Na pierwszym marcowym spotkaniu zajęliśmy się bardzo ambitnym tematem (ambitnym i trudnym!), mianowicie rozmawialiśmy o fantastyce i fantastach z okresu srebrnego a dla wielu złotego w rozwoju gatunku. Fantastyka tamtego okresu była z jednej strony skupiona na poważnych wizjach możliwych wariantów rozwoju technologii i przyszłości człowieka z nieodłącznymi opisami kontaktu z obcymi cywilizacjami… a z drugiej mieliśmy klasycznie radosną falę po prostu dobrze zrobionych i napisanych pozycji oraz opowiadań.
Falę doskonałych czytadeł powielających określone schematy i patenty, także „kontaktowych” i jednocześnie wykorzystujących przyjazny (jeśli pisarz wie o czym pisze) motyw podróży w czasie :]
Wielu pisarzy albo rozkręcało się na dobre w latach 50. XX wieku albo zaczynało pisać. Wśród znanych nazwisk możemy wymienić: Dicka, Asimova, Simaka, Pohla, Silverberga, Heinleina, de Campa, Sheckleya, Clarke’a, Kornblutha, Leibera, Millera, Andersona, Bradbury’ego; z polskich – zapomnianych dzisiaj Ziemięckiego i Gajdę, Korewickiego, Lema. Lekko przekraczając ustalone ramy czasowe dotarliśmy również do demoludów i Sniegowa ze Strugackimi.
Lata 50. to specyficzny okres w historii popkultury naznaczony nadal wojną, strachem przed bombą atomową, wyścigiem zbrojeń, a jednocześnie pełen nadziei co do przyszłości kosmonautyki i podboju odległych od nas planet. Z jednej strony katastrofizm, z drugiej optymizm. Czasy trudne do zdefiniowania jednoznacznie, szczególnie że znakomita większość z nas nie żyła w tamtych (ponurych nad wyraz, gdy się bliżej przyjrzymy polskim realiom) czasach. Z obaw i lęków wyrosły zainteresowania obcymi kulturami, socfantastyka i nieco pozytywistyczny w formie wyścig o dalsze człowieczeństwo ludzi i… maszyn. Maszyn, ponieważ ten wątek również się rozwinął. Zagrożenie ze strony „wielkich elektronowych mózgów”, czyli sztucznej inteligencji i nieśmiałe prognozowanie sieci. Świat przyśpieszył! I dlatego warto poczytać fantastykę z lat 50. bo oprócz oczywistych, dzisiaj śmieszących nas, wątków, które się mocno zestarzały, twórczość ta może być nadal ciekawa i skłaniająca do kolejnych przemyśleń w dobie powrotu do gwiazd…
Opinia Tomka (TS):
„116. spotkanie upłynęło nam na rozmowie o pisarzach fantastyki lat 50. i nie tylko. Poruszyliśmy wiele nazwisk zachodnich (np. Carter, Asimov, de Camp, Silverberg, Dick), pojawiła się długa rozmowa o polskiej fantastyce lat 40. i 50., a także rozmawialiśmy o pisarzach, którzy wtedy tworzyli (Korewicki, Ziemięcki, Gajda) i poruszyliśmy kwestę retrofuturyzmu (seria gier Fallout). W naszej dyskusji pojawiła się także kwestia lwowskiej szkoły matematycznej. Pisarzy przez naszą dyskusję przewinęło się naprawdę wielu, najsmutniejsze było to, że okres II wojny światowej wyjałowił żyzną przedwojenną twórczość fantastyczną, tak że na początku lat 50. tylko cudem ocalony Lem mógł zabłysnąć, a nasza fantastyka odbudowywała się wiele lat. Temat był trudny ze względu na to, że wielu z nas nie czytało twórczości z tego okresu, ale jako baza wyjściowa do rozmowy o kolejnych autorach z następnych lat, miał naprawdę duży potencjał”.