I zrobiło się ponuro. Kasa. Mamona. Tajne stowarzyszenia i spiski. Historia nigdy nie jest taka, jak przedstawia się ją w disneyowskiej wizji rodem z podręczników. Na pierwszy rzut oka dostajemy mroczną opowieść o potędze pieniądza i spisków. Historia prawdziwa czy historia przerysowana? Obawiam się, że jednak historia prawdziwa – no, może poza wątkami okultystycznymi. Ale w zeszłym roku do mediów przedostały się jeszcze bardziej odrażające praktyki rodem z establishmentu i innych „elit” w USA.
Komiks wciąga niczym bagno a jednocześnie powoduje pewien niepokój. Rysunki są realistyczne i idealnie wpasowują się w konwencję – podobnie wstawki narracyjne. Banalna (wydaje się początkowo) sprawa przeradza się w odkrywanie drugiego dna polityki. Drugiego, trzeciego i kolejnych… Najciekawsze w tym komiksie jest to, że bardzo łatwo zostajemy przekonani do tej wizji – do przedstawionych „faktów”, które są zręcznie skonstruowane. I tak, że mają pozory prawdopodobieństwa. Więcej! Czujemy, że one SĄ prawdziwe 🙂
Napisałbym więcej ale nie mam zamiaru spoilerować i psuć wam zabawy. Jestem zaskoczony, że dość banalna z pozoru opowiastka potrafiła wstrząsnąć, zmieszać i zmusić do zastanowienia. Sądziłem, że to będzie komiks noir, detektywistyczny albo antybohaterski. Otrzymałem okultystyczną historię alternatywną z mocnym czynnikiem paranormalnym. Aż chce się zapytać – co będzie dalej? Nie ma wyjścia – musi być krok dalej w krainie strachu. Dobry papier i dobrze dobrane kolory powodują, że wizja Hickmana jest przejmująca i okrutnie magiczna. Najgorsze, że niektóre antypatyczne indywidua dają się lubić na swój przewrotny sposób.
One thought on “Chwała mamonie”