Cześć Mario! Chciałem ci podziękować za prelekcję, którą przeprowadziłeś dla nas na 114. spotkaniu KMF. Rozwińmy temat japońskiej sztuki komiksu. Mieliśmy w ostatnim czasie dwa spotkania na ten temat i myślę, że to jest jedynie wierzchołek góry lodowej.
Jak najbardziej jest to wierzchołek góry lodowej, ale nie może być inaczej w kwestii intensywnie rozwijanej od tylu dziesięcioleci.
W wywiadzie klubowym rozmawialiśmy, czym urzekła cię manga, a jak to się stało, że zacząłeś poznawać ten rodzaj komiksu?
W komiksie japońskim urzekło mnie niekonwencjonalne podejście do wielu tematów. Łatwo znaleźć tam serie będące mieszanką wielu gatunków, które tradycyjnie na Zachodzie realizowano oddzielnie. Japończycy nie czują się w obowiązku twardego przestrzegania pewnych konwencji. W „Oh! My Goddess” zawarto pewne motywy z mitologii nordyckiej, wymieszano je z tradycją chrześcijańską, na to nałożono skomplikowaną nadbudowę administracyjną oraz informatyczną i całość podlano sporą ilością magii.
Na spotkaniu o mandze shoujo, którego byłeś, można powiedzieć prowodyrem, wspomniałeś o sieradzkim klubie mangi, jaki działał w pierwszej dekadzie XXI wieku. Czy znasz jego historię i mógłbyś coś o nim powiedzieć?
Niestety, dowiedziałem się o nim dopiero po jego faktycznym rozpadzie i rozjechaniu się jego członków po kraju. Poznałem tylko jednego klubowicza. Część tytułów jak „Ghost in the Shell”, czy „Tu detektyw Jeż” poznałem właśnie u niego.
Często w rozmowach opowiadałeś o Osamu Tezuce, zrobiłeś nam o nim prezentację i dopiero wtedy zrozumiałem, jakie bogactwo skrywa w sobie manga. Osobiście, mangą interesuję się pobieżnie i raczej orientuję się nieco w anime. Czym cię urzekła twórczość Osamu Tezuki?
Zapewniam cię, że każdy fan mangi zaczynał od anime. Lubię u Tezuki jego mnogość tematów, to że rzadko zdarza mu się schodzić poniżej pewnego poziomu i nigdy nie boi się zadać trudnych etycznie pytań, na które nie musi odpowiadać wprost.
Daria opowiadała o kulturze czasopism w Japonii, że komiksy pojawiają się w niektórych czasopismach, a nakład tytułów sięga setek tysięcy egzemplarzy. Czy uważasz, że taki rodzaj czasopism udałoby się zaszczepić w Polsce?
Być może uda się w przyszłości. Niestety, obecnie takie próby miały już miejsce i zakończyły się klęską. Wydawnictwo Waneko usiłowało wypromować taki magazyn pod tytułem „Mangamix” w latach 2001-2004, a potem w latach 2015-2017 reaktywowano pomysł jako „Mangamix Neo”.
Mając do wyboru zachodni komiks, a mangę co byś wybrał?
Wybór jest trudniejszy niż się wydaje. W obu można znaleźć ciekawą fabułę, choć ja bym komiks zachodni podzielił jeszcze na komiks amerykański nastawiony na czystą rozrywkę i komiks europejski celujący w bardziej ambitną treść. Decydując się tylko na jeden kierunek tracimy wiele ciekawych opowieści. Moim skromnym zdaniem jest to błędem samym w sobie. Jednak, jeśli już miałbym się zdecydować, to wybrałbym mangę z uwagi na podobną (jeśli nie większą) ilość ukazujących się tytułów i to w niższej cenie.
Jak mógłbyś zdefiniować mangę i anime oraz przybliżyć te gatunki osobom niewtajemniczonym? Od czego zacząć przygodę z mangą?
Przede wszystkim musiałbym wiedzieć, kto ma być odbiorcą danej mangi. Nastolatkowi poleciłbym pewnie „Monster” i „Pluto”, a dojrzałemu „Samotny wilk i szczenię” i „Hiroszimę”. Nastolatce „Utenę rewolucjonistkę”, kobiecie dojrzalszej „Supli”.
Daria na spotkaniu opowiadała, że podgatunek mangi – shoujo powstał dla bardzo konkretnej grupy odbiorców. Jakie zatem podgatunki mangi istnieją?
Jest ich bardzo wiele. Shonen to mangi przeznaczone dla chłopców i nastolatków. Gekaga jest sposobem rysowania przeznaczonym dla dojrzalszego czytelnika. Seinen jest adresowany do dorosłych mężczyzn. Ecchi to zazwyczaj komedie o zabarwieniu erotycznym, ale nie pornograficznym. Z kolei słowo hentai oznacza tyle co „zboczeniec” i jest pornograficzny. Istnieje też cały wachlarz określeń nie mających odpowiednika w języku polskim np. na osoby noszące okulary, posiadających kocie uszy lub posiadających określone cechy psychiczne.
Czym jest dla ciebie manga?
Manga jest dla mnie rozrywką. Czymś, przy czym można przyjemnie spędzić czas.
Jaki był, twoim zdaniem, wpływ popkultury amerykańskiej, po II wojnie światowej i w czasie okupacji Japonii, na rozwój ich rodzimej popkultury?
Wpływ był całkiem spory. Sam Tezuka zapożyczył dymki w komiksach, a nawet stworzył mangę „Bambi”. Godzilla powstał przecież po części w odpowiedzi na strach przed promieniowaniem, a w części pod wpływem wizji King Konga z 1933 roku. W filmie z 1966 roku doszło nawet do starcia między tymi postaciami. Konsekwencje sięgają nawet kwestii prawnych. W narzuconej przez USA konstytucji z 1946 roku znalazł się artykuł 9 zawierający wyrzeczenie się wojny jako środka rozwiązywania sporów międzynarodowych, przez co byli zmuszeni nazwać swoją armię Japońskimi Siłami Samoobrony. Nazwa ta nie przeszkodziła Japonii posiadać jedną z największych armii świata.
Startujesz z nowym projektem – czy mógłbyś czytelnikom o nim opowiedzieć?
„Komiksem po łapach” – będzie to kanał na YT połączony z fanpage na Facebooku. Zamierzam się zajmować nie tylko mangą, ale też komiksem zachodnim, a zwłaszcza europejskim. Można będzie tam znaleźć recenzje komiksów i mang, a także materiały traktujące ogólnie o komiksie i mandze.
Dzięki za poświęcony czas i pozdrawiamy!