Maus to komiks szczególny. Pierwszy, który pokazał szerszym masom, że rysunek może opowiadać o kwestiach poważnych. Chociaż wcale nie pierwszy, który tego próbował. Nie zmienia to faktu, że był jednym z pierwszym komiksów przełamującym regulacje prawne w USA dotyczące tego, co może się ukazać w popkulturze. Dzięki temu stał się tytułem, który osiągnął taką sławę i opuścił niszę. Mamy tu podobny trend do sekiga w Japonii. Dorastający ludzie nie chcieli rezygnować z komiksów, ale wymagali treści przeznaczonych dla dorosłych.
Historia dzieje się w dwóch, a przez moment nawet trzech, liniach czasowych. W jednej widzimy współczesne stosunki autora Arta Spiegelmana z ojcem i rodziną. Druga zaczyna się w Polsce międzywojennej i jest relacją z losów jego ojca Waldka Spiegelmana. Lata międzywojenne nie można odczytać jako złe w życiu Waldka. Zarabiał wystarczająco, aby się utrzymać na przyzwoitym poziomie. Nie opisuje przypadków antysemityzmu, których mógł doświadczyć od Polaków. Na polecenie ojca miga się od wojska.
Z początku wiedzie dość spokojne życie u boku rodziny. Stopniowe zmiany widać od roku 1938 i jego wyjazdu do Czechosłowacji. Po napaści na Polskę większość usiłuje sobie racjonalizować sytuację, w jakiej się znaleźli. Widzimy stopniowy rozpad więzi społecznych. Wieści o Holokauscie są ignorowane. Narasta chęć przetrwania za wszelką cenę. W tym – przyłączenia się do wroga i aktywnemu działaniu przeciw swoim. Na koniec każdy dbał tylko i wyłącznie o siebie.
W wątku współczesnym Art opisuje zbieranie materiałów w postaci nagrań i relacji z życia ojca oraz to jak bardzo przerósł go sukces pierwszej części Maus. Pokazuje to na kilka sposobów. W jednym z kadrów umieścił samego siebie na stosie trupów. Podczas wywiadu kurczy się stając się dzieckiem niepotrafiącym poradzić sobie z emocjami. Robi wrażenie osoby straumatyzowanej przez przeżycia ojca.
Już na samym początku w scenie dzieciństwa daje nam do zrozumienia, że nie będzie to prosta i łatwa historia. Następnie przenosimy się do lat 80. XX wieku, gdzie mamy okazję lepiej poznać główne postaci, a zwłaszcza Arta i Waldka. Z czasem okazuje się, że ich relacja jest równie skomplikowana jak osobowość Waldka. Skomplikowany to chyba najlepsze jego opisanie. Za każdym razem, gdy zaczynałem go wciskać w odpowiednie ramki on wywracał moje wyobrażenie o nim. Przykładem niech będzie jego stosunek do kobiet. Lusię i Malę traktuje bardzo źle. A że obie kobiety dzielą dekady, odnosi się wrażenie, iż nic się on nie zmienił. Z kolei stosunek do Andzi był diametralnie różny, jak się wydawało z powodu bogactwa jej rodziny. I wtedy dostajemy „Więźnia piekielnej planety”. Komiks w komiksie o zupełnie odmiennym charakterze, w którym opowiedziano załamanie psychiczne po śmierci Andzi. Wyraźnie mamy tam opisaną prawdziwą historię. Waldek wpędza wszystkich na około w poczucie winy i manipuluje nimi, przez co Art czuje się gorszy od brata, którego nigdy nie poznał. Jego skrajne skąpstwo, maniakalne liczenie tabletek, zapałek i nerwy na widok niepotrzebnie otwartego pojemnika z solą, bo przecież jedno jest jeszcze w połowie, daje się wytłumaczyć przeżyciami wojennymi, gdy każda pomoc kosztowała go majątek, czego zresztą nie miał nikomu za złe. W największym skrócie, Waldek jest to manipulant i cwaniak, któremu się w odpowiednim momencie poszczęściło. Potrafiący dostosować się do trudnych sytuacji i przetrwać. Ta umiejętność robi naprawdę duże wrażenie.
Pierwsze wydanie obfitowało w spore kontrowersje i pomimo lat one się nie zmniejszyły, ale raczej zostały oswojone. Mam na myśli oczywiście przedstawienie narodów jako zwierząt. Pomysł wykorzystywano potem chociażby w takim Cat Shit One. Więc na czym polega kontrowersja? Na tym jak pomysł wykorzystano. Polakom przypisano postać świni, czyli zwierzęcia niekojarzącego się najlepiej. Najpewniej pomysł pochodzi z konkretnego źródła, a mianowicie niemieckiej propagandy. Gdzie do przymiotnika „polskie” dodawano słowo „świnie”, czyli „polnische schweine”. Sam Art Spiegelman tłumaczył to tym, że chciał aby Polacy kojarzyli się dobrze z postaciami z amerykańskiej popkultury, gdzie świnie są postaciami pozytywnymi, a reakcja Polaków go zaskoczyła. Czy powinniśmy się tym przejmować? Nie. Wystarczy wspomnieć, kto do kogo wypowiedział pierwsze ksenofobiczne zdanie. Jest to bardzo znamienne. A jak są przedstawione inne narody? Żydzi, tak jak w propagandzie, przedstawiani byli jako myszy, czyli szkodniki. Niemcy jako koty, których boją się myszy. Amerykanie zostali psami, których przecież boją się koty. Jak widzimy za przedstawieniem postaci stoi głębsza i przemyślana oraz nieuciekająca od stereotypów koncepcja strachu, w który Polacy nie wchodzą. Epizodycznie występują też Francuzi pod postacią żab, Brytyjczycy jako ryby, Szwedzi jako jelenie i Cyganie jako motyle. Wszystkie postaci należące do danego narodu zostały narysowane tak karykaturalnie, że zasadniczo nie sposób odróżnić jedną od drugiej na podstawie twarzy i trzeba zwracać baczną uwagę na ubiór.
Nie można powiedzieć, że jakaś postawa była typowa dla jakiejś konkretnej narodowości. Mamy opis Polaków pomagających Żydom, ale też ich nękających. Są brutalni Niemcy i jest niemiecki strażnik obozowy odnoszący się uprzejmie do więźniów w pasiakach. Są Żydzi ukrywający się i usiłujący przetrwać, ale jest też brunatna policja żydowska i szmalcownicy polujący na swoich braci w wierze.
Zbierając materiały do recenzji trafiłem na wpis czytelnika wyśmiewającego niegramatyczność wypowiedzi Waldka. Tak to bywa, jak zapomni się przeczytać notatki od tłumacza na samym początku. Art miał być Amerykaninem używającym angielskiego jak ojczystego, a Waldek imigrantem znającym ten język na tyle, ile mu to było potrzebne. Często przekręca składnię, a czasami nawet mówi przy nim po polsku. Rozumiem zamysł, ale czyta się to źle. Wielokrotnie musiałem powtórnie czytać dany fragment, aby zrozumieć o co w nim chodzi.
Komiks wydawnictwa Prószyński i S-ka jest zadziwiająco dobrze wydany. Jest to wydanie zbiorcze. Twarda okładka z materiałowym grzbietem kryje szyte stronice z grubego papieru. Tom liczy prawie 300 stron. Na odwrocie komiksu mamy mapkę z ważniejszymi obozami, miastami oraz podziałem okupacyjnym.
A teraz najtrudniejsze. Komu polecić? Dorosłym chcącym przeczytać relację z życia cywili w okupowanej Polsce. Zdecydowanie odradzam sięgać po komiks osobom poniżej 16. roku życia.
Recenzja komiksu na kanale Komiksem po Łapach. Kanał prowadzi nasz kolega klubowy Mario.