Dzisiaj dość nietypowy wywiad jak na blog poświęcony fantastyce ale… tylko na pierwszy rzut oka, ponieważ zajmujemy się popkulturą, a aktorzy przedwojennego kina jak najbardziej wrośli w naszą historię. Budzili (i nadal budzą) zainteresowanie wśród fanów i ludzi niekoniecznie interesujących się kinem. Bywali trendsetterami, celebrytami, bohaterami skandali, jak i zapisywali się na kartach dziejów w rozmaity sposób (i chwalebnie, i mniej bohatersko). Nadal odkrywamy ich życiorysy – o czym szczególnie świadczy przypadek Iny Benity. I właśnie dlatego postanowiłem zadać kilka pytań osobie, która rozwikłała zagadkę przedwojennego blond wampa – Markowi Telerowi. Zapraszam do lektury!
Skąd się wzięło u Pana zainteresowanie tematyką przedwojennego kina polskiego? Spora część osób pewnie wskazałaby wyszperane na strychu starocie albo program Stanisława Janickiego. A jak stare kino wpłynęło na Pana?
Zainteresowanie polskimi aktorami lat 30. pojawiło się u mnie przy okazji pisania mojej pracy licencjackiej o przedwojennych Miss Polonia. W ramach pracy badawczej zacząłem czytać przedwojenne magazyny i natknąłem się na wiele interesujących sylwetek artystów, o których dzisiaj nikt już nie pamięta. Uznałem, że warto przypomnieć o tych postaciach czytelnikom i tak zrodził się pomysł na książkę „Zapomniani artyści II Rzeczypospolitej”, która ukazała się w styczniu 2020 r. nakładem Wydawnictwa CM i portalu Histmag.org. Przyznam szczerze, że przedwojenne filmy zacząłem oglądać dopiero, kiedy zainteresowałem się życiorysami gwiazd międzywojnia. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, ponieważ poruszane w nich tematy i przekazywany humor często mają charakter ponadczasowy, a artyści tacy jak choćby Zbigniew Rakowiecki czy Ina Benita zaskakują nowoczesnością aktorskiej gry.
Zasłynął Pan (nie boję się użyć takiego sformułowania) wnikliwym dążeniem (udanym) do wyjaśnienia losów Iny Benity. Czy może Pan przybliżyć pokrótce obecną sytuację z jej życiorysem i powiedzieć, czego jeszcze nie wiemy lub możemy się jedynie domyślać?
Historia Iny Benity utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto zajmować się życiorysami przedwojennych artystów, ponieważ w literaturze poświęconej gwiazdom II Rzeczypospolitej można odnaleźć wiele nieprawdziwych informacji i plotek, które na lata zakorzeniły się w społecznej świadomości. Wiemy już, że Ina Benita nie zginęła w warszawskich kanałach w czasie Powstania Warszawskiego, ale zmarła czterdzieści lat później w Stanach Zjednoczonych. Okazuje się jednak, że w świetle nowych odkryć i dokumentów cały jej wojenny życiorys wymaga dokładniejszych badań. Wizyta w warszawskich archiwach pozwoliła mi nie tylko lepiej poznać okupacyjną działalność Iny, ale też poszerzyć wiedzę o jej burzliwym życiu uczuciowym o kilka nieznanych wcześniej nazwisk. Z moich badań wyłania się obraz kobiety, która nie wahała się poświęcić własnej reputacji, aby pomóc swoim przyjaciołom w potrzebie. Wykorzystywała zarazem swoją pozycję aktorki teatrów jawnych i nawiązane znajomości z Niemcami, aby dostarczać polskiemu wywiadowi informacje o kolaborujących artystach. Po wojnie sama została zaś oskarżona o kolaborację i skazana na zapomnienie. Skomplikowaną wojenną historię Iny Benity opiszę dokładniej w książce, nad którą obecnie pracuję, więc na razie nie będę więcej zdradzać.
Czy jest Pan optymistą w kwestii poszukiwań zaginionych dzieł filmowych? Jak Pan sądzi, będą się one odnajdywać? Logika dystrybucji przedwojennych polskich filmów nakazywałaby odpowiedź twierdzącą 🙂
Myślę, że w tej sprawie najwięcej mają do powiedzenia pracownicy Filmoteki Narodowej, których wkład w odnajdywanie i rekonstrukcję cyfrową przedwojennych filmów jest nieoceniony. Niedawne odkrycie ścieżki dźwiękowej do filmu Janko Muzykant z 1930 r. napawa optymizmem w kwestii poszukiwań zaginionych dzieł filmowych, ale z pewnością wiele z nich straciliśmy na zawsze w czasie II wojny światowej, a nawet jeszcze wcześniej, bo taśmy filmowe nitro łatwo ulegały zapłonowi. Sam z wielką chęcią zobaczyłbym zaginiony film Legion ulicy Aleksandra Forda, który uważa się za jedno z najlepszych przedwojennych dzieł filmowych. Intryguje mnie też Hanka Jerzego Tesławskiego, bo choć film jednogłośnie uznano za nieudany, znalazły się w nim odważne sceny Iny Benity zażywającej kąpieli w jeziorze i piosenka Oczy twe, do której Ina napisała słowa.
Fot. Zuzanna Jacewicz
Którego z polskich przedwojennych aktorów ceni Pan najbardziej i dlaczego? Kto jest najbardziej niedocenianym aktorem lub aktorką? U mnie wyróżniają się Helena Grossówna i Dymsza, ale też warto zwrócić uwagę na wspomnianą już Inę Benitę czy Zbyszka Rakowieckiego.
Najbardziej cenię Inę Benitę i Zbyszka Rakowieckiego właśnie za wspomnianą przeze mnie naturalną i pozbawioną teatralności grę aktorską. Poza tym obydwoje mieli fascynujące życiorysy, lecz tylko Benicie udało się wyjść cało z wojennej zawieruchy. Zebrałem sporo materiałów dotyczących życiorysu Zbyszka i niewątpliwie jest on na liście artystów, których biografie chciałbym kiedyś napisać. Kolejnym moim faworytem, chociaż bardziej ze względu na interesującą biografię, jest Witold Conti, o którym pisałem zresztą moją pracę magisterską. Witek był nie tylko aktorem, ale też śpiewakiem, malarzem i skrzypkiem, a przed rozpoczęciem kariery aktorskiej próbował swoich sił jako dziennikarz. Na pewno jego postać zasługuje na przypomnienie. Poza tym bardzo lubię oglądać na ekranie Norę Ney, Mieczysławę Ćwiklińską, Eugeniusza Bodo, Adolfa Dymszę, Stanisława Sielańskiego czy Michała Znicza.
Jakie ma Pan plany wydawnicze? Nad czym obecnie trwają prace? Może pochwali się Pan jakimś dużym znaleziskiem? 🙂
Obecnie kończę książkę na temat aktorów teatru jawnego Komedia i wojennych losów Iny Benity, nad którą pracuję już prawie dwa lata. Okazuje się, że aktorzy występujący w koncesjonowanych przez okupanta teatrzykach bardzo często byli zaangażowani w działalność w Armii Krajowej lub pomoc Żydom. Przykładem mogą być tu choćby Witold Zacharewicz, który za rozprowadzanie fałszywych dokumentów dla Żydów trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, czy Helena Grossówna, która współpracowała z organizacją dywersyjną „Wachlarz”. Podobnych historii było znacznie więcej i zostaną one przeze mnie opisane we wspomnianej publikacji. Ponadto kilka dni temu podpisałem umowę z wydawnictwem Skarpa Warszawska na biografię aktora Igo Syma, który został zlikwidowany przez polskie państwo podziemne za współpracę z Niemcami. Udało mi się dotrzeć do wielu nieznanych wcześniej dokumentów i informacji, pozwalających lepiej poznać jego historię i motywy działania. Chciałbym pokazać historię Syma nie tylko przez pryzmat jego wojennej działalności, ale też zaprezentować go jako syna, męża i brata oraz artystę, który w latach 20. i 30. zrobił wielką karierę w Austrii i Niemczech. Mam też sporo pomysłów na kolejne publikacje, ale na razie skupiam się przede wszystkim na tych dwóch książkach.
Mam nadzieję, że rozszerzy Pan naszą wiedzę o przedwojennym kinie polskim i jednocześnie pomoże wydobyć aktorów z mroków niepamięci. Życzę kolejnych udanych książek i do zobaczenia (może w przyszłym roku) na spotkaniu autorskim! Dziękuję za poświęcony czas!