Z hołdami zazwyczaj jest problem ponieważ mają one i zaletę i wadę. Zaletą jest świeże spojrzenie na dotychczasową twórczość klasyka a wadę bo często hołdy są narysowane poprawnie ale bez ikry albo scenariuszowo kuleją.
W przypadku „…To rozśmiesza, to porusza… Czar komiksów Tadeusza!” Artura Ruduchy obawiałem się, że albo będzie składak albo pomieszanie z poplątaniem fabularnym. A co otrzymaliśmy?
Krótką opowieść pretekstową, gdzie najważniejsze jest ukazanie najważniejszych postaci z uniwersum Tadeusza Baranowskiego. Uniwersum bo jednak Baranowski jest już od dawna klasykiem polskiego komiksu a jego postacie są różnorodne – z rzadka spotykały się w komiksach (zerknijcie na poprzednie recenzje). Oczywiście nie jest to Baranowski 😉 ale autor naprawdę się postarał. Wiadomo, że pewne purnonsensy można próbować oddać i nie jest to specjalnie trudne ale już gra skojarzeniami i nawiązaniami i lekkość humoru są absolutnie nie do podrobienia i tutaj chwalę autora, że mu się chciało!
Rysunkowo również nie ma się do czego przyczepić a nawiązania do komiksów Baranowskiego i operowanie przypisami czy kadrami jest sensowne – Ruducha czerpie z mistrza a jednocześnie dokłada coś od siebie. Dla mnie dużą frajdą jest, że przedstawiono także i postacie (i wątki) z komiksów, których nie znam. O czym jest historyjka? Aby nie spoilerować napiszę jedynie, że tak jak u Baranowskiego celem wędrówki są abstrakcyjne przygody a po wielu perypetiach bohaterowie docierają do… Co dało się przewidzieć znając koncepty twórcy takich postaci jak Orient Men czy Nerwosolek. Album dla wtajemniczonych i miłośników. Jest także mrugnięcie okiem (zapewne uzbrojonym) autora do fanów komiksów o Tytusie.
Jedyny mankament, jaki znajduję to pewne unowocześnienie paru żartów językowych (niepotrzebne – dla młodszych jeśli sięgną po komiks i tak nie zrozumieją większości aluzji) oraz drobiazg, że faktycznie jest to komiks dla dorosłych – niektóre rysunki i aluzje są dla starszej braci ponieważ operują wokół spraw związanych z dwoma ważnymi sferami ludzkiego życia 😉
Hołd jak najbardziej udany chociaż za krótki.