Czas płynie jak strzała, czyli Sagitta :] Oswoiliśmy się już z Discordem rozmawiając o inwazjach obcych w fantastyce. Inwazje i tzw. pierwszy kontakt z innymi cywilizacjami to klasyczne motywy science fiction. Zwykle nie kończą się pozytywnie dla mieszkańców Ziemi, a z rzadka nasi goście są przedstawiani jako dobroduszne istoty, które wpadają, żeby nas czegoś nauczyć czy pomóc w osiągnięciu „oświecenia”.
Zazwyczaj jest krwisto i okrutnie. Albo nas wybijają jako ludzkość i zostawiają planetę w spokoju (z różnymi zasobami), albo niszczą hurtowo i gatunek, i całą Ziemię. Bywają także kuriozalne przypadki -> Autostopem przez Galaktykę czy międzygalaktyczny show muzyczny w Ricku i Mortym, ewentualnie obcy wpadają aby nas… zjeść (cykl Johna Ringo z Posleenami). Większość z nas pamięta również humorystyczne przygody Louisa de Funesa w Kapuśniaczku czy filmie Żandarm i kosmici.
Na spotkaniu zastanawialiśmy się, co mogłoby przyciągnąć kosmitów. Surowce, woda, darmowa siła robocza, oceany, zieleń, paliwa? A może jesteśmy świadkami cichej inwazji od lat czy tysiącleci? Pojawiła się także hipoteza rezerwatu lub „wielkiego zoo” – wspaniałego eksperymentu genetycznego. Od tytułów gier, filmów, seriali, książek płynnie przeszliśmy do paleoastronautyki, etnogenezy i antropologii. Klimat naszego spotkania najlepiej odda relacja Kudłatego:
Opinia Tomka (TT):
„Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Raczej nie. Czy mamy dowody na istnienie życia pozaziemskiego? Może nie złapaliśmy „za rękę” dowodu na to w postaci zielonego ludzika, ale wiele wskazuje na to, że życie na naszej planecie nie jest tylko unikalnym zjawiskiem w skali kosmosu. Czy przy takim założeniu możemy spodziewać się kontaktu z inną cywilizacją? Zdecydowanie tak, prędzej czy później. Jak by miał wyglądać taki kontakt? Czy miałby formę pokojowych dalekosąsiedzkich odwiedzin, czy raczej inwazji? Nad tym się zastanawialiśmy podczas ostatniego spotkania.
Dawno, dawno temu, za galaktykami, za gwiezdnymi konstelacjami, za mgławicami, za pasem planetoid, gdzieś na obrzeżach wszechświata, był sobie jeden niepozorny układ ciał niebieskich.
W nim, wokół gwiazdy centralnej, na swojej maleńkiej orbicie, krążyła jeszcze mniejsza planeta skalista. Była to Ziemia. Spośród milionów gatunków tam żyjących, jeden wyróżniał się ponad miarę. W toku ewolucji wykształcił przewagi nad innymi. Chwytne kończyny, wyprostowana postawa i szereg innych czynników, dzięki którym stał się niekwestionowanym władcą tej planety. Najważniejsza jednak była inteligencja, która pozwoliła mu kształtować otoczenie tak, aby odpowiadało jego potrzebom. Największą jego zaletą było rozwiązywanie problemów, które sam stworzył…
Według wielu teorii nasze wysyłanie w kosmos różnej maści sygnałów, może być właśnie zaproszeniem do inwazji. Mówimy w ten sposób „Halo! To tutaj jesteśmy! Zapraszamy!”. Sami stworzymy sobie wspomniany problem. I przy założeniu, że tacy przybysze potrafią przylecieć z bardzo daleka, już powinien być niepokojący, ponieważ będą dysponować technologią bardziej rozwiniętą niż nasza.
Prześledziliśmy dziesiątki tytułów, które oferowały nam takie katastroficzne wizje. Mówiliśmy o osadzonych w naszej rzeczywistości, ale oferujących alternatywne historie produkcjach, gdzie ludzkość musi się zjednoczyć, żeby odeprzeć najeźdźców („Dzień niepodległości”, „Dzień Tryfidów”, „Warta na Renie”, „Outlander”). Nie zabrakło też oderwanych od naszych ziemskich realiów wątków („Battlestar Galactica”, „Gwiezdne Wojny”).
Inwazje z kosmosu są tematem, który na dobre zakorzenił się w popkulturze. W filmie, grach, książkach i komiksach znajdziemy niezliczone tytuły.
Z jakiego powodu tacy najeźdźcy mieliby najechać Ziemię, czy jakąkolwiek inną planetę? Jak się okazuje, ilu twórców, tyle koncepcji. A są ich setki! Nie tylko chęć podporządkowania sobie planety i jej mieszkańców wchodzi w grę. Ziemia mogłaby stać się również kopalnią, z której można zabrać wszystko i odlecieć w siną dal. Gatunek ludzki mógłby nawet stać się przysmakiem dla takich obcych („Sliders”, „Blob”). Bardzo przygnębiająca jest wizja „piątej kolumny” zainstalowanej przez obcą cywilizację. Zgodnie z taką koncepcją wśród nas ukryci są kosmiczni agenci. Infiltrują nasze społeczeństwo, wchodząc w rolę rządzących, a kiedy przyjdzie odpowiedni moment, przejmą władzę („Iron Sky 2”, „Czynnik Psi”, „Oni żyją”, „Trzecia planeta od słońca”).
Możemy też jako gatunek stać się nosicielami międzygwiezdnych pasożytów. Wtedy nasz los po zainfekowaniu mógłby być nie do pozazdroszczenia („Obcy”). Moglibyśmy zostać również narzędziem i środkiem transportu, nad którym całkowitą kontrolę przejmuje obcy („Mroczne niebo”). Jest też nieco bardziej optymistyczna wizja, w której między nosicielem i „gościem” występuje symbioza („Gwiezdne Wrota”).
Ziemia może też być wielkim kosmicznym safari, na które przylatują miłośnicy polowań („Predator”), bądź eksperymentem na kształt terrarium („Prometeusz”). Czym jednak by był wielki kosmos bez reality show? Nie możemy wykluczyć, że wszystkie gatunki zostały sprowadzone na Ziemię po to, żeby ktoś mógł to podglądać dla rozrywki („South Park”).
Oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, jak będzie wyglądać takie spotkanie. Może stać się coś, co będzie całkowicie wykraczać poza naszą wyobraźnię. Wedle założeń teorii panspermii życie na Ziemię przybyło z gwiazd. Jeśli to okaże się prawdą, to może sami powinniśmy się uważać za najeźdźców?”