Komiksowe perełki każdy rozumie na swój sposób. Dla jednych są to pozycje klasyczne o dużej wartości sentymentalnej, dla innych – po prostu interesujące lub niecodzienne czytadła, które pojawiły się w naszym grafiku czytelniczym. Na kolejnym marcowym spotkaniu zajęliśmy się właśnie komiksowymi perełkami. Oczywiście, jak to zwykle na naszych spotkaniach bywa, nie ograniczyliśmy się ściśle do jednego wątku! Zahaczyliśmy o filmy na bazie komiksów czy inne, mniej i bardziej inspirowane komiksami, dzieła wszelakie.
Zaczęliśmy od definicji, co jest, co może być, a co z pewnością będzie, komiksem. Klasyczne definicje są nieco ułomne i lepiej wypracować sobie własne, najlepiej żeby uczenie brzmiały; na tej samej zasadzie funkcjonuje termin powieść graficzna. Oprócz definicji szybko i sprawnie rozłożyliśmy na czynniki pierwsze stereotypy dotyczące komiksów (uproszczona czy banalna, a nawet tandetna paraliteratura, „dla dzieci”, głupie i płaskie czytadła). Stereotypy są nadal obecne, chociaż coraz więcej osób wycofuje się ze swoich krytycznych twierdzeń dotyczących komiksów – równie dobrze można przecież pastwić się nad pospolitymi obyczajówkami, romansami czy nawet książkami-zdobywcami nagród literackich.

Pojawiły się także konkretne nazwiska – J. Christa, T. Baranowski, H. J. Chmielewski, W. Andrzejewski, tytuły oraz serie (szczegóły na załączonych obrazkach) i postacie z groteskowymi na czele – Lobo! Oprócz tego chwilę poświęciliśmy również Relaxowi – właśnie wychodzi drugi numer zrebootowanego czasopisma nawiązującego do kultowego magazynu. Nie mogło zabraknąć także czasopisma Alfa. Zauważyliśmy również, że wśród polecanych na początku albumów (podczas krótkiej prezentacji) niektóre były dość brutalne co automatycznie zaowocowało ożywioną dyskusją na temat przedstawień przemocy w komiksach i filmie. Kiedyś służyło to wzmocnieniu przekazu czy parodii albo grotesce; obecnie, coraz częściej przemoc jest nijakim środkiem wyrazu służącym jedynie przyciągnięciu uwagi widza czy czytelnika, bez większej refleksji.
Dyskusja była bardzo ciekawa i prawdopodobnie będziemy kontynuować temat na innym spotkaniu!
Opinia Tomka (TT):
„Komiksy. To często te publikacje wprowadzały nas w dzieciństwie w świat książek i popkultury, często dzięki swej prostej formie. Mimo że są nośnikiem nastawionym na formę wizualną, gdzie mamy jak na tacy przedstawiony świat i bohaterów pod względem graficznym, to jednak świetnie rozbudzają wyobraźnię. A wśród nich komiksowe „perełki”, bo to one były tematem ostatniego spotkania, dla każdego są czymś innym. Często powtarzanym mitem jest twierdzenie, że to tylko czytadła dla dzieci. Jednak to, że forma komiksu jest prosta, nie oznacza, że nie można nią wiele przekazać. Są tytuły, którymi możemy się delektować na każdym etapie naszego życia.
W okresie dorastania (Kacze opowieści, Smerfy), ale też 21+ ze względu na zawarte treści (Lobo). A nawet pod kątem filozoficznego przesłania 30+ (Rork). Zgodnie ze starym porzekadłem, „od lat pięciu, do stu pięciu”.
Nie byliśmy jednomyślni kiedy przyszło wymienić te najbardziej kultowe. Ale nie ma się co dziwić! Mnogość gatunków, czy stylu rysowania sprawiają, że każdy znajdzie coś dla siebie. Manga z dalekiego wschodu, uniwersum DC i Marvel ze Stanów, ale także masa tytułów ze Starego Kontynentu.
Nie można też zapominać o naszych rodzimych tytułach (Kajtek i Koko, Tytus, Romek i Atomek), które często wymieniali uczestnicy spotkania.
Na podstawie komiksów powstało również wiele kinowych produkcji o superbohaterach, dzięki czemu możemy przeżyć przygody naszych ulubieńców na nowo. I w drugą stronę! Bo przecież rysowano inspirując się kinem jak w przypadku Gwiezdnych Wojen, i tu warto dodać, że wiele tytułów trafiło do kanonu.
To samo tyczy się książek np. Wiedźmin. Kwestia, że nam się jedna forma przekazu bardziej podoba od innej, jest już sprawą dla każdego odbiorcy indywidualną. Nie można jednak negować jej istnienia, i wkładu, jaki komiks niesie dla danego uniwersum”.











