Stalin – językoznawca. Stalin – cwaniak polityczny. Stalin – bezwzględny dyktator i „ojciec narodów”. Praktyk realizmu wyborczego. Mieliśmy okazję przeżyć dotyk tej dłoni „geniusza światowego proletariatu”… Wiemy o nim wiele ale nadal sporo pozostaje do zbadania. Nie tylko jego domniemana współpraca z Ochraną czy sprawy prywatne (kwestia pierwszej żony) ale przede wszystkim śmierć. I o tym właśnie traktuje komiks Nury’ego i Robina.
Jest to fikcja oparta na solidnych podstawach – w zasadzie historia alternatywna – mocno zagęszczona w czasie. Czas skraca się widocznie w przypadku dalszych wydarzeń związanych ze zdobyciem i umocnieniem władzy oraz strąceniem Berii w niebyt. Sam Beria ukazany jest tutaj jako małpolud. Obrzydliwy gad żądny władzy, który nie przepuści żadnej spódniczce. I poniekąd jest to prawda ale też jak w przypadku wszystkiego co zatrąca o sowietologię… niczego nie możemy być absolutnie pewni. I dlatego nie ma sensu traktować „Śmierci Stalina” jako prostej, odtwórczej opowieści historycznej. Czy czepiać się, że tak nie było, nie zastrzelili albo odbyło się później. Na minus – potraktowanie po macoszemu Żukowa i niuansów przejęcia władzy już dalej przez Chruszczowa.
Dobry komiks zasadza się na prostocie, opowieści i bohaterze. Poza jednym elementem ten omawiany nie spełnia wymagań 😉 ale i tak jest interesującą propozycją do lektury i śmiem napisać, że jest dobry bo kilkakrotnie dość mocno mija się z historią będąc w niej zanurzonym. Jest to także satyra na system sowiecki i własna wizja postrzegania bądź co bądź czysto ludzkich mechanizmów władzy. Wkrada się także swoisty czarny humor związany z rzeczywistością i otoczeniem wodza. Otoczeniem spanikowanym ale i gotowym do walki. Po latach upokorzeń, co najbardziej chyba odczuł Mołotow z żoną, nadchodzi czas, gdy można się odkuć! Kto wygra? Buntownicy, którym jest wszystko jedno, dlatego tym wyraźniej widać ich odwagę.
Punktem wyjścia jest koncert, który szybko staje się przyczyną śmierci Stalina – za dużo wzruszeń plus list buntowniczki powodują agonię. Agonię, która przeradza się w farsę i walkę figurantów, spośród których szybko jeden wysuwa się na prowadzenie – Beria. Dzisiaj możemy jedynie gdybać, w jaką stronę poszedłby system sowiecki – czy przetrwałby a może ewoluował gdyby towarzysz Ł miał okazję poeksperymentować?
Klimat budują: prosta kreska, kanciasta i dość realistyczna, budowa kadrów i plany przestrzenne oraz kolorystyka. Dominująca szarzyzna, zgniła zieleń i czerwień, brązy i czerń powodują narastanie nieprzyjemnych doznań obcowania z tamtą epoką. Epoką „nocy i mgły” w wersji budowniczych komunizmu dla wszystkich. Pojawiają się także sceny monumentalne i batalistyczne ale także są przykryte dawką zgnilizny ustroju i totalnej jego bezsensowności. Kreska jest również momentami straszna, niczym z dobrego horroru. A jednak – jak wszędzie w ustrojach totalitarnych – ludzie chcą żyć, bawić się i chociaż udawać, że jest normalnie. I wciągnięci w bezlitosną machinę śmierci udaje się im zachować resztki godności. A my czytając nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ten nieprzyzwoity żart historii kosztował zbyt wiele istnień ludzkich… Polecam nie tylko miłośnikom historii!
One thought on “Śmierć Stalina”