu. Albo wyborem między Dżumą a Cholerą, gdzie padają pamiętne teksty o „kontynuacji tyranii i starego dobrego zamordyzmu” i tym, że „przejście od Dżumy do Cholery nie oznacza zmiany, tylko innowację”.
Autorzy pochodzą z Argentyny, ale komiks z założenia był tworzony na rynek europejski. Mimo to jest przesycony nawiązaniami do historii i kultury Ameryki Południowej. Dla osoby nie znającej kontekstu i tła historycznego będzie to przypominać oglądanie filmów Barei przez Amerykanina. Pomimo tego „Perramus” zawiera groteskowo zabawne sceny, teksty i postacie. Często coś wydaje się zabawne, choć nie wiemy dlaczego. W niektórych kręgach Perramus otoczony jest niemałym kultem i otoczką genialnego komiksu dla ambitnych.
„Perramusa” polecam szukającym czegoś wyróżniającego się na tle innych komiksów. Lubiących dziwny i groteskowy humor. Zainteresowanych historią i kulturą Ameryki Południowej, którzy są w stanie przymknąć oko na brzydotę rysunków. Zdecydowanie nie jest to tytuł dla każdego, a już na pewno nie dla początkującego.
Plusy:
+ oryginalność,
+ humor,
+ dialogi,
+ świat.
Minusy:
– ciężko zrozumieć konteksty,
– brzydkie grafiki.
Ocena: 7/10 (dwa punkty odjęte za grafikę).
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: