Stanisława Lema nikomu nad Wisłą chyba nie trzeba przedstawiać. Jest to też jeden z najbardziej znanych polskich pisarzy na świecie. Co za tym idzie, powstanie komiksów opartych na jego twórczości było tylko kwestią czasu. Tak w Polsce, jak i na świecie.
Dziś przyjrzymy się opowieści graficznej „Podróż siódma” w wykonaniu Jona J. Mutha. Opowiadanie to pochodzi ze zbioru „Dzienniki Gwiazdowe” i opowiada o najdziwniejszej przygodzie Ijona Tichego. Nasz bohater lecąc swoim statkiem, na skutek awarii steru, wpada w wiry grawitacyjno-czasowe przez co spotyka samego siebie w wersji młodszej lub starszej. Chcąc naprawić uszkodzenie usiłuje zmusić inną wersję siebie do pomocy. Nie mogąc tego dokonać popada w coraz większy absurd.
Okładka jest twarda. Akwarelowy malunek pokazuje nam jakiego stylu możemy się spodziewać w środku. Kreska jest dość uproszczona i umowna. Sam statek wydaje się być strasznie ciasny nawet dla jednej osoby, a co dopiero dla tak wielu.
Polski wydawca, czyli Wydawnictwo Literackie miało niecodzienną możliwość. Zamiast tłumaczyć z angielskiego można było sięgnąć po oryginalny tekst. Prezentuje się on nadzwyczaj dobrze poza jedną chmurką gdzie z nieznanych mi przyczyn napisano tekst z małych liter nie zważając na kropki.
„Podróż siódma” to fajna rozrywka, ale tylko na raz. Liczy jedynie siedemdziesiąt kilka stron, więc spokojnie da się ją łyknąć w jeden wieczór. Poleciłbym ją tym, którzy nie mieli dotychczas kontaktu z twórczością Lema, albo się do niej zrazili w szkole. Reszta się po tym prześlizgnie.
Plusy:
+ historia,
+ humor,
+ kreska.
Minusy:
– długość.
Ocena: 7/10.
Recenzja Mario na kanale Komiksem po łapach: