„To była piękna noc, jedna z tych, podczas której cierpiące na bezsenność kościotrupy przewracają się w swoich grobowcach z boku na bok, z trzaskiem pękających kości.” [T. Baranowski, Bezdomne wampiry o zmroku, 2017, s. 43].
Komiksy Tadeusza Baranowskiego od zawsze były dla wybrańców doceniających purnonsensy. Czytając pierwsze w wieku niespecjalnie dojrzałym nie rozumiałem aluzji i żartów językowych ale wspaniała większość jego twórczości broni się po latach i daje dużą frajdę.
Absurdalny humor, pokręcone postacie i wszechobecny nastrój sympatycznej grozy powodowały mniejszy ale jednak – niepokój (ależ wodzu, co wódz!) Nawet w komiksach sympatycznych przeznaczonych głównie dla młodszego pokolenia. Niestety, przez wiele lat po autorze słuch zaginął ( i odnalazł się w malarstwie i może wróci do komiksów) a komiksy wydane jeszcze na początku lat 90. tych XX wieku po niesławnej transformacji ustrojowej stały się przedmiotem pożądania dla kolekcjonerów i źródłem zarobku na aukcjach.
Czasy się zmieniły i Baranowski został odkurzony w ramach odkurzania wszystkiego, co może dać zarobek i radochę na fali sentymentalnej. A może następne pokolenie również się zainteresuje zerkając, co tata podczytuje?
Szlurpa i Burpa – pechowe ale z wielkim kłem wampiry kojarzę z historyjek zamieszczanych w Super Boomie, magazynie komiksowym wydawanym na fatalnej jakości papierze gazetowym albo jeszcze gorzej. Jak zatem po latach wygląda moje spotkanie z wysysaczami? Całkiem nieźle jeśli weźmiemy pod uwagę, że w przeciwieństwie do innych komiksów – wampirowate zestarzały się i to dość okrutnie. Dlaczego? Przede wszystkim z uwagi na warstwę aluzji politycznych i gospodarczych – dzisiaj są nawet nie nieczytelne ale dość słabe i po prostu nudne. Zebrane historyjki z racji typowych bolączek składakowych są nierówne. Bywają odcinki przyjemne i zabawne i średnie by nie napisać kiepskie.
Sytuację pogarsza fakt, że autor zmienił niektóre teksty w dymkach na nowe (w porównaniu z Super Boomem) i nie był to dobry pomysł (sytuacja przypomina najnowsze Tytusy z mocnym uwspółcześnieniem). Był to błąd, bo starsze były niewymuszone i zabawne. Nowsze – pocięte w osi fabuły, a wtręty polityczne nijak nie pasują. Wampiry są komiksem raczej dla starszej młodzieży (z uwagi na czarny humor) a nawet dla dorosłych bo w zasadzie pewne aluzje zrozumieją jedynie starsi. Co oprócz tej wielkiej wady – przepolitykowania i zmiany dymków nam zostaje?
Same wampiry i ich przygody 🙂 Są najmniej znanymi postaciami Baranowskiego a jednocześnie miały i nadal mają spory potencjał rysunkowy. Odcinki takie jak: Przybysz, Pieniądze szczęścia nie dają, Pomyłka w dostawie, Na cmentarzu, Młodzieńcza miłość i chyba najlepsze – Szlurp & Burp kontra Thorgal (!!!), Posada (Stanisława Bond w starszej wersji lepsza niż Janina!) pokazują siłę kreski Baranowskiego.
Zbierając wszystkie mózgi za i przeciw warto się zapoznać z zastrzeżeniami jak wyżej bo mimo, że wszystko widziałem i wszystko robiłem 😉 nadal jest to komiks klasyczny.